„Donald Tusk jest narzędziem, które Unia Europejska wykorzystuje do tego, aby uderzać w rząd PiS. Wydaje się, że w Polsce, mimo panującego u nas euroentuzjazmu, jest to nieakceptowalne” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog z KUL, odnosząc się do sondażu Social Changes na temat powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki.
CZYTAJ TAKŻE:
Portal wPolityce.pl: Według sondażu Social Changes dla naszego portalu, Polacy są zdecydowanie sceptyczni w kwestii powrotu Donalda Tuska do polityki krajowej. Większe nadzieje przejawiają w związku z tym raczej wyborcy Koalicji Obywatelskiej. Jak oceniłby Pan profesor szanse na powrót byłego premiera do polskiej polityki?
prof. Mieczysław Ryba: Oczywiście, możliwe jest wszystko. Pytanie tylko, czy byłby to błąd, czy słuszny ruch. Jak wynika z sondażu, byłby to raczej błąd. Moglibyśmy mieć do czynienia z próba powtórki tego, co robił kiedyś Lech Wałęsa, próbując po przegranych wyborach prezydenckich organizować partie polityczne. Te same błędy popełniał później Aleksander Kwaśniewski. Nigdy nie przynosiło to sukcesu.
Donald Tusk ma jeszcze jedno obciążenie. . Jest takim narzędziem, które wykorzystuje Unia Europejska do tego, aby uderzać w rząd PiS. Mimo tego euroentuzjazmu, który panuje w Polsce, wydaje się, że taka postawa jest nieakceptowalna.
Były marszałek Senatu Stanisław Karczewski w „Kwadransie politycznym” na antenie TVP stwierdził wczoraj nieco przewrotnie, że były szef RE może śmiało wracać do Polski, ponieważ jego powrót zapewniłby dodatkowe kilka procent poparcia… Prawu i Sprawiedliwości
Nie wiem, czy tak byłoby na 100 procent. Wiadomo, że Donald Tusk ma duży negatywny elektorat, oprócz tego pozytywnego. Gdyby były premier powracał realnie, a nie tak symbolicznie, jedynym plusem byłaby możliwość zintegrowania zdezintegrowanej partii. Tusk mógłby powstrzymać spadek jej sondaży, ponieważ Platforma ciągle jeszcze dna nie osiągnęła, ale Hołownia cały czas rośnie. I taką rolę mógłby ewentualnie Tusk spełnić. Ale to rola podrzędna, to nie jest rola lidera, który prowadzi całą ekipę do władzy.
Z kolei portal Onet, powołując się na wypowiedzi niewymienionych co prawda z nazwisk polityków PO, że deklaracje Donalda Tuska o „mentalnej gotowości” do powrotu, wsparcia Platformy, niedopuszczenia do tego, aby partia przeszła do historii, są jasnym sygnałem w kierunku prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który buduje nowy ruch „Polska Przyszłości”.
Pytanie, czy Trzaskowski robi to, żeby wzmocnić Platformę, czy raczej, żeby ją osłabić. Wydaje się, że działa w znacznej mierze na własną rękę, a więc ponad Platformą. A jeśli tak, to raczej osłabia partię, kreując jeszcze jeden ruch po stronie opozycyjnej. Być może to rzeczywiście sygnał ze strony Donalda Tuska, bo Platforma Obywatelska to wciąż jego „dziecko”. Zapewne obecna sytuacja w partii to rzecz, która mocno irytuje byłego premiera i starałby się wzmocnić swoich kolegów stojących na czele PO.
Politycy i zwolennicy opozycji, licząc na powrót Donalda Tuska, często podkreślają, że działalności byłego premiera najbardziej obawia się PiS. A może Tuska obawia się raczej ktoś inny, np. obecny lider PO, Borys Budka?
Wiadomo, gdyby Tusk rzeczywiście chciał być liderem Platformy, to Budka mógłby się obawiać. Wydaje mi się, że były premier widziałby siebie raczej jako taką „szarą eminencję”, kogoś, kto wyznaczałby ludzi na stanowiska, władze Platformy etc. Natomiast dla działaczy Platformy jego powrót byłby szansą o tyle, że partia się rozkleja.
Te marzenia, że Donald Tusk na białym koniu poprowadzi Platformę Obywatelską do zwycięstwa, są jednak w moim przekonaniu absolutnie nieuzasadnione. Powrót Tuska przypomniałby wielu wyborcom, czym Platforma jest i dlaczego przegrała wybory. Nie sądzę więc, aby PiS się tym martwił.
