W najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” mocna rozmowa o świecie, w którym oszczercy rozpaczają, że prawda nie jest szanowana, a złodzieje płaczą nad brakiem szacunku do prawa własności – Bronisław Wildstein mówi o wielkich manipulacjach gazety Adama Michnika i innych dominujących środowisk III RP.
„Wstydźcie się!”
Jakub Maciejewski rozmawia z Bronisławem Wildsteinem m.in. o śmierci Stanisława Pyjasa, studenta polonistyki UJ, który wraz z przyjaciółmi stworzył zalążek opozycji antykomunistycznej w Krakowie. Wildstein porusza także temat wyjątkowo przewrotnej retoryki dotyczącej historii prowadzonej obecnie przez niektóre media.
Niedawno Jarosław Kurski, czyli obecnie realny szef „Wyborczej”, i inny dziennikarz z jej ścisłego kierownictwa Bartosz Wieliński przeprowadzili wywiad z prof. Janem Grabowskim. I w tej rozmowie nie pada ani jedno pytanie, ani najmniejsza wzmianka o manipulacjach i przekłamaniach, które zostały mu udowodnione […]. Wszystko kręci się wokół złej władzy PiS, która cenzuruje wielkiego wybitnego historyka. To jest wywiad przeprowadzony na kolanach, który jednocześnie narusza wszelkie reguły sztuki dziennikarskiej i szerzej, powinności, jakie media mają wobec swoich odbiorców
—mówi.
Rozmówca Maciejewskiego wyjaśnia też, skąd bierze się zjawisko reinterpretowania historii.
Takie myślenie jest częścią szerszego zjawiska, dominującej na Zachodzie ideologii, która nawet doczekała się dziś adekwatnej nazwy, z dumą głoszoną przez zwolenników cancel culture, czyli likwidacją kultury. To podstawowy zabieg uderzenia w tożsamość. Dokonywane jest to różnymi metodami, ale zawsze w myśl zasady emancypacji, uwalniania człowieka od wszelkich tożsamości, co sprowadza się do zredukowania go do samotnej i bezbronnej jednostki. Zdaniem rzeczników emancypacji dopiero takie „oswobodzenie” człowieka z tradycyjnych, „opresywnych” form cywilizacyjnych ma uwolnić w nim jego autentyczny potencjał
—podkreśla.
„PiS traktuje młodych poważnie”
Podczas rozmowy z Michałem Karnowskim, Michał Moskal, szef gabinetu politycznego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, przewodniczący Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości („PiS traktuje młodych poważnie”) omawia ofertę PiS kierowaną do młodych ludzi.
Polityk podkreśla, że wbrew opinii mediów liberalnych, PiS nie jest partią wsteczną i zacofaną, w której młodzi nie znajdą niczego dla siebie.
To obraz całkowicie nieprawdziwy, żeby nie powiedzieć mocniej, kłamliwy. Po pierwsze, wielu młodych ceni sobie wartości, które przyświecają Prawu i Sprawiedliwości od zawsze. Po drugie, PiS ma szeroką ofertę dla młodych, zarówno gdy mówimy o możliwościach działania, jak i o programie. Dobrym przykładem z ostatnich dni jest chociażby Polski Ład. Nigdy w historii polskiej polityki nie było tak kompleksowej i poważnej oferty odpowiadającej na potrzeby młodych ludzi, oferty rozwiązywania ich problemów, a także pomagania w wyzwaniach, przed którymi stoją w swoim życiu
—mówi Mosak.
Moskal opowiada także, co według niego oznacza dzisiaj bycie konserwatystą.
To znaczy służyć Polsce, cenić wspólnotę narodową i państwo, być człowiekiem ambitnym, z optymizmem patrzącym w przyszłość, jednocześnie pamiętać o tradycyjnych wartościach oraz roli rodziny w życiu społeczeństwa. Uważam, że prawdziwa wolność nie polega na zerwaniu wszelkich więzi i kontekstów kulturowych, a jest nią korzystanie z dorobku poprzednich pokoleń do budowy dobra wspólnego
—wyjaśnia Michał Moskal i opisuje, jak obecnie wygląda działalność Forum Młodych PiS.
