Trudno upaść niżej. Oto prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak cieszy się, że przez 123 lata Poznań i Gdańsk wraz z Wrocławiem przynależały do Prus. Jest z tego faktu co najmniej dumny:
U nas ten pruski element, te 123 lata tej obecności w Prusach i to wszystko, co się z tym wiązało, jednak prowadzi do tego, że się świetnie rozumiemy, jeśli chodzi o Gdańsk, Wrocław i uważamy, że z wiedzy, z nauki warto czerpać, należy czerpać i w związku z tym tak dobrze się u siebie wzajemnie czujemy
— powiedział Jaśkowiak w czasie inauguracji Studium Obywatelskiego im. Pawła Adamowicza w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.
Wypowiedź teoretycznie okrągła, nadająca się do różnych interpretacji, ale w istocie niezwykle brutalna. Jej sensem jest przecież jakiś rodzaj zadowolenia z faktu, że Poznań i Gdańsk trafiły do Królestwa Prus, w którym już był Wrocław, a później do II Rzeszy Niemieckiej. Ergo: upadek I Rzeczypospolitej, skazujący cztery pokolenia Polaków na niewolę, cierpienie, krwawe zrywy i walkę o samo przetrwanie narodu, nie był tragedią. Ba, przyniósł Poznaniowi korzyści, włączając to miasto do cywilizacji zachodniej.
Wiązanie zaborów z modernizacją i rozwojem cywilizacyjnym jest oczywiście wielką manipulacją. I Rzeczypospolita też by się modernizowała i rozwijała. Ba, ona upadła dlatego, że przełamała wewnętrzne blokady i weszła na ścieżkę doganiania współczesności. Ale nawet gdyby tak nie było, gdyby rzeczywiście było za co Prusakom dziękować, to i tak nie zmieniłoby to faktu podstawowego: wychwalanie oprawcy swojego narodu jest upadkiem spektakularnym. Jest podeptaniem pamięci tych, którzy za wolną Polskę zginęli i cierpieli w czasie tych 123 lat i później.
To także coś więcej: pokaz ogromnych kompleksów, i w istocie potwierdzenie, że nie jest się z zachodu, ale z łaszącego się wschodu. Który prezydent miasta z Niemiec czy Francji dziękowałby tym, którzy okupowali jego miasto? Czy np. mer Strasbourga dziękuję Prusakom za niemal pół wieku przynależności do Rzeszy, od wojny francusko-pruskiej do końca I wojny światowej? Oczywiście nie. Po takiej wypowiedzi nie mógłby działać publicznie. To byłby jego koniec.
Jaśkowiak wypowiedział te straszne słowa w czasie inauguracji Studium Obywatelskiego, które „ma wspierać i kształcić liderów politycznych, samorządowych, organizacji pozarządowych i biznesu”. Dobrze, że nie wskazano komu mają służyć owe przyszłe elity, bo przecież jest jasne, że ucząc się w takim klimacie nie będą chciały służyć suwerennej, dumnej, silnej Polsce.
Niestety, elity Platformy potwierdzają, że stawiane im zarzuty braku przywiązania do polskiego dziedzictwa nie są zarzutami wymyślonymi. Niestety, to jest realny, poważny problem, z którym obóz niepodległościowy musi się zmierzyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/553362-wychwalanie-oprawcy-swojego-narodu-to-upadek-spektakularny