A jednak wielu wyborcom Tusk kojarzy się ze „złotymi czasami” Platformy Obywatelskiej. Odkąd były premier wyjechał do Brukseli, a stery objęła Ewa Kopacz, z każdym kolejnym przywódcą wyniki partii są coraz gorsze.
Tak, ale to było kiedyś – to po pierwsze. Po drugie – Tusk zostawił Polskę, kiedy pełnił urząd premiera. Z kolei, będąc szefem Rady Europejskiej, nie zrobił dla Polski nic. Nikt nie potrafi wymienić ani jednej rzeczy, której dokonał. Chyba że tym pozytywem było – ale bardziej z perspektywy Brukseli czy frakcji EPL – ciągłe nękanie rządu PiS. Jednak to ma znaczenie tylko dla bardzo twardego elektoratu. Jeżeli więc celem byłoby zintegrowanie naprawdę twardego elektoratu, wówczas Tusk faktycznie coś znaczy, ale na dłuższą metę – niekoniecznie. I były premier to doskonale widzi. Brał to wszystko pod uwagę zaledwie rok temu, kiedy rozważał start w wyborach prezydenckich. Miał badania, z których wynikało, że jest negatywnie postrzegany przez sporą część elektoratu i właściwie nie ma po co wracać. W ten sposób pojawił się Rafał Trzaskowski, a wcześniej Małgorzata Kidawa-Błońska. Jeżeli wtedy nie wrócił, to dlaczego miałby teraz wracać do codziennej roboty, krok po kroku, mobilizowania ludzi, zdobywania poparcia, przełamywania negatywnej opinii, stereotypów?
Czyli Donald Tusk to format, który już się wyczerpał?
Można wejść do tej samej rzeki, ale to będzie już inna woda. Jak mawiała moja mama: „Za późnoś, Janku, przyszedł”. To już inne związki, relacje, inne „małżeństwa”. Czy jego zwolennicy chcieliby, żeby ktoś jakieś nowe „małżeństwo” z nim zawarł, skoro już jedno trwa?
Były premier powracający „na białym koniu” to jedno, a gotowość Platformy do ewentualnego przejęcia władzy - to drugie. Czy Pana zdaniem PO - niezależnie od tego, czy z Tuskiem, czy bez - ma Polakom coś konkretnego do zaoferowania? Ma jakiś plan, program?
Platforma może rządzić, ale w tej chwili raczej jako słabszy koalicjant silniejszego Hołowni – bez własnego premiera, bez kluczowych ministerstw. A to byłaby przecież dla Platformy rzecz niewyobrażalna, ponieważ politycy tej partii przywykli do tego, że są – jeśli nie partią władzy, to przynajmniej największą siłą opozycyjną.
Ostatnio chyba i w tej kwestii nie jest najlepiej. Jedyne, co słyszymy po stronie PO, to ciągłe negowanie wszystkiego, co zrobi rząd PiS, nawet w kwestiach fundamentalnych, takich jak Fundusz Odbudowy czy wsparcie dla walki Białorusinów o wolność. Czy ta strategia zawodzi?
Niestety, PO nie uczy się na błędach. A to dość dziwne. Tusk jako premier i lider partii miał jedną cechę. Był politykiem, który niewiele zrobił, nie miał pomysłów, które przełamywałyby te patologiczne układy. Uwikłał się też w Smoleńsk, jest wiele rzeczy, które go obciążają. Ale był sprawny wizerunkowo. Mimo że nie był showmanem, jak Hołownia, to działał jak Hołownia. Umiał czuć nastroje społeczne i wpisywać się w nie. Obecni liderzy Platformy zupełnie tego nie umieją. Definiując się jako totalni, nigdy już nie byli w stanie zejść z tej pozycji. Poza tym ich retoryka była dodatkowo wzmacniana za granicą. A czegoś takiego nie lubi żaden naród. Bo wyobraźmy sobie sytuację, że do Polski przyjechałby niemiecki polityk i nasz rząd wspólnie z nim atakowałby rząd Angeli Merkel. Jak patrzyliby na taką postać niemieccy wyborcy? Raczej nie powiedzieliby: przyjeżdżaj, chętnie wybierzemy cię na kanclerza. Nie byłoby to możliwe w żadnym kraju, nawet w Polsce, której opinia publiczna niestety nie ma aż tak ostrych kryteriów, co jest też naszym nieszczęściem. Mimo wszystko nawet tutaj taka postawa jest niemile widziana.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/554591-nasz-wywiad-powrot-tuska-ryba-to-nieuzasadnione-marzenia