Prawica powinna się łączyć. Zgadzam się, że powinien być wspólny kandydat w Rzeszowie. Niestety, mimo wielokrotnych zachęt do połączenia sił ze strony ministra Zbigniewa Ziobry, koledzy z Prawa i Sprawiedliwości nie chcieli wspólnego kandydata. Byłem kandydatem prezydenta Ferenca więc było naturalnym, by postawić na moją kandydaturę. Stało się inaczej – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marcin Warchoł, kandydat Solidarnej Polski na p[rezydenta Rzeszowa oraz wiceminister sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Czy wynik, który pan osiągnął w Rzeszowie jest dla pana satysfakcjonujący?
Marcin Warchoł: To nie były wybory samorządowe, ale partyjne. Oceniając mój rezultat, który oscyluje wokół 11 proc. i biorąc pod uwagę, że jestem politykiem stosunkowo niewielkiej partii (Solidarna Polska - red.), to mój wynik jest całkiem dobry. Uważam, że osiągnęliśmy sukces. Zwróćmy uwagę na wynik kandydata „Konfederacji”, która od ponad roku kreuje swój przekaz na pandemii. To ugrupowanie uzyskało wynik niższy. Solidarna Polska zyskała na rozpoznawalności. Nasza kampania była bardzo skromna.
Jednak wykorzystywał pan Fundusz Sprawiedliwości. Był pan przez to krytykowany przez innych uczestników wyścigu prezydenckiego w Rzeszowie oraz przez media.
Fundusz Sprawiedliwości pomaga bez względu na jego wysokość. Od 2017 roku wspieramy ofiary przestępstw, ofiary przemocy, wypadków komunikacyjnych, itd. Sprzęt, który przekazałem niedawno był potrzebny i sami lekarze zwracali się do nas o pomoc. Ten sprzęt poprawi bezpieczeństwo, skróci kolejki i poprawi leczenie.
Słyszymy jednak głosy krytyki, także z szeregów „Zjednoczonej Prawicy”, że zwycięstwo Konrada Fijołkiem było też wynikiem braku jedności po stronie prawicy.
Nadal uważam, że nasz wynik nie był zły, ale rzeczywiście, potrzebna jest jedność i to połączenie sił byłoby optymalne. Tak zrobiła opozycja.
Jednak do tego nie doszło
Prawica powinna się łączyć. Zgadzam się, że powinien być wspólny kandydat. Niestety, mimo wielokrotnych zachęt do połączenia sił ze strony ministra Zbigniewa Ziobry, koledzy z Prawa i Sprawiedliwości nie chcieli wspólnego kandydata. Byłem kandydatem prezydenta Ferenca więc było naturalnym, by postawić na moją kandydaturę. Stało się inaczej.
Co dalej z Rzeszowem? Jak będzie wyglądała polityka Konrada Fijołka? To polityk, który nie kryje swoich lewicowych poglądów?
Mam poważne wątpliwości, czy dobra polityka prezydenta Ferenca będzie kontynuowana. Biorąc pod uwagę marazm radnego Fijołka, który przez niemal dwie dekady niewiele pokazał. W czasie debat pytałem go co zrobił przez ten czas. Nie był w stanie odpowiedzieć. Pan Fijołek nie daje gwarancji na to, że będzie jako prezydent pracował na rzecz miasta. Pytałem go o bezpieczeństwo, o korki i o służbę zdrowia. Unikał odpowiedzi na to ostatnie pytanie i przekonywał, że „prezydent niewiele może ws. służby zdrowia”. To nieprawda i udowodnił to prezydent Ferenc, który wyciągnął na prostą szpital zadłużony na 18 milionów złotych. Obawiam się, w Rzeszowie czeka nas powtórka z Warszawy, w której ścieki płyną Wisłą.
Co dalej? Jakie są pana plany?
Mieszkańcy nadal mogą na mnie liczyć. Pozostaję przecież posłem z Rzeszowa i wiceministrem sprawiedliwości. Zawsze będę bronił rzeszowian. Dwa lata szybko zlecą, kolejne wybory samorządowe w 2025. Szkoda miasta i jego mieszkańców. Pogratulowałem mu, ale obawiam się, ze prezydentura prezydenta Ferenca nie będzie kontynuowana. Pokazałem, że z mieszkańcami trzeba przebywać od rana do wieczora. Tymczasem pan Fijołek już mówi o wakacjach. On nie daje gwarancji dobrego rządzenia.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/554773-warchol-w-rzeszowie-powinnismy-miec-jednego-kandydata