Polacy są tak zanurzeni w kłamstwach, że wielu z nich nie potrafi bez nich żyć. Kłamstwo cudownego porozumienia przy Okrągłym Stole, kłamstwo geniuszu polityków Unii Wolności (Mazowieckiego czy Geremka), kłamstwo cudu gospodarczego Balcerowicza, kłamstwo, że lustracja czy likwidacja WSI osłabiły państwo, kłamstwo smoleńskie, kłamstwo o wybitności Donalda Tuska, intelekcie Trzaskowskiego, kłamstwo o „dyktaturze w Polsce”, kłamstwo gender, kłamstwo Grossa, Grabowskiego i Engelking o Holokauście - pewnie milionom obywateli już nigdy nie uda się wyjść z tej platońskiej jaskini kłamstw, bo światło dnia za bardzo ich oślepi.
To na tę fałszywą mapę rzeczywistości potężne ośrodki medialne z łatwością nakładają szczegółowe tezy polityczne - a to że politycy PiS są rosyjskimi agentami, a to że parówki do hot dogów z Orlenu dostarczane są przez tajemniczy układ korupcyjny z Myślenic, a to że Kaczyński chce zrobić z kobiet „inkubatory” do rodzenia dzieci. Skoro wmówiono już ludziom że flegmatyczny kunktator Mazowiecki był śmiałym mężem stanu a specjalista od prostytutek w średniowieczu (profesor Geremek) przenikliwym dyplomatą, jeśli można było z WSI zrobić tarczę chroniącą państwo (twierdzono nawet, że prawie złapali Osamę bin Ladena), jeśli można dziś mówić, że Donald Tusk jest patriotą a Lech Wałęsa bohaterem - to można ludziom wmówić absolutnie wszystko.
PRL zakłamany ale niewiarygodny
Z tego stanu hipnozy milionów Polaków nie da się łatwo wyjść - jeśli w ogóle się da. Ludzie w PRL przeważnie nie wierzyli socjalistycznej wizji dziejów Polski. Ani w dobrowolność wyboru socjalistycznej drogi, ani w niemieckie sprawstwo Katynia, ani w złowrogość Ameryki.
Truman, Truman, spuść ta bania tu jest nie do wytrzymania
-odpowiedziała ulica, gdy oficjalna propaganda straszyła amerykańską bombą atomową, która dawała prezydentowi Trumanowi przewagę nad Związkiem Sowieckim. W stonkę zrzucaną przez Amerykanów (nad NRD - to wiatr miał ją przywiqć na polskie pola) też mogli uwierzyć tylko nieliczni, najbardziej wykorzenieni, głupi.
Dziś właśnie ludzie w taką stonkę wierzą - bo jakie inne porównanie dać do absurdalności projektów instytucji i organizacji pozarządowych, które płacą Lechowi Wałęsie kilkadziesiąt tysięcy złotych za godzinny wykład? Chyba bardziej racjonalne byłoby uwierzyć w amerykańską stonkę niż mądrości byłego prezydenta, który zgarnia za swoje słowa potężne kwoty.
Kłamstwa - fundament III RP
Rozmowa z Bronisławem Wildsteinem w najnowszym numerze Tygodnika Sieci jest próbą rozkodowania kłamstwa, ulubionego materiału budowlanego III RP. Pisarz stanowczo ucina wywodzenie tych liberalnych mitów jedynie z postkomunizmu, z polskiej specyfiki, pokazuje jak na siatkę łgarstw polskich „elit” nałożył się układ (anty)wartości nowoczesnego Zachodu. Autor „Buntu i afirmacji” rzuca w pewnym momencie hasło, które tak wielu z nas intuicyjnie wyczuwa:
istnieje możliwość, że nasza cywilizacja się po prostu skończy.
Ta armia kłamców wydaje się nie do pokonania. Trudno przecież przekonać człowieka, który od 30 lat układa sobie rzeczywistość wedle liberalnych mitów, że był przez pół życia, albo i całe życie, głeboko okłamywany. Bronisław Wildstein wydaje się być jednym z najlepszych intelektualistów, którzy mogą obalać kłamstwa III RP. Robił to nieraz - z lustracją, z Gazetą Wyborczą, manipulacjami w mediach, wreszcie z tą najbardziej osobistą sprawą: kłamstwem komunistycznej bezpieki na temat śmierci jego przyjaciela, Staszka Pyjasa.
„Estetyka może być pomocna w życiu”
Dlatego to od makabrycznego wspomnienia z krakowskiej kostnicy, z wiosny 1977 roku, zaczyna się rozmowa z Bronisławem Wildsteinem. Ofiara komunistycznego reżimu, student polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, jest wstępem do opisu mechanizmu zakłamywania rzeczywistości.
Próbują nam wmówić, że wszystkie tradycje są złe, bohaterowie wymyśleni, to wszystko mitologia, której trzeba się pozbyć w imię lepszego jutra. Jednocześnie ideologie są idealnym wehikułem, który ma ich wynieść do władzy. Po przetoczeniu się walca postępu człowiek pozostaje samotny naprzeciw zorganizowanych sił emancypacji. I nie ma z nimi szans.
- opowiada pisarz.
Może właśnie demaskowanie najbardziej brutalnych łgarstw jest wstępem do obalania zakłamanych fundamentów III RP? Dyrektor krakowskiego muzeum Maria Anna Potocka opowiada o sobie jako intelektualnej legendzie miasta, która usprawiedliwia Służbę Bezpieczeństwa i donosiciela, który za kilkaset złotych sprzedał najlepszych przyjaciół.
Może pokazanie, że wersja wydarzeń salonów III RP jest nie tylko nieprawdziwa, ale że jest obrzydliwa, po prostu estetycznie nie do przyjęcia, brzydka, jest najskuteczniejszą metodą walki o prawdę?
Próbujmy wszystkimi dostępnymi metodami. W zatęchłej atmosferze pookrągłostołowej Polski jest już naprawdę za duszno od kłamstw.
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/552935-chyba-nawet-prl-nie-byl-tak-zaklamany-jak-iii-rp