„(…) Oni cynicznie uważali, że pandemia pozwoli łatwo wygrać prezydentowi Dudzie!” - „krzyczy” do czytelnika Paweł Wroński na łamach „Gazety Wyborczej”. Swój felieton Wroński poświęcił wyborom prezydenckim z ubiegłego roku - konkretnie tym majowym, które miały odbyć się w formie korespondencyjnej, ale ostatecznie zostały przełożone; a także udziałowi dwóch ministrów w organizacji tych wyborów. Jak twierdzi Wroński, szef MSWiA Mariusz Kamiński „niechcący się wysypał” podczas debaty w Sejmie dotyczącej odwołania go ze stanowiska.
CZYTAJ TAKŻE:
Z czym „wysypał się” Kamiński? Z tym, co wie każdy Polak orientujący się nieco w przebiegu procesu wyborczego, czyli: że wybory prezydenckie mogą rozstrzygnąć się albo w pierwszej turze (co zdarza się w Polsce niezwykle rzadko), albo konieczna może okazać się dogrywka. Pisząc o wypowiedzi Kamińskiego w Sejmie, Wroński kreuje narrację, że Prawo i Sprawiedliwość zakładało zwycięstwo ubiegającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy już w I turze.
Wroński: PiS zakładało, że II tury nie będzie
Przyjrzyjmy się bowiem analizowanej przez dziennikarza „GW” wypowiedzi Mariusza Kamińskiego, który miał rzekomo „wysypać się” (niczym przestępca podczas składania zeznań):
Minister Mariusz Kamiński, tłumacząc się w środę wieczorem w Sejmie, dlaczego 16 kwietnia nie podpisał umowy z Państwową Wytwórnią Papierów Wartościowych dotyczącą drukowania kart wyborczych, stwierdził: „Zamierzałem umowę podpisać, musiałbym jednak wiedzieć, czy będzie druga tura wyborów prezydenckich, bo taka możliwość zawsze wchodzi w grę”
Paweł Wroński ubolewa jednocześnie, że po tym „przełomowym” oświadczeniu Kamińskiego „Dzwony nie zagrzmiały, Sejm się nie zatrząsł”.
Nikt nie zwrócił uwagi na tę wypowiedź ministra. A przecież wynika z nich jednak, że PiS rzeczywiście planował, iż wybory 10 maja odbędą się jedynie w pierwszej turze. Tak jest, oni cynicznie uważali, że pandemia pozwoli łatwo wygrać prezydentowi Dudzie!
— emocjonuje się publicysta „GW”.
Rola Jacka Sasina w organizacji wyborów
W artykule dostaje się również kolejnemu ministrowi rządu PiS, szefowi MAP Jackowi Sasinowi, który - zdaniem Wrońskiego - został „rozjechany” w Sejmie przez posła PO Cezarego Tomczyka oraz że - paradoksalnie - „powstrzymał najgorsze”. Ani słowa o tym, że na przełożeniu wyborów nieco skorzystała również opozycja, zyskując czas na zmianę kandydata. A także o tym, że Prawo i Sprawiedliwość miało prawo zakładać, że prezydent Andrzej Duda wygra w pierwszej turze (która duża partia nie marzyłaby o takim wyniku), po części - ze względu na potężną pracę włożoną w kampanię, po części - słabość głównej kontrkandydatki, którą potwierdziła zresztą sama Platforma Obywatelska, wymieniając Małgorzatę Kidawę - Błońską na Rafała Trzaskowskiego.
W wypowiedzi szefa MSWiA nie było nic zaskakującego, ponieważ w żaden sposób nie zakładał, że drugiej tury nie będzie, mało tego, stwierdził, że „taka możliwość zawsze wchodzi w grę”. I może dlatego nikt w Sejmie nie zwrócił uwagi na tę wypowiedź ministra Kamińskiego? Ale po co się nad tym zastanawiać, skoro można snuć daleko idące wnioski.
aja/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/556228-sensacyjne-teorie-wronskiego-kaminski-sie-wysypal