Dziś mamy już ponad 50 organizacji powiatowych, z każdym tygodniem tworzą się nowe struktury, codziennie dołączają nowi członkowie, przeważnie studentki i studenci. Obecnie jest to około tysiąca osób w skali kraju, a do końca roku zamierzamy tę liczbę co najmniej podwoić. Dla mnie to bardzo optymistyczne, bo się okazuje, że jest w moim pokoleniu wiele osób, które chcą z nami wspólnie działać i podzielają nasze wartości. To rodzaj kuźni kadr, z której wyjdą ludzie zdolni do podjęcia najpoważniejszych zadań
—mówi.
„Stonoga wraca do aresztu. Kto się boi jego zeznań?”
W artykule „Stonoga wraca do aresztu. Kto się boi jego zeznań?” Wojciech Biedroń porusza temat tej kontrowersyjnej postaci, która swoją aktywność w Internecie zawsze ukrywała „pod płaszczykiem walki o praworządność i wojny z rzekomymi ‘patologiami państwa PiS’”.
Ta wygodna poza miała ukryć fakt, że biznesmen ma na koncie 28 wyroków, a liczba zarzutów karnych idzie w setki […]. To zawodowy oszust, który kreuje się na ofiarę systemu i „opresyjnego państwa PiS”
—opisuje Wojciech Biedroń.
Autor przypomina niedawne okoliczności ucieczki Stonogi
W ubiegłym roku Zbigniew Stonoga, korzystając z tego, że kolejny sąd nie zdecydował się na jego aresztowanie, uciekł do Norwegii. Tam wystąpił o azyl. Wtedy do akcji wkroczyli jego etatowi obrońcy, czyli Wojciech Czuchnowski oraz Lech Wałęsa, którzy swoimi „autorytetami” ręczyli za jego niewinność i przekonywali o tym, że w Polsce się na Stonogę uwzięli […]. Skąd taka obrona wielokrotnego przestępcy, który obok swojego kryminalnego procederu uosabia internetowy hejt? Narracja Stonogi, oprócz wulgaryzmów, nie rożni się niczym od codziennej dawki antypisu w „Gazecie Wyborczej”.
Biedroń przytacza argumenty potwierdzające to stwierdzenie:
Stonoga, podobnie jak Wojciech Czuchnowski, ze szczególnym upodobaniem atakuje Zbigniewa Ziobrę oraz jego rodzinę. W internecie wciąż można znaleźć nagranie, w którym Stonoga kieruje atak wobec prokuratora generalnego oraz jego najbliższych […]. Ta atmosfera i „użyteczna” wiedza Zbigniewa Stonogi spowodowały, że nawiązał bliską współpracę z Wojciechem Czuchnowskim, który jest zaangażowany w krucjatę skrajnie upolitycznionych stowarzyszeń sędziowskich. Nie jest tajemnicą, że niektóre materiały Czuchnowskiego opierały się na „wiedzy”, którą posiadał Stonoga lub przynajmniej gangster z otoczenia Stonogi – Piotr K. ps. Broda. A może współpraca obu panów była szersza? Czy wielokrotnie skazany przestępca był ważnym filarem powstawania niektórych „śledczych” publikacji w gazecie Adama Michnika? Czy Zbigniew Stonoga opowie o tej relacji, o współpracy? Tego nie można wykluczyć i to właśnie może dziś spędzać sen z powiek niektórym dziennikarzom.
„Klasa średnia, czyli kto?”
Ogłoszenie Polskiego Ładu wywołało komentarze, że propozycja rządu uderzy w klasę średnią. Konrad Kołodziejski w artykule „Klasa średnia, czyli kto?” zastanawia się, czym jest klasa średnia w Polsce i jaka jest jej kondycja. Odwołuje się do badań przeprowadzonych w 2019 r. przez Polski Instytut Ekonomiczny.
Kołodziejski podkreśla, że „klasę średnią definiuje się według dwóch kryteriów”.
