Świetnie się ma nasza opozycja spod flagi biało-niebiesko-czerwonej. Wystarczy jeden wystrzał z krążownika Aurora (dziś w wersji cyfrowej - na Telegramie), a już stają w pełnym rynsztunku, z kciukami gotowymi do rewolucyjnej walki na Twitterze i z sejmowej mównicy.
Sposób, w jaki w Polsce wykorzystywany jest atak hakerski na członków rządu, przeraża. Przecież na Kremlu dokładnie o to chodziło. Tam polska scena polityczna jest dobrze rozpracowana. Służby Putina musiały więc doskonale przewidywać, jak zachowają się opozycyjni politycy. Że nie będą się martwić atakiem z zagranicy, lecz naiwnie skorzystają z okazji do realizowania swoich interesów. A te niestety nie idą w parze z interesem Rzeczpospolitej.
Rosja wydaje ciężkie miliardy na destabilizowanie sytuacji w innych krajach. Budżet na operacje w Polsce może jednak spokojnie zmniejszyć. Politycy znad Wisły grają po ich stronie za darmo (mam nadzieję).
Jaki jest problem? Że ministrowie przesyłali sobie niejawne dokumenty poprzez skrzynki mailowe? Wiemy, że nie – choć początkowo i tak pisały różne redakcje kierowane przez hologramy. Czy w sposób zagrażający państwu kolportowano w ten sposób jakieś informacje? Nie. Owszem, dyskutowano o najróżniejszych kwestiach, dotyczących spraw państwowych, w tym sensowności skorzystania z wojska w czasie szalejącej na ulicach anarchii (o tym za chwilę). Ale nic więcej, bez przekroczenia żadnej granicy bezpieczeństwa.
Odnoszę wrażenie, że dla niektórych polityków opozycji – na czele z liderami partii, którym w postępie geometrycznym kurczy się poparcie – sam fakt korzystania z prywatnych skrzynek mailowych na komercyjnych portalach jest okazją do żądania dymisji.
Tak, jakby sami byli imperatorami bezpieczeństwa w sieci i restauracjach. Na rządzie wieszają psy ludzie, którzy stracili władzę m.in. dlatego, że masowo dali się przez dłuższy czas nagrywać kelnerom w restauracjach.
Uważają, że są bezpieczni, bo komunikują się przez WhatsAppa (zapytajcie wielkiego mecenasa, jak bardzo to bezpieczne). Ci bardziej ostrożni uważają, że godnym pełnego zaufania kanałem jest Signal, czyli aplikacja do tego stopnia „bezpieczna”, że informuje użytkownika, który z jego listy kontaktów właśnie ją zainstalował. Zabawne, prawda?
Rosja nie każdą wojnę prowadzi za pomocą czołgów i wyrzutni BUK. Czasem używa tylko walizek z pieniędzmi (jak w relacjach z byłymi niemieckimi kanclerzami, czy skandynawskimi politykami władnymi blokować bądź umożliwiać budowy gazociągów). Czasem sięga po fabryki trolli (poczytajcie książkę Jessikki Aro – manufakturki w Inowrocławiu czy buraczanym ratuszu jeszcze wiele mogą się nauczyć).
A czasem właśnie po komanda hakerskie. Niekoniecznie w celu zatrzymania pracy elektrowni, czy uzyskania dostępu o wyposażeniu wojsk specjalnych. Niekiedy plan zakłada „tylko” wrzucenie g… w wentylator, a później liczenie na włączenie większych obrotów przez pożytecznych idiotów.
I tak się właśnie stało ze skrzynką mailową Michała Dworczyka.
Co zaś do rzekomego „chcenia użycia wojska przeciw kobietom” po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Samo rozważanie takiego scenariusza było oczywistością. Przypomnę, z czym mieliśmy do czynienia. Nie były to tylko pokojowe demonstracje zwykłych obywateli niezadowolonych z werdyktu TK (choć większość uczestników można tak opisać). Były wezwania do agresji i była agresja wobec policjantów, było regularne, codzienne niszczenie mienia – kościołów, budynków, ulic. Były ataki na funkcjonariuszy, wymierzone w nich kopniaki, butelki i kamienie. Włączały się w to bojówkarskie formacje anarchistów, szkolone do ulicznej walki. A samozwańcza liderka tych protestów bez przerwy skrajnie wulgarnym językiem wzywała do paraliżu państwa i de facto siłowego przejęcia władzy.
Policji nie wystarczało nawet do zabezpieczania świątyń, dlatego skrzyknęli się narodowcy. Zadymiarki ze Strajku Kobiet, przy sporym wsparciu polityków opozycji, chciały na polskich ulicach scen niczym z zamieszek na przedmieściach Paryża. U nas najostrzej miało być przed kościołami. Dlatego to tam w pewnym momencie skierowano żandarmerię, a niektórzy rozważali wysłanie wsparcia WOT. Jak najbardziej słusznie!
Czynienie zarzutu z faktu, że członkowie rządu nad tym dywagowali, jest dalszym ciągiem tych anarchistycznych, a wręcz bandyckich majaków o brutalnej ulicznej rewolucji, która zmiecie partię rządzącą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/555045-po-odzewie-polskiej-opozycji-w-moskwie-zacieraja-rece