Do cna zmitologizowany styl życia kogoś takiego jak Rafał Trzaskowski jest ideałem i marzeniem wielu, szczególnie tzw. słoików.
Gdy spojrzeć na rankingi zaufania do polityków (w istocie rankingi popularności) wysoka pozycja prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego nie dziwi. W najnowszym sondażu, IBRIS dla Onetu, jest pierwszy (40,6 proc.), minimalnie wyprzedzając premiera Mateusza Morawieckiego i prezydenta Andrzeja Dudę (po 40,5 proc.). Popularność Trzaskowskiego (zaufanie to znacznie bardziej skomplikowana sprawa, której sondaże nie dotykają, choć formalnie o nie pytają) właściwie odzwierciedla to, czego od polityków oczekują w szczególności wyborcy wielkomiejscy, a także ci młodsi.
Gdyby chodziło o wybór zaufanego lekarza (i do wyboru byłyby także postacie fikcyjne), najwięcej wskazań miałby doktor z popularnego serialu, np. prof. Andrzej Falkowicz (skądinąd grany przez przyjaciela Rafała Trzaskowskiego – Michała Żebrowskiego). Gdyby chodziło o księdza, wygrałby Mateusz Żmigrodzki (grany przez Artura Żmijewskiego), zaś o policjanta – Piotr Górski (Krystian Wieczorek). Rafał Trzaskowski jako polityk to właściwie postać fikcyjna. Podkreśla to fakt, że jego najbliższymi przyjaciółmi są aktorzy wcielający się w wiele fikcyjnych postaci, grający także „dla Rafała” – jak wspomniany Michał Żebrowski czy Tomasz Karolak.
Rafała Trzaskowskiego traktuje się tak jak aktora, który grywał eurodeputowanego, posła, ministra, prezydenta miasta czy kandydata na prezydenta Polski. Tylko grywał, bowiem wszystkimi tymi rolami szybko się nudził i szukał kolejnych. Nic dziwnego, że prawie 3 lata na urzędzie prezydenta stolicy tak go zmęczyło, iż szuka wrażeń w innych miastach (także za granicą) czy takich inicjatywach jak Campus Polska. Aktor musi grać, a jedna rola dość szybko go męczy. Tym bardziej że musi znaleźć czas na medialne ustawki, gdyż popularny aktor to niemal obowiązkowo także celebryta.
Rafał Trzaskowski jest popularny, gdyż odzwierciedla marzenia tych wszystkich młodszych i aspirujących, szczególnie tzw. słoików, którzy zjeżdżają do wielkich miast, by tu zrobić karierę, a przynajmniej zaistnieć. Miejscowych też to zresztą dotyczy. Nie jest przypadkiem, że większość z nich jest wybujale asertywna, a jednocześnie bardzo niewiele mają do zaoferowania, gdy chodzi o umiejętności. Są wręcz bezczelnie roszczeniowi, nawet podczas rozmów o pracę, gdy skromnością i powściągliwością mogliby więcej zyskać. Ale nie potrafią. Oglądają fikcyjne postacie w serialach i tzw. komediach romantycznych, gdzie prawie każdy po studiach (a nawet bez nich) mieszka w penthousie, jeździ wypasioną bryką i właściwie nie pracuje, tylko bywa na imprezach. I oni też by tak chcieli, a wręcz uważają, że to im się należy, bo taki jest standard życia młodych ambitnych w wielkich miastach. A nawet, gdy aż tacy naiwni nie są, uważają, że takie powinni mieć ambicje i aspiracje, bo na tym polega znalezienie swojego miejsca w wielkim mieście.
Do cna zmitologizowany styl życia kogoś takiego jak Rafał Trzaskowski jest ideałem i marzeniem wielu, szczególnie tzw. słoików. Jest on zmitologizowany, bowiem prezydent Warszawy tylko jest postrzegany tak jak bohaterowie komedii romantycznych, a sam aż tak lekkiego, łatwego i przyjemnego życia nie prowadzi, choćby ze względu na dzieci. Ale w wypadku Trzaskowskiego połączono elementy jego życiorysu (ojciec znany muzyk i kompozytor, otoczony podobnymi sobie postaciami, funkcjonujący w trochę odrealnionym świecie) z wyobrażeniem funkcjonowania przyjaciół prezydenta Warszawy (Michała Żebrowskiego, Tomasza Karolaka, Piotra Adamczyka, Grzegorza Turnaua, Michała Rusinka, Marcina Mellera). Kompletnie niewidoczny jest wysiłek włożony przez tych ludzi w dochodzeniu do osiągniętych pozycji, nawet jeśli niektórym było dużo łatwiej ze względu na nazwisko i rodziców. Zapatrzeni w nich chcą od razu mieć to samo, bez wysiłku.
Rafał Trzaskowski stał się fikcyjną postacią - z pogranicza rzeczywistości, telewizji, show-biznesu, a właściwie zawsze nią był, gdy zaczął funkcjonować w sferze publicznej. I wcale się z tym źle nie czuł, skoro pomagało mu to osiągać kolejne sukcesy. Część jego wyborców zdaje sobie sprawę, że głosują właściwie na fikcyjną postać, ale to im nie przeszkadza. Uważają bowiem, że ta postać odpowiada ich aspiracjom i reprezentuje ich marzenia albo marzenia rodziców o przyszłości swoich dorosłych już dzieci. We współczesnym świecie część polityków tak funkcjonuje i stoją za tym uwarunkowania kulturowe, obyczajowe, społeczne, etnologiczne czy antropologiczne. W wielu krajach akceptuje się polityków bardziej z fikcji niż z życia, o czym najlepiej świadczy kariera premiera Kanady Justina Trudeau, skądinąd prawie rówieśnika Rafała Trzaskowskiego. Z tym, że Trudeau wywodzi się jednak z politycznej, a nie artystycznej rodziny (jego ojciec Pierre był premierem Kanady przez 15 lat), więc mimo swoich ekscentryzmów na rządzeniu zna się lepiej niż Trzaskowski.
Można się dziwić, że spora część Polaków (10 mln wyborców w wyborach prezydenckich swoją wagę ma) chce, żeby reprezentowała ich postać z bajki. Ale skoro tak jest, trzeba to przyjąć do wiadomości. Większości mieszkańców Warszawy to nie przeszkadza, mimo że na co dzień dostrzegają mankamenty zasiadania w urzędzie przez osobę z innego świata. Realia przegrywają jednak z wyobrażeniami i mitami, a przede wszystkim z aspiracjami, choćby były one kompletnie nierealistyczne. Po prostu część ludzi lubi się oszukiwać, że bajka to rzeczywistość. A ponieważ w stolicy poziom ambicji jest większy niż poza nią, więc prezydentem jest postać z marzeń i złudzeń. A część tych marzeń i złudzeń przenosi się poza Warszawę, bo przecież trendy płyną z centrum. A ścieki do Wisły, bo kto by się tam przejmował banalną rzeczywistością.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/554945-rafal-trzaskowski-jest-w-polityce-postacia-fikcyjna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.