Najwyższa Izba Kontroli zawsze była jedną z najbardziej szanowanych, poważnych i przewidywalnych instytucji, której nawet słabsi prezesi nie potrafili zepsuć. To już przeszłość. Kolejny histeryczny donos Mariana Banasia na premiera Jarosława Kaczyńskiego sprawia, że Izba staje się karykaturalną maszynką do wyrównywania politycznych i osobistych rachunków. Czy prezes Banaś jest jeszcze w stanie, racjonalnie i w sposób poważny, kierować NIK?
CZYTAJ TAKŻE:Banaś kontynuuje walkę z rządem. Złożył zawiadomienie do prokuratury na… prezesa PiS. Powód? Wypowiedź dla „Sieci”
Marianowi Banasiowi nie wystarczają już łzawe wypowiedzi na konferencjach prasowych i infantylne wywiady w mediach, które jeszcze niedawno wściekle atakowały Prezesa NIK. Banaś śle więc doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez najważniejszych ludzi w Polsce. Najpierw były więc donosy na prezesów państwowych instytucji, potem uderzenie w premiera Morawieckiego oraz jego najbliższych współpracowników. To ostatnie budzą uśmiech politowania nawet wśród przeciwników obozu władzy. NIK nie zauważył, że przygotowania do wyborów korespondencyjnych wynikały z sytuacji pandemicznej oraz z impasu, do którego doprowadziło rozgrzane ego Marszałka Senatu, negacja opozycji oraz obstrukcja ze strony kontrolowanych przez Koalicję Obywatelską samorządów. Premier nie działał w próżni. Przygotowania ruszyły, ale do wyborów korespondencyjnych nie doszło. Wydano jednak kilkadziesiąt milionów złotych. To naprawdę niska cena za to co mogło nas spotkać, gdyby Polska straciła głowę państwa, w samym środku cyklonu, którym była (i jest) pandemia koronawirusa.
Marian Banaś pewnie myślał (lub podpowiedzieli mu to „doradcy” z polskojęzycznych mediów), że po doniesieniach na premiera i jego współpracowników dojdzie do trzęsienia ziemi, a donosy jeszcze bardziej poróżnią ( i tak już skonfliktowaną) Zjednoczoną Prawicę. Nic takiego się nie stało. Obóz twardo stanął w obronie premiera Morawieckiego, konserwatyści zwarli szeregi i spokojnie konsumują dziś (sondażowo) frukty po sprawnej walce z pandemią oraz po zapowiedziach „Polskiego ładu”. Nic tak nie pomaga, jak pojawienie się wroga. Marian Banaś, to człowiek zagubiony, zmęczony (na własne życzenie) aferą związaną z jego majątkiem ale przecież inteligentny i z dużym doświadczeniem życiowym. Powinien odpuścić, ale frustracja i bezsilność spowodowały, że skierował do prokuratury doniesienie na Jarosława Kaczyńskiego. Za co? Prezes PiS, w wywiadzie dla naszego tygodnika „Sieci” powiedział:
Jest wielkim błędem naszego systemu prawnego, że człowiek, wobec którego toczą się poważne śledztwa, może być prezesem Najwyższej Izby Kontroli. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek kłopoty w tej sferze, jeśli jest mocno skoncentrowany na sprawach materialnych, to nie powinien być prezesem NIK
— mówił w wywiadzie udzielonym dla „Sieci”.
Wypowiedź prezesa Kaczyńskiego mogła oczywiście zdenerwować Mariana Banasia, który nie ma wobec siebie dystansu i wszystko traktuje śmiertelnie poważnie. Co więc zrobił prezes NIK? Jest przekonany, że został pomówiony, jego urząd został znieważony, a Jarosław Kaczyński „stosuje przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia funkcjonariusza publicznego albo osoby do pomocy mu przybranej do przedsięwzięcia lub zaniechania prawnej czynności służbowej”.
Wszystko to zawarł w kolejnych donosach do prokuratury. Czy słowa prezesa Kaczyńskiego podchodzą aż pod trzy karne paragrafy? Naprawdę prezes Banaś jest o tym przekonany? Przecież te zarzuty są doprawdy karykaturalne, a w polskiej debacie publiczne padają dużo cięższe określenia niż te, których użył Jarosław Kaczyński.
Swoimi kolejnymi donosami Marian Banaś tylko podkreśla swoją bezradność i brak pomysłu. To wszystko rzutuje na instytucję, którą kieruje, bo zachowania prezesa nie da się oddzielić od NIK. Pan Banaś musi mieć też świadomość, że kierowanie do prokuratury bezpodstawnych wniosków i zawiadomień jest karalne. Tylko czy te logiczne argumenty przemawiają jakość do Mariana Banasia? A może jest w stanie, który uniemożliwia mu racjonalne kierowanie Najwyższą Izbą Kontroli? Widać, że bawią się nim media, które od 6 lat walczą z legalnie wybraną władzą. Czy dojdzie do sytuacji, w której Marianem Banasiem zaczną się bawić politycy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/553191-banas-doniosl-na-kaczynskiego-czyli-kabaret-w-nik