W wywiadzie dla Interii lewicowa działaczka Jana Shostak znów sprowadza walkę o wolność do… noszenia biustonosza. O Shostak zrobiło się głośno, kiedy wydała z siebie teatralny krzyk na briefingu prasowym Roberta Biedronia o sytuacji na Białorusi.
W rozmowie z Interią modelka i aktywistka była pytana o swój słynny już krzyk. W jednym z pytań zwrócono uwagę, że część osób komentowała nie tyle sam krzyk, co fakt, że Shostak nie miała na sobie biustonosza.
Hejterzy będą zawsze. Postanowiłam tę sytuację wykorzystać. Jestem pozytywną hakerką, próbuję zmieniać hejt w coś pozytywnego. Zainicjowałam w związku z tym akcję #DekoltDlaBiałorusi, która polega na tym, że każdy może sobie na dekolcie napisać jedną z 16 polskich firm, które nadal współpracują z białoruskim reżimem lub jedną z 12 międzynarodowych firm, które również pośrednio wspierają ten reżim
— odpowiedziała.
Nieważne, co mówią, ważne, że mówią. Kuję żelazo póki gorące. Chodzę bez stanika od dawna, czuję się z tym dobrze i nie zamierzam tego zmieniać.
— dodała.
Shostak odpowiada Żukowskiej
Pytana o słowa rzeczniczki SLD, Anny Marii Żukowskiej, Jana Shostak stwierdziła, że tego rodzaju reakcje oznaczają, że kwestie praw kobiet wciąż nie są „przepracowane”.
Jednocześnie to znak, że patriarchat to nie są tylko mężczyźni, że patriarchat nie ma płci. Tym bardziej staram się pokazać swoją feministyczną stronę i się tego nie boję, bo ile można. Po ponad 100 latach praw wyborczych feminizm wciąż działa jak elektrowstrząs na wiele osób
— oceniła lewicowa aktywistka.
Rozmówczyni Interii zaczęła następnie rozwodzić się nad istotą feminizmu, dochodząc do wniosku, że jest nią równość, a więc uznanie, że kobiety są takie same jak mężczyźni - ani lepsze, ani gorsze.
„Wciąż jesteśmy w średniowieczu”
Każdy ma prawo do wolności, pod względem ekonomicznym, społecznym, duchowym. Dlaczego Robert Lewandowski nie musi nosić stanika, a ja muszę? Jest to pewnego rodzaju hipokryzja
— stwierdziła.
Czuję, że w tej kwestii wciąż jesteśmy w średniowieczu. Ta cała sytuacja też pokazała, i to jest przerażające, że jesteśmy jako społeczeństwo mocno podzieleni. W wielu kwestiach nie ma szansy na jakikolwiek dialog
— powiedziała aktywistka.
Rozmowę Shostak zakończyła optymistyczną zapowiedzią, że zamierza teraz wykorzystać skupioną na niej uwagę „na jakieś realne rzeczy związane z Białorusią, a nie dyskutować o tym, czy komuś się podoba, że nie mam stanika, czy nie”.
Bardzo dobrze, czas najwyższy. Póki co jakoś tego nie widać, ale mamy nadzieję, że pani Jana jeszcze pozytywnie zaskoczy.
aja/Interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/553754-shostak-znow-o-stanikach-co-ma-do-tego-robert-lewandowski