Prawdę mówiąc, mam lekkiego pietra, kiedy przymierzam się do napisania kilku słów o Władysławie Kosiniaku-Kamyszu. Może nie powinienem pisać o mądrych ludziach, żeby nie narażać się zarzut wody sodowej.
Sam ledwo, ledwo, a się zamachuje na mądrzejszych od siebie
—mógłby ktoś zauważyć.
I to o wiele
—dodałby pewnie.
Dlatego zastanawiam się, czy w ogóle wypada? Czy mam odpowiednie kwalifikacje? A jednocześnie coś mnie korci, żeby się wzorować na mądrzejszych. Nie tylko ode mnie. Ale i od innych. Od wielu.
Mnie nie było nigdy stać – a już żyję sporo lat na tym świecie - na wymyślenie aforyzmu:
Jak nie można być lwem, to też trzeba być lisem.
A Władysław Kosiniak-Kamysz wynalazł taką złotą myśl. Jakże praktyczną. Często przydatną. Godną strategii Napoleona Bonaparte. Trzeba wziąć pod uwagę, że tym bardziej nie łatwa to rzecz, znajdować w swojej głowie błyskotliwe refleksje o świecie dzikich zwierząt, jeśli samemu w oczach innych jest się tygrysem. Z temperamentu - sądzić należy - i usposobienia. Co innego mnie jednak zachwyciło u szefa PSL. Jego wnikliwa myśl polityczna. Nie chcę rozsądzać ostatecznie. Wydaje mi się jednak, że kierunek jaki wytycza Władysław Kosiniak – Kamysz, winien stać się metaforyczną latarnią morską wskazującą zbłąkanym politykom, jedyną drogę wpłynięcia do spokojnego portu, zapewniającego sukcesy. Zaś każdy ten polityk, który nie posłucha rady Władysława Kosiniaka- Kamysza i zagłosuje wbrew jego zaleceniu, dostarczy niezbitego dowodu, że się kompletnie nie nadaje do polityki. Czy ktoś wymyślił bardziej klarowne i zarazem ostre kryterium, które pozwoli odróżnić tych, którzy mogą zajmować się polityką, bo mają odpowiednie predyspozycje, od takich, którzy tylko ją psują? Są jej zawalidrogami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/554382-kosiniak-kamysz-w-roli-stratega-i-cenzora-politycznego