„To nie koniec walk biesów siedzących nam na karku” - zanotował w swoim „Dzienniku” Stefan Kisielewski, za kolejnym obrotem ówczesnej geopolityki. Dziś możemy to tylko powtórzyć: diabły historii wychodzą na naszych oczach z trzewi polityki rosyjskiej (co spodziewane przez wszystkich) i niemieckiej (dla niektórych zaskoczenie).
Dla Moskwy finalizacja Nord Stream 2 to wielki tryumf polityczny, który zostanie odczytany na Kremlu jako zachęta dla dalszego agresywnego działania
— mówi w bardzo ważnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” polski Minister Spraw Zagranicznych prof. Zbigniew Rau.
Wywiadzie, którego wagi redakcja albo nie zrozumiała albo świadomie zredukowała jego znaczenie, dając nie najmądrzejszy tytuł „Amerykanie nie znaleźli dla nas czasu”, nawiązujący do kompleksu znaczenia dyplomatycznego.
Sprawy zaś są dużo większej wagi. Co najbardziej istotne, i o czym mówi minister Rau, wcale nie o Polskę chodzi przede wszystkim - ale o Ukrainę i państwa bałtyckie. To ich zagrożenie zwiększy się skokowo wskutek kolejnego „resetu” amerykańsko-rosyjskiego.
Wynotujmy najważniejsze wątki wypowiedzi ministra Raua:
Jak szef polskiej dyplomacji dowiedział się o zniesieniu amerykańskich sankcji na Nord Stream 2?
Z mediów. Sojusznicy amerykańscy nie znaleźli czasu na konsultacje z najbardziej narażonym na skutki tej decyzji regionem świata. (…)
W styczniu po raz pierwszy rozmawiałem z sekretarzem stanu Antonym Blinkenem. Zapewniał mnie, że „nic nie zostanie zdecydowane bez was”. (…) W lutym i marcu, gdy pojawiły się pogłoski o poufnych amerykańsko-niemieckich rozmowach w sprawie NS 2, słyszeliśmy zapewnienia, że żadne tego rodzaju rozmowy się nie toczą. Przyjmowaliśmy te oświadczenia do wiadomości, mimo, że stały w sprzeczności z naszą wiedzą opartą o inne źródła. Tymczasem teraz czytam doniesienia agencyjne, że w tym tygodniu odbywają się w Waszyngtonie rozmowy między bliskimi współpracownikami kanclerz Merkel i doradcami prezydenta Bidena o dokończeniu Nord Stream 2.
Skutki amerykańskiej zgody na Nord Stream 2?
Ten gazociąg radykalnie wzmocni wspólne interesy Niemiec i Rosji i będzie stanowił bezpośrednie zagrożenie dla pokoju w Europie. Zwiększy się zagrożenie militarne Ukrainy, a także Polski i innych krajów NATO z Europy Środkowej.
Sam prezydent Putin mówił w Petersburgu, że po zakończeniu budowy NS2 Ukraina będzie musiała „okazać dobrą wolę, grzecznie się zachowywać”. To groźba. (…) Rosja prowadzi agresywną politykę wobec sąsiadów, wykorzystując napaść zbrojną, szantaż i groźby. W tej polityce zostanie umocniona, a Sojusz Północno-atlantycki osłabiony.
Minister Rau pyta też: „kto zapłaci rachunek za niemieckie i amerykańskie błędy?„. Bo nie ma wątpliwości iż prędzej czy później nastąpi odwrót od wdrażanej właśnie linii. Po drodze dużo złego się jednak wydarzy.
W sprawie Nord Stream 2 Niemcy poświęcili wartości i interesy bezpieczeństwa wolnego świata dla współpracy z Rosją, prowadzącą politykę agresji
— podkreśla prof. Rau.
Moskwa i Berlin (po)dzielą
Tak, tu jest istota sprawy. Proponowane przez polskie ugrupowania lewicowo-liberalne oparcie całej strategii bezpieczeństwa na uległości wobec Niemiec tego właśnie nie bierze pod uwagę. Efektem nie jest nigdy bowiem - i nie będzie - jakaś rzekoma gwarancja bezpieczeństwa z Berlina, ale cyniczne handlowanie wpływami w Polsce. Oś Berlin-Moskwa zawsze okazuje się ważniejsza, a wypowiedzi Alexandra Gaulanda z AfD, usprawiedliwiające historycznie pakt Ribbentrop-Mołotow rzucają na to dodatkowe światło.
W tym sensie obecna opozycja przez ostatnie lata nawołująca do dystansu wobec Trumpa oraz wskazująca na Unię Europejską jako główny kierunek budowania bezpieczeństwa narodowego, popełniła straszliwy błąd. W Brukseli i Berlinie znajdujemy bowiem, jak poskrobać, więcej wpływów i sentymentów rosyjskich niż chcielibyśmy sądzić.
W przestrzeni internetowej funkcjonuje to w formie jeszcze bardziej prymitywnej: Biden mści się, bo prezydent Andrzej Duda i rząd współpracowali z Donaldem Trumpem, a nie przyłączyli się do ostracyzmu narzucanego przez lewicę europejską.
Kłamstwa o Trumpie, złudzenia odnośnie Bidena
Trzeba powiedzieć jasno: dziś jeszcze lepiej widać, że dobrze zrobili. To było pięć minut geopolitycznej szansy, które zostało maksymalnie wykorzystane. Wychodzi też na jaw skala kłamstwa o rzekomej prorosyjskości republikańskiego prezydenta. Rzekomo antyrosyjski prezydent Biden właśnie bowiem balansuje na krawędzi nowej Jałty.
Jeszcze raz oddajmy głos szefowi polskiej dyplomacji, który odpowiada na pytanie, czy przyczyną nie jest brak odpowiednio entuzjastycznego gratulowania Bidenowi po zwycięstwie?:
A czym zasłużyła sobie Ukraina na odmawianie jej przez administrację Bidena konsultacji w sprawie Nord Stream 2? Na zablokowanie przez Amerykanów szczytu NATO-Ukraina przed spotkaniem Bidena z Putinem? Jakie błędy popełnili inni amerykańscy sojusznicy ze wschodniej flanki NATO, które uzasadniałyby przyznawanie przez Waszyngton priorytetu komunikacyjnego adwersarzom nad sojusznikami? (…) Dopatrywanie się źródeł amerykańskiej polityki w jakiś protokolarnych zawiłościach uważam za infantylne.
Tak, to „protokolarne” podejście jest infantylne. Ale i modne. Pasuje do czasów. Nie zmienia to jednak faktów, że ktoś całkowicie nie rozeznał istoty prezydentury Trumpa, powielał bezrefleksyjnie kłamliwą propagandę na jego temat, a w sprawie prezydenta Demokraty całkowicie błędnie odczytał możliwą politykę.
Co zatem robić? Nazywać rzeczy po imieniu. Dobrze, że minister Zbigniew Rau zdecydował się to zrobić.
Ten wywiad to mocny sygnał alarmowy, że możliwa jest nowa Jałta, tym razem organizowana w trójkącie Putin-Biden-Merkel.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/554526-diably-historii-na-naszych-oczach-wychodza-z-rosji-i-niemiec