”To jest ciężar dla Jarosława Gowina, bo pamiętajmy, że wśród republikanów jest wielu jego posłów, ministrów, ludzi rozpoznawalnych. Z drugiej strony PiS przecież nie może pozbyć się tych ludzi i mówić, że istnieje tylko Gowin, bo wtedy byłaby mniejszość, więc wszystko to jest grą” - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog, wykładowca KUL, komentując wejście do Zjednoczonej Prawicy Partii Republikańskiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: W Warszawie rozpoczął się Zjazd Republikański. Czy stworzenie nowego szyldu i włączenie w to części polityków Porozumienia to jest dobry pomysł na rozwiązanie zaistniałej sytuacji w Zjednoczonej Prawicy?
Prof. Mieczysław Ryba: To zależy dla kogo. Dla Jarosława Gowina jest to zły pomysł, bo go to mocno osłabia i daje PiS-owi faktyczną możliwość rozgrywania teraz całej sytuacji, a z drugiej strony daje mu perspektywę w innej konstelacji koalicyjnej pójścia na wybory za dwa lata. Wtedy Gowina spokojnie może zastąpić Partia Republikańska i nie będzie żadnej wizerunkowej straty, bo Gowin już w tej chwili nie jest żadną wartością dodaną dla PiS.
Ten konflikt będzie się zapewne ciągnął przez dłuższy czas. Czy on będzie miał znaczenie dla Partii Republikańskiej?
Ona jest powołana na kanwie tego konfliktu. Oczywiście ma to znaczenie, ale to wszystko jest w obrębie bardzo niszowym w sensie wpływu na elektorat partii. To jest ciężar dla Jarosława Gowina, bo pamiętajmy, że wśród tych republikanów jest wielu jego posłów, ministrów, ludzi rozpoznawalnych. Z drugiej strony PiS przecież nie może pozbyć się tych Republikanów i mówić, że istnieje tylko Gowin, bo wtedy byłaby mniejszość, więc wszystko to jest grą. Oczywiście, że ten konflikt będzie trwał aż do następnych wyborów, co do tego nie ma dwóch zdań, tylko jest pytanie, jaką alternatywę ma Jarosław Gowin, bo on coraz mocniej się wypowiada, krytycznie wobec władz, w których sam jest i to wszystko odbywa się w takim kontekście.
Jarosław Gowin odbiega poglądami od pozostałej części obozu. Czy przyjęcie wspomnianego ugrupowania do Zjednoczonej Prawicy można więc traktować w kategoriach pewnego manifestu tożsamościowego, czy można odczytywać jako potwierdzenie dotychczasowej linii przyjętej przez PiS w kwestiach tożsamościowych, ideologicznych?
Na pewno Republikanie są bliżej PiS-u w każdym słowa tego znaczeniu – nie krytykują, nie głosują wbrew tej głównej linii. Jarosław Gowin od momentu konfliktu – było ich kilka – ale tego konfliktu sprzed ponad roku przy wyborach prezydenckich praktycznie popada w nieustanne spory. O ile jeszcze tamten spór jakoś dało się wytłumaczyć, bo te wybory w maju rzeczywiście trudno było przeprowadzić i ostatecznie dobrze, że one się odbyły w lipcu. Natomiast późniejsze konflikty były już coraz mniej zrozumiałe, nie tylko dla tej części posłów, która się sprzeciwiła, ale dla wyborców.
Gdyby tak zapytać wyborców szeroko rozumianej prawicy, o co tak naprawdę chodzi Jarosławowi Gowinowi, to myślę, że jest bardzo niewielka grupa, która to jakkolwiek rozumie. To jest takie troszkę zapętlanie się.
O ile Zbigniew Ziobro na przykład też będący w sporze, zwłaszcza w sporze o ratyfikację tego Funduszu Odbudowy, komunikuje pewien przekaz, to na pewno jest on zrozumiały. Wiadomo, o co chodzi – że jest przeciwny budowie europejskiego superpaństwa, zwiększaniu kompetencji, ich uzurpacji przez różne unijne instytucje. To są proste w odbiorze przekazy. Tymczasem Jarosław Gowin podpisuje Polski Ład, po czym go krytykuje. Jest w koalicji, a zarazem uśmiecha się do opozycji. To przestaje być czytelne, a w polityce ta czytelność jest niezwykle ważna.
Czy powstanie nowej partii i włączenie jej do ZP należy odczytywać jako zapowiedź odejścia Jarosława Gowina z rządu i obozu?
