Jeżdżą po Polsce samochodem, zatrzymują się w kolejnych miejscowościach i mówią ludziom, że Konstytucja jest najważniejsza a oni sami - prześladowani. Na spotkaniach nuda, monotonia i zblazowanie. Gdyby polska kasta sędziowska nie istniała, jakiś satyryk musiałby ją wymyślić.
Przejrzyjmy więc ten szereg groteskowych elementów „tour de Konstytucja”, zanim TVN jako największa partia opozycyjna zrobi z tego dwumiesięcznego wydarzenia epicką opowieść o społecznym dialogu.
O TOUR DE KONSTYTUCJA CZYTAJ WIĘCEJ:
Bodnar, Tuleya i Hołdys jadą w Polscę w ramach wydarzenia „Tour de Konstytucja”
Nazwa nawiązuje do popularnych wyścigów rowerowych, takich jak „Tour de France” czy „Tour de Pologne”. Tutaj mamy nie wyścig i nie rowerowy - panowie w koszulkach, w klimatyzowanym samochodzie, jadą od miasta do miasta i odbywają na ulicy miniaturowe wykłady, wplatając w nie opis swojej niedoli.
Na otwarciu wydarzenia, 4 czerwca w Radomiu, przemawiał sam Zbigniew Hołdys - muzyk, felietonista „Newsweeka” - przyznał, że ludzi jest na tym wiecu niewiele. Stacja TVN24 tego fragmentu wystąpienia akurat nie umieściła na swojej stronie internetowej. To smutne, że na otwarciu imprezy tłumów nie było - kolorowe stroje radomskiej orkiestry Grandioso, która zagrała na inauguracji, to przecież jakaś atrakcja, zwłaszcza po rygorach pandemicznej izolacji.
Zwłaszcza że przedsięwzięcie jest zapowiadane od marca. Do udziału namawiał Seweryn Blumsztajn, jazzman Michał Urbaniak (obłożony winylowymi płytami, by było wiadomo, że to muzyk), swoją zachętę nagrał też aktor Jerzy Radziwiłłowicz:
Ludzie którzy rozumieją o co tym chodzi, którzy spotkają się z Wami, żeby wyjaśnić Wam i żeby dowiedzieć się od Was, czego oczekujecie, jak rozumiecie, czym dla Was są prawa i obowiązki obywatela, czym jest prawo, czym jest konstytucja.
-mówił aktor.
Obwoźni instruktorzy mówiący o konstytucji nadają więc przekazem prostym: jedziemy do nierozgarniętych tubylców, którzy nie rozumieją prawa i ustroju RP, ba, nie wiedzą nawet, że tu nad Wisłą tacy herosi cierpią za ich wolność i demokrację, i oto trzeba ich pokazać zwykłym ludziom. Trochę w tym Safari - taki objazd po niższej cywilizacji, nieco rozrywki po dzikim kraju, rozdawanie tubylcom łaskawych uśmiechom i wysłuchiwanie z pasją Bronisława Malinowskiego, „jak rozumiecie wolność”.
Patronem imprezy jest - że użyjemy słów senatora PO Aleksandra Pocieja - Achilles naszych czasów, Adam Bodnar. Nic dziwnego więc, że były Rzecznik Praw Obywatelskich zachęca słuchaczy, by podchodzili do niego z egzemplarzami konstytucji, by mógł na nich złożyć swój autograf - co prawda nie jest jej autorem, ale przecież jest wcieleniem demokracji III RP. Przemawiają Tuleya i Juszczyszyn, sędzia Żurek pomaga rozwijać zwój konstytucji, zapisany w ciągu, na kilkumetrowym kawałku papieru. Trochę w tym obwoźnego cyrku - sędziowie bez tóg są do obejrzenia w ponad setce miasteczek, jak przed wojną pokazywano tresera pcheł albo siłacza jedzącego surowe mięso.
I to porównanie do safari czy obwoźnego cyrku, choć trudno uniknąć posmaku szyderstwa, ma i taki jeszcze wydźwięk, że jest po prostu imprezą dziadersów, archaiczną formą dialogu ze społeczeństwem, które lubi żywą interakcje, media społecznościowe albo rzeczowe wykłady. Kasta ma dostęp do potężnych mediów, do prawie połowy polityków w parlamencie, do pieniędzy i zagranicy, z którą można by zrobić konferencje, akcje społeczne, cykl debat albo nowoczesnych warsztatów. Wybrali wakacyjną wycieczkę po kraju z monotonnym opowiadaniem o sobie. Betonowy elektorat totalnej opozycji dostanie po prostu bardziej namacalny fragment publicystyki TVN i ich salonowej narracji.
Cóż, tyle jest w tym wartości dodanej, że chociaż w nadchodzącym okresie wakacyjnym i sezonie ogórkowym serwis informacyjny FAKTY dostanie trochę materiałów na mniej newsowy czas.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/553910-tour-de-konstytucja-safari-czy-cyrk-obwozny