Poseł Maciej Gdula, choć w Sejmie pracuje w komisjach spraw zagranicznych i d.s. służb specjalnych, jest humanistą z krwi i kości i nic, co ludzkie, nie jest mu obce, a ostatnio polska literatura dla dzieci.
Najpierw swój aparat badawczy skierował na „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza i stwierdził, że:
nie ma chyba w polskiej literaturze drugiej podobnej perły łączącej w takim natężeniu rasizm, kolonializm i patriarchat. Kanon lektur w podstawówce nadaje się do kosza. Przestańmy męczyć i zatruwać dzieci!
Teraz wziął się za wiersz Juliana Tuwima, „Murzynek Bambo” i ze zgrozą odkrył:
Murzynek Bambo jest rasistowski i wspiera >radosny i niewinny< rasizm (…)Na dziś słowa o tym, że „murzynek nie chce pic mleka, bo się wybieli” to po prostu rasizm. Ten wiersz zawsze gdy jest wykonywany/czytany powinien być poprzedzony komentarzem, że zawiera treści rasistowskie.
Gdyby poseł Gdula krytyką literacką zajmował się wcześniej, być może nie umknęłaby jego uwadze sytuacja sprzed kilku lat, kiedy Tuwim znalazł się pierwszy raz na cenzurowanym i to nie byle gdzie, tylko na Uniwersytecie Berkley w Kalifornii. Będąca w 2013 roku stypendystką tej uczelni pani Margaret Ohia badała „rasizm w języku polskim” i stwierdziła, że Julian Tuwim był rasistą, a jego wierszyk „Murzynek Bambo” to „słodki obrazek” nafaszerowany stereotypami: czarnoskóry to ten gorszy, który nie chce się kąpać, jest brudny, niegrzeczny i nie chodzi do szkoły. Nie wiem, czy w swojej pracy badawczej pani Ohia uwzględniła aspekt odmowy picia mleka przez Bambo jako kolejny przejaw rasizmu autora, jeżeli nie, to dzielnie uzupełnił ten brak poseł Gdula.
Wówczas z teorią stypendystki amerykańskiej uczelni rozprawił się prof. Antoni Sułek z UW, dowodząc, że jest to wręcz ANTYRASISTOWSKI utwór, bowiem z wierszyka Tuwima dzieci mogą się nauczyć, że na świecie żyją nie tylko ludzie biali, ale i czarni, mieszkający w krainie, która się nazywa Afryka, i że świat nie kończy się na ich wsi, miasteczku, okolicy i kraju. Dzieci, które mają czarną skórę i mieszkają w dalekiej Afryce, są takie same jak dzieci w Polsce: chodzą do szkoły, uczą się z książek, nie lubią pić mleka, nie chcą się kąpać, nie słuchają rodziców, są psotne i zwinne, a czarnoskóre matki kochają swe dzieci tak samo jak inne. Bambo nie chce „iść do kąpieli” nie dlatego, że woli być „brudnym”, ale dlatego, że nie chce stać się białym, chce pozostać sobą. Poza tym pilnie się uczy i chodzi do szkoły, a po lekcjach nie włóczy się, ale „do domu wraca”. I na koniec przyjazne westchnienie:
Szkoda, że Bambo czarny, wesoły nie chodzi razem z nami do szkoły.
Maciej Gdula sądzi, iż ż „murzynek nie chce pic mleka, bo się wybieli” , gdy tymczasem w oryginale możemy przeczytać :
Mama powiada :>Chodź do kąpieli<, a on się boi że się wybieli.
No, ale licentia poetica widać posłowi Gduli nieobca, gdy chce coś udowodnić. Tymczasem gdyby wiedział co nieco o trendach panujących w świecie, mógłby uznać, że stworzona przez Tuwima postać murzynka Bambo jest wizjonerską projekcją Tuwima tego, co dziś obserwujemy, czyli dumy czarnoskórych ludzi z koloru swojej skóry. Bo jakże inaczej wytłumaczyć oburzenie fanów na gwiazdy podejrzewane o wybielanie sobie skóry? Oskarżane są o to Beyonce i Rihanna , a raperka Nicki Minaj jest krytykowana nawet za reklamowanie kosmetyków rozjaśniających skórę.
Wydaje się, że tropienie rasizmu w literaturze stało się pasją posła Gduli, co nawet można zrozumieć, bo pandemia znacznie ograniczyła aktywności polityków (co niektórym wyszło na dobre, choć nie w tym przypadku), zatem można mu polecić kolejne tropy, które mogą się stać polem jego aktywności: rasistowskie jest „Przeminęło z wiatrem”, „Jądro ciemności” Conrada, „Zabić drozda” Lee Harper, ‘Przygody Hucka Finna” Marka Twaina ,a nawet dramat Szekspira „Otello”, w której czarnoskóry Maur dusi białą kobietę (na śmierć). I pewnie wiele, wiele innych, jak się wkrótce okaże, bo widmo poprawności politycznej coraz bardziej zasłania nam horyzont zdrowego rozsądku i wiedzy gromadzonej przez pokolenia.
Kilka pokoleń Polaków przeczytało te dzieła i jakoś na rasistów nie wyrosło. Może dlatego, że edukacja nie skupiała się wówczas na tresowaniu w rozwiązywaniu czasami, przepraszam za wyrażenie, głupawych tekstów, ale trafiali się nauczyciele, którzy potrafili wzbudzić w uczniach pragnienie pogłębiania wiedzy i pomagali szukać odpowiedzi na pytania, które rodziły się także przy lekturze wspomnianych książek.
Może to i dobrze, że poseł Gdula zajmuje się literaturą dla dzieci? W końcu polityka zagraniczna i służby specjalne to zbyt poważne sprawy, by powierzać je amatorom, którzy nawet nie potrafią zrozumieć wierszyka dla dzieci.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/553327-moze-to-i-lepiej-ze-gdula-zajmuje-sie-tropieniem-rasizmu