Pierwsze to kryterium dochodowe, zgodnie z którym o przynależności do klasy średniej decydują dochody rozporządzalne w wysokości od 1,5 tys. do 4,5 tys. zł na jednego członka rodziny. […] Drugie kryterium ma charakter zawodowy (klasa średnia w rozumieniu społecznym). Zgodnie z nim do klasy średniej zaliczają się m.in. osoby samozatrudnione, menedżerowie niższego szczebla oraz pracownicy umysłowi wykonujący – jak to wdzięcznie nazwano – pracę rutynową, a zatem rozmaici urzędnicy, obsługa firm itp. […] Oba kryteria nie są z sobą tożsame. Przykładowo 11,4 proc. osób wywodzących się z niższej klasy zawodowej przynależy dochodowo do klasy wyższej i aż 36 proc. do klasy średniej. Można więc powiedzieć, że nie zawsze poziom wykształcenia czy kompetencji kulturowych idzie w parze z grubością portfela
—wyjaśnia.
Kołodziejski zauważa, że kryterium dochodowe klasy średniej buduje w Polsce dosyć dużą grupę, ale nie jednorodną, gdyż większość stanowią ci o niższym dochodzie rozporządzalnym. Według autora artykułu Polski Ład ma zrównoważyć dysproporcje podatkowe. Ulgę odczują słabiej zarabiający, ci z klasy niższej lub z niższej klasy średniej, ale pod warunkiem, że pracują na etacie.
Nowe rozwiązania dotkną głównie samozatrudnionych. Zwłaszcza tych, którzy szukają w tej formie ucieczki przed podatkami, w szczególności przed wyższą składką na ubezpieczenie zdrowotne. I to zapewne oni najbardziej sprzeciwiają się zmianom podatkowym
—zauważa Kołodziejski.
„Rejs nr FR 4978, czyli samobójstwo”
Marek Budzisz w artykule „Rejs nr FR 4978, czyli samobójstwo” stara się ustalić wydarzenia, które miały miejsce w związku z przymusowym lądowaniem samolotu linii Ryanair w Mińsku i zatrzymaniem białoruskiego opozycjonisty Ramana Pratasiewicza. Zauważa, że oficjalne komunikaty Białorusi nie dają podstaw, by dać im wiary, a wszystko wskazuje na zorganizowaną i szeroko zakrojoną akcję.
Rosyjscy komentatorzy są przekonani, że operacja przechwycenia samolotu i aresztowania Ramana Pratasiewicza wymagała zaangażowania wielu służb i decyzje musiały być podejmowane na najwyższym szczeblu, najprawdopodobniej przez samego Łukaszenkę. Nie można też oczywiście wykluczyć zaangażowania „bratniego” rosyjskiego FSB. Przynajmniej dwie poszlaki wskazują na to, że Moskwa nie tylko wiedziała o tym, co się szykuje, lecz również jej agenci brali udział w operacji. […] W Mińsku oprócz zmuszonych do przerwania lotu byłego redaktora naczelnego kanału Nexta i jego przyjaciółki, studiującej w Wilnie obywatelki Rosji Sofii Sapiegi, zrezygnowało z dalszej podróży jeszcze czterech pasażerów boeinga z rosyjskimi paszportami, co zdaniem obserwatorów może świadczyć, że w skład „grupy realizacyjnej” śledzącej figuranta wchodzili rosyjscy agenci
—pisze Budzisz.
Dziennikarz zastanawia się także nad motywami działania Łukaszenki, które pchnęły go do takiego kroku. Oddala jednak hipotezę o szaleństwie białoruskiego dyktatora.
Z pewnością mamy do czynienia z drastycznym zaostrzeniem przez reżim represji wobec opozycji. Wraz z pogarszającą się sytuacją gospodarczą kraju, zwłaszcza w związku z wchodzącymi w życie w czerwcu amerykańskimi sankcjami, które objęły firmy białoruskiego sektora paliwowego i chemicznego, reżim obawia się wzrostu aktywności opozycji i kolejnej fali demonstracji, a może nawet strajków, których boi się zdecydowanie bardziej niźli ulicznych protestów. W ten sposób, pokazując stanowczość, Łukaszenka może chcieć przejąć z rąk opozycji inicjatywę, a może ją po prostu zastraszyć
—zauważa Budzisz.
W tygodniku także ciekawe komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette’a, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Jerzego Jachowicza, Aliny Czerniakowskiej, Piotra Cywińskiego, Jana Pospieszalskiego oraz Katarzyny i Andrzeja Zybertowiczów.
Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od 31 maja br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, wystarczy kliknąć TUTAJ.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
KK
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/552873-nowy-numer-sieci-wildstein-do-gw-wstydzcie-sie