Tylko gdzie może odejść? Przecież nikt go specjalnie chce. To, co Jarosław Gowin dostał w PiS było absolutnie nieproporcjonalne do tego poparcia, jakie ma. Zresztą nawet tego osobistego. Pamiętajmy, on zdobył tylko kilkanaście tysięcy głosów, w związku z czym miał około 20 posłów, był wicepremierem, miał olbrzymi wpływ na obsadę w spółkach Skarbu Państwa. Miał olbrzymi wpływ na różnorakie reformy. To jest nieproporcjonalne do poparcia społecznego, jakie wnosił. Pytanie w momencie współczesnym: komu jest Jarosław Gowin potrzebny? Platformie nie bardzo, ponieważ PO nie chce przyspieszonych wyborów – dla PO przyspieszone wybory to klęska i wypromowanie ruchu Hołowni. SLD też jeszcze próbuje dopiero się pozbierać. Mógłby PSL go wziąć, ale przecież też pamiętajmy, że nie w całej masie członkowskiej, tylko najwyżej jego i kilku posłów na listy wyborcze. To wszystko, co mogą mu zaoferować. Nic więcej. Nie ma więc atrakcyjności. Jarosław Gowin stracił na atrakcyjności. Wydaje się, że on czeka na koniunkturę. Jemu się wydawało na przykład, że teraz policzy się w Sejmie i przeforsuje kandydaturę Wróblewskiego, będzie pokazywał, że coś znaczy, będzie licytował i też stawiał warunki. Okazało się, że przegrał głosowanie nad Lidią Staroń i tym bardziej jest w bardzo trudnej sytuacji. Nawet jeśli się stawia, nawet jeśli coś mówi, to nie bardzo chyba elektorat rozumie, a ewentualni partnerzy polityczni, do których mógłby się przykleić, nie bardzo go chcą.
Tym bardziej, że Jarosław Gowin ciągle zaskakuje i to w sposób negatywny. Wystarczy przypomnieć jego wywiad dla Onetu, gdzie powiedział, że ataki prawicy na LGBT szkodzą wizerunkowi Polski, a jednocześnie są nieskuteczne, czy też jego wypowiedź w sprawie Turowa, gdzie zarzucił PGE poważne błędy.
Co do Turowa, to przecież jest wicepremierem w rządzie, więc jakoś współodpowiada za to. Co do LGBT, to jest dokładnie odwrotnie – te środowiska ideologiczne nieustannie atakują konserwatystów, nieustannie atakują Kościół, zasady i to szkodzi Polsce, a nie obrona zasad. Ale do kogo on apeluje? Stara się być już coraz bardziej prawicą europejską w tym wydaniu akceptowalnym na Zachodzie i uśmiecha się trochę do PO, do innych grup. Tylko w polityce liczy się przede wszystkim siła i pytanie jest takie: czy to wzmacnia jego siłę, to znaczy siłę poparcia społecznego – kapitał, którym może potem w różnych rozmowach koalicyjnych się posługiwać? Moim zdaniem nie. Nie ma takiego elektoratu, do jakiego on apeluje. Jeśli bowiem apeluje do elektoratu PO, to Platforma w stu procentach już go zagospodarowała. Jeśli by chciał apelować do elektoratu PSL, to tam nie ma zwolenników takich ideologii. Jeśli do elektoratu PiS, to jest to sprzeczne z tym, jakie poglądy wygłasza elektorat PiS. To do kogo on apeluje? Co tym przekazem chce uzyskać? Gdzie chce się znaleźć? Tak jak człowiek zaczyna myśleć, to się gubi.
Podobnie jest z wiarygodnością Jarosława Gowina. Główną cechą polityka powinna być ta wiarygodność, a czy jej nieco nie zgubił przez ostatnie dwa lata?
Wiarygodność się buduje na pewnej czytelności postawy. Proszę zwrócić uwagę, jak PO, najbardziej prounijna partia pogubiła się w głosowaniu nad sztandarowym unijnym projektem wstrzymała się od głosu. Jakie to wówczas budzi reperkusje. Zupełnie nie wiadomo, o co takiemu Budce chodzi. Tu Jarosław Gowin wydaje mi się, że bardzo często jest podobnie odbierany – nie wiadomo, o co chodzi. Wyborcy zadają sobie pytania i wtedy jest problem z wiarygodnością, bo pytanie jest, do czego ktoś zmierza.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/555551-prof-ryba-partia-republikanska-mocno-oslabia-gowina