Lewica od dawna jest w stałym, nieformalnym związku z liberałami, którzy jednak kompletnie się z nią nie liczą, traktują ją koszmarnie, a ona nie ma żadnych możliwości, by tego swojego oprawcę jakkolwiek postraszyć - mówi w wywiadzie dla magazynu „Plus Minus” publicysta Rafał Woś. Dziennikarz mówi m.in. o Polskim Ładzie, obecnej kondycji lewicy oraz nierównościach społecznych.
CZYTAJ TAKŻE:
Czy w hipotetycznej sytuacji, gdyby Porozumienie Jarosława Gowina opuściło Zjednoczoną Prawicę, a Lewica otrzymałaby od PiS propozycję wejścia do rządu, powinna ją przyjąć? Na to pytanie dziennikarza „Rzeczpospolitej” Michała Płociński Woś odpowiedział: „Oczywiście”. Zdaniem publicysty, do polityki wchodzi się po to, aby kreować rzeczywistość. W ocenie rozmówcy magazynu „Plus Minus”, gdyby doszło do sytuacji, w której Lewica - na zaproszenie PiS - weszłaby do rządu, miałaby możliwość wpływu np. na gospodarkę a co za tym idzie - na to, czy nierówności społeczne będą się zwiększać, czy też zmniejszać. Równie dobrze Lewica mogłaby też realizować swoje postulaty w kwestiach światopoglądowych.
Wtedy likwiduje zagrożenia, którymi od lat straszy, i próbuje rozgrywać te kwestie po swojemu(…) Gdyby Lewica miała swojego wicepremiera, to nie mielibyśmy żadnego zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, bo PiS nie pozwoliłoby sobie na takie gierki, wiedząc, że może mu się przez to rozsypać koalicja
— twierdzi Rafał Woś. Publicysta wskazuje, że warunkiem zaistnienia takiej koalicji byłoby jednak „wejście do gry” przez Lewicę.
„Lewica bez pomysłu na siebie”
Rozmówca „Plusa Minusa” krytycznie odnosi się do obecnej kondycji lewej strony sceny politycznej. W ocenie Wosia, Lewicy brakuje dziś pomysłu na siebie - inaczej niż PiS-owi, w momencie gdy po ośmiu latach w opozycji szedł do wyborów w 2015 r.
(…)przed 2015 rokiem PiS wykonało gigantyczną pracę, wręcz wynalazło się na nowo. Przełamało przekonanie o sobie, że nie ma własnych pomysłów, jest partią wyłącznie reaktywną, partią starych ludzi i starych rozwiązań. PiS w 2015 roku miało głębokie szuflady pomysłów na różne dziedziny funkcjonowania państwa. Lewica nie ma dziś pomysłu na siebie, więc po co ma wchodzić do rządu? Może lepiej niech jednak poczeka w opozycji.
— wskazał publicysta.
Dlaczego lepszy dla ugrupowania, które w ostatnim czasie mocno postawiło na kwestie światopoglądowe, byłby sojusz z konserwatywnym PiS niż liberałami z PO?
Lewica od dawna jest w stałym, nieformalnym związku z liberałami, którzy jednak kompletnie się z nią nie liczą, traktują ją koszmarnie, a ona nie ma żadnych możliwości, by tego swojego oprawcę jakkolwiek postraszyć
— twierdzi Woś, dodając, że lewica godzi się na takie traktowanie przez liberałów, żyjąc w przekonaniu, że konserwatyści „są jeszcze gorsi”.
A fakty są takie, że żadna polska lewica nic jeszcze nie wygrała dla siebie w żadnym z sojuszy z liberałami.
— ocenia rozmóca „Plusa Minusa”.
Przekleństwo „słabszego partnera”
Rafał Woś wskazuje, że dotyczy to nie tylko kwestii gospodarczych, ale - co ciekawe - nawet światopoglądowych. W oceni publicysty, dzieje się tak dlatego, że lewica przywykła do myślenia o sobie jako o słabszym partnerze.
To jej przekleństwo, że zatraciła zdolność myślenia o sobie jako partii, która bije się o pełną stawkę. Kiedyś, gdy lewica była lewicą i biła się o nią pod hasłami wolności, równości, braterstwa, potrafiła łączyć różne klasy społeczne, ludzi o różnej wrażliwości, rozmaitego pochodzenia. Wtedy się z nią liczono, nawet się jej bano. Bismarck ze strachu przed lewicą wprowadził ubezpieczenia społeczne.
— wskazuje.
A dziś lewica stała się niewielką partią małej, schodzącej ze sceny grupy interesów – pewnej części inteligencji oraz ich dzieci mieszkających w dużych miastach, którym wydaje się, że jest ich dużo, bo jak wychodzą na ulice przy okazji strajków kobiet, to wychodzi trochę więcej osób niż zazwyczaj na tego typu manifestacjach w Polsce. I już myślą, że to jest Bóg wie jaki przełom, już krzyczą, że to rewolucja. No błagam, rozumiem potrzebę samooszukiwania się, ale ten poziom oderwania od rzeczywistości, jaką było nazywanie – skądinąd uważam, że słusznych – protestów kobiet „rewolucją”, to mogła osiągnąć tylko Lewica.
— twierdzi.
Polski Ład zlikwiduje nierówności społeczne?
Pytany o to, czy podoba mu się zaproponowany przez PiS Polski Ład, publicysta ocenił, że tak, ponieważ stoi za nim przekonanie, że „ci, którym jest trochę lepiej, powinni być gotowi podzielić się nieco z tymi, którym jest trochę gorzej”.
Jeśli jesteś w tej pierwszej grupie i chcesz, by było nam wszystkim lepiej, powinieneś być gotowy odrobinę mniej zarabiać, trochę się zatrzymać w tym pędzie do góry – musimy w końcu zaakceptować, że wyrównywanie oznacza, że tym, którym jest lepiej, będzie troszeczkę gorzej
— wskazał Rafał Woś. W ocenie publicysty, duże nierówności społeczne są „naturalną barierą” blokującą wzrost gospodarczy.
Według dziennikarza, ten czynnik w znacznej mierze niszczy również demokrację i prowadzą wręcz do oligarchii.
Gdy nierówności przekazywane są z pokolenia na pokolenie, to stają się czymś zupełnie naturalnym. Bogaci w krajach nierównych tylko teoretycznie pozostają częścią tej samej wspólnoty, co biedni, oni często nawet już nie mówią tym samym językiem, różnią się znacznie wyglądem, miejscem zamieszkania. To oni de facto rządzą w takich społeczeństwach, a nie żadne tam parademokratyczne władze. I oni wykorzystują swoje pieniądze, by blokować wszelkie zmiany, by nie dopuścić do pogorszenia swojej sytuacji.
— przekonuje rozmówca magazynu „Plus Minus”.
aja/Plus Minus
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/555326-wos-pozytywnie-o-polskim-ladzie-co-z-kondycja-lewicy