To oni sami tę firmę stworzyli (choć na bazie tytułu, który miał być pismem całej „Solidarności”). To oni - ojcowie Agory - sprzedali potem swoje szyldy, swoje redakcje nowym właścicielom. Taki jest przecież sens wejścia na giełdę i sprzedaży akcji inwestorom. Wielu z nich stało się milionerami.
Własność ma znaczenie
W konsekwencji dziś ktoś inny tym zarządza. I doszedł do wniosku, że należy połączyć redakcje „Gazety Wyborczej” oraz portalu Gazeta.pl w jedną strukturę. Nowojorscy inwestorzy chcą zysków. Co ich obchodzą strachy i ambicje Adama Michnika?
Eksperci zwracają uwagę, że taką integrację struktur dawno wykonało wiele innych firm medialnych. Z drugiej strony, jest prawdą, że to niekoniecznie musi być argument rozstrzygający. W pewnych kontekstach unikalność ma swoje znaczenie, tworzy DNA redakcji. Łatwo to zniszczyć, trudno zbudować.
Nie rozstrzygam. Takich napięć jest wszędzie dużo.
CZYTAJ TEŻ O SPRAWIE: „Gazeta Wyborcza” na wojnie z Agorą. Co poszło nie tak? „Chciała mieć wszystko, chciała zastępować demos, chciała rządzić Polską”
Biją bezlitośnie
Uderza jednak brutalność z jaką szefostwo „Wyborczej” poszło na ten bój z zarządem Agory.
Dowiedzieliśmy się, że ich własna firma - którą sami współtworzyli, którą Adam Michnik współtworzył - składa się z ludzi, którym ufać nie można.
Sypią się listy otwarte, mówi się też na rynku, że zaprzyjaźnione z GW media zewnętrzne zachęcane są do jak najszerszego i emocjonalnego pisania o sprawie - co niszczy oczywiście wizerunek korporacji na giełdzie, ale taki jest cel - akcja ma wywierać presję na zarząd.
Spiski i orlenizacja
Padają też zdumiewające słowa.
Dowiadujemy się, że „niszczenie wartości i marki biznesowej Gazety Wyborczej oraz jako poważne zagrożenie >orlenizacją<”. Hmm… To tam też siedzi jakiś Obajtek? Kaczyński im podesłał?
Czytamy, że jedna z pań z zarządu
skrycie przygotowała plan integracji z pominięciem kierownictwa »Wyborczej«/Wyborcza.pl. Nie jest możliwe, abyśmy z nią pracowali.
Znaczy - spisek. Znaczy ostracyzm, wykluczenie, wygnanie.
Dodatkowo wszystko robione jest podobno „znienacka”, a sami redaktorzy jak zawodowi reklamiarze zachwalają swoje osiągnięcia i sami nazywają się „filarem demokracji w Polsce”. O byciu nośnikiem etosu nie wspominając.
Cóż, sukcesy - także w budowie prenumerat elektronicznych nie są widocznie tak duże, jak to rysowano. Gdyby tak było, łączenia by nie trzeba robić, a osoby odpowiedzialne za tę akcję nie odchodziłyby z firmy.
Ważny wniosek
Sytuacja ta mówi nam ważną rzecz o tym wpływowym medialnym środowisku - gdy uznają, że trzeba bić, biją bezlitośnie i bardzo mocno. Tak, by bolało. Tak, by cały świat widział siniaki i zrozumiał lekcję. Relacja między siłą tego bicia a faktami, bywa - jak widać - bardzo wątpliwa.
Zarządowi Agory nie współczuję. W mojej opinii przekonują się na własnej skórze jak bardzo wydawana przez nich gazeta potrafi krzywdząco dla innych opisywać wydarzenia i ludzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/555068-wojna-wyborczej-z-agora-ujawnia-nam-jedna-wazna-rzecz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.