”Co jakiś czas wraca wątek powrotu Tuska z Brukseli na białym koniu. Wszyscy wiedzą, że Tusk nie zrezygnuje z unijnych apanaży. Ma tak duży elektorat negatywny w Polsce, że nie sądzę, że się na to zdecyduje” – oceniła Elżbieta Królikowska-Avis w „Salonie Dziennikarskim”.
CZYTAJ TAKŻE:
Publicystka odniosła się do informacji portalu wPolityce.pl, który ujawnił, że rozważany jest konkretny scenariusz powrotu Tuska - miałby on wystartować w wyborach uzupełniających do Senatu, w którymś z okręgów zdominowanych przez opozycję i po zwycięstwie zostać marszałkiem Senatu. Według portalu Tusk miał otrzymać konkretną propozycję w tej sprawie, a także termin, do którego musi się zdecydować - koniec czerwca.
Tusk wróci do krajowej polityki?
W ocenie Królikowskiej-Avis, Tusk „nigdy nie zdecydowałby się na rolę piorunochronu”.
Byłby takim piorunochronem, który przyciąga pioruny. Ściąga negatywne emocje. Nie tylko w Polsce opozycja jest słaba i rozproszona. W Wielkiej Brytanii politycy są równie groteskowi. My nie bierzemy pod uwagę tego, że społeczeństwo brytyjskie wciąż kieruje się tzw. drewnianym legalizmem. Jeżeli trzeba się szczepić, to okazuje się, że cała dorosła populacja jest już szczepiona. Poza tym, Brytyjczycy lubią ekscentryzm i to, co nas razi, ich nie
– zauważyła Królikowska-Avis.
Polska opozycja niczym nie rożni się od brytyjskiej, która jest słaba, rozproszona, groteskowa. Jest zdolność mobilizacji ale nie w partiach. Ona rozłożyła się na część społeczności, na media, na platformy cyfrowe. To stało się sensem. Platformy cyfrowe mają wielkie pieniądze i ambicje. Opozycja partyjna wszędzie gdzie spojrzymy jest groteskowa i zagubiona
– dodała publicystka.
Kto weźmie odpowiedzialność za PO?
Samuel Pereira przyznał, że bardziej wierzy w rozwiązanie ujawnione przez portal wPolityce.pl.
W Platformie mają za złe Tuskowi, że pociągnął PO w kierunku totalnym ws. KPO. Przegrana byłą dwukrotna. Najpierw w Sejmie, potem w Senacie. Grodzki już po głosowaniu, w towarzystwie Buski, grzmiał na konferencji prasowej, że Senat będzie coś robił, ale nie policzył szabli. Gdyby Budka był pewnym liderem, to nie byłoby problemu. Co do Trzaskowskiego, nie odbierając mu sukcesu drugiego miejsca w wyborach prezydenckich, to był jednak lekki szwindel. Jedni mieli maraton, a on zrobił sztafetę. Łatwiej prowadzić kampanię, kiedy jest się świeżym
– mówił Pereira.
Casting na następcę
Zawsze mówiłem, że casting na następcę Tuska jest kluczowy i on ciągle trwa. Ciągle się nie udaje
– zauważył Maciej Pawlicki.
Odnosząc się do ostatnich sondaży, publicysta zwrócił uwagę, że ważne jest pytanie o to, czy Hołownia i PO to dwa osobne środowiska, czy jednak jedno.
Ten casting się nie skończył. Nigdy nie lekceważyłem Tuska mimo, że jest leniem, kłamczuchem. Ma spory potencjał skupiania w sobie nadziei wszystkich źle życzących władzy. Nie wykluczam jego powrotu na serio. To, że leniuchował w Brukseli, być może zrozumiał i on, i środowiska z Brukseli, że bez niego nie ocali się wpływów i nie odsunie się PiS
– ocenił Pawlicki.
Być może mu się nie chce, ale musi. Hołownia ma to samo, co Trzaskowski. Jest chłoptasiem. Część środka nie bardzo traktuje go poważnie. Nie ma potencjału wygrywania
– dodał publicysta.
Samuel Pereira podkreślił, że problemem opozycji jest to, że liczy na wygraną w wyborach tylko dzięki zmianie lidera czy logo. Maciej Pawlicki dodał, że rodzi się pytanie, czy Polska zmieniła się na tyle, by to widzieć.
Ja nie jestem aż takim optymistą. Włos, o który przegrał Trzaskowski dowodzi, ze może być bardzo niebezpiecznie
– zauważył Pawlicki.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/553653-pawlicki-trwa-casting-na-nastepce-tuska