„Na razie te negocjacje się po prostu nie toczą. Żeby dojść do stołu negocjacyjnego, to trzeba toczyć uporczywą walkę o to, żeby sprawę nagłośnić, uzasadnić. Do tego prowadzi cała konsekwentna polityka, natomiast my w Polsce mamy taką skłonność – bardzo przepraszam, że to powiem - do akcyjności. Może powinniśmy właśnie z tej Namibii wziąć przykład” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS, odnosząc się do sprawy reparacji od Niemiec.
CZYTAJ TAKŻE: Niemcy uznali zbrodnie kolonialne w Namibii za ludobójstwo! Zapłacą potomkom ofiar 1,1 mld euro w ciągu 30 lat
wPolityce.pl: Niemcy zdecydowały się uznać zbrodnie kolonialne w Namibii za ludobójstwo. W ciągu najbliższych 30 lat mają wypłacić potomkom ofiar 1,1 mld euro. Jak pan komentuje tę sprawę?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Negocjacje w tej sprawie trwały bardzo długo, finał należy ocenić pozytywnie. Chociaż jak się wczytamy w oświadczenie, to bardzo starannie tam zaznaczono, że co prawda uznaje się zbrodnie popełnione w Namibii za ludobójstwo, natomiast jeżeli już chodzi o te wypłacane pieniądze, to tam się przedstawia to jako gest dobrowolny za strony Niemiec na rzecz wspierania rozwoju i odbudowy Namibii, a nie jako zadośćuczynienie. Są jeszcze roszczenia greckie – słyszy się o tym, że strona niemiecka jest gotowa ustąpić w tej kwestii. I oczywiście są roszczenia polskie, nie są formułowane oficjalnie, ale jak wiadomo, jest takie oczekiwanie ze strony polskiego społeczeństwa.
Jak pan mówi, te oczekiwania ze strony polskiej nie są formułowane oficjalnie. Do tego raport w sprawie reparacji od Niemiec wciąż nie jest opublikowany.
Raport zespołu parlamentarnego, którą stworzył poseł Mularczyk, jest, natomiast chociaż w debacie publicznej krążą opinie, że powinniśmy się domagać wypłaty reparacji od Niemiec, to rzeczywiście nie był to postulat rządowy. Pojawiają się pewne gesty po stronie niemieckiej, np. była cała dyskusja o pomniku upamiętniającym polskie ofiary wojny i niemieckiej okupacji w Berlinie, pojawiają się też pogłoski, że Niemcy byłyby skłonne sfinansować odbudowę Pałacu Saskiego czy Pałacu Brühla. To są jednak tylko i wyłącznie pogłoski, a tutaj polska strona nie występuje w tych sprawach tak energicznie, jak strona namibijska czy grecka.
Dlaczego pana zdaniem tak się dzieje?
To pytanie należy kierować pod adresem MSZ.
Pana zdaniem Polska powinna energiczniej występować w sprawie reparacji?
Uważam, że pewne kwestie powinny być stawiane wyraźniej niż są stawiane. To dotyczy oczywiście także tej kwestii. W polskim społeczeństwie jest takie poczucie, że to zadośćuczynienie nie zostało dokonane, szczególnie chodzi o reparacje wojenne – tu nie mówimy o zadośćuczynienia dla indywidualnych ofiar, lecz dla państwa.
W przypadku Namibii Niemcy zapłacą potomkom ofiar 1,1 mld euro. Gdyby uznali roszczenia polskie, to musieliby zapłacić o wiele więcej. Czy to też ma wpływ na postawę strony niemieckiej ws. wypłaty reparacji dla Polski?
Na początku poprzedniej kadencji europarlamentu zorganizowałem taką konferencję na temat rzezi Woli i Powstania Warszawskiego, z udziałem kolegów z zagranicy. Był na tej konferencji także kolega z Grecji i powiedział potem tak: „Teraz rozumiem, dlaczego Niemcy nie chcą spełnić naszych roszczeń. Gdyby zgodziły się je spełnić, to ile musiałyby zapłacić Polsce”. Niemcy byli skłonni bardziej ustąpić w przypadku Namibii, bo to się wpisuje w te wszystkie sprawy dekolonizacyjne, jeszcze pod wpływem ruchu Black Lives Matter. To jest takie ustępstwo pod naciskiem moralnym opinii światowej. W przypadku Polski takiego nacisku nie ma. Po drugie w Niemczech nie ma do końca świadomości tego, jak wyglądała okupacja niemiecka w Polsce. Na dodatek jest pewna tendencja do przerzucania części swoich win na społeczeństwo polskie w związku z rozwojem tezy, którą propaguje znany amerykański historyk polskiego pochodzenia (Jan Tomasz Gross – przyp. red.), co zostało skwapliwie w Niemczech przyjęte. Z jednej stronie nie ma jakiegoś mocnego domagania się reparacji ze strony polskiego rządu, ale też nie ma poczucia zobowiązania moralnego wobec Polaków po stronie niemieckiej.
Czy fakt, że Niemcy wypłacą pieniądze potomkom ofiar w Namibii, w jakiś sposób poprawia pozycję Polski przy podjęciu ewentualnych negocjacji ws. reparacji, czy też nie ma to w zasadzie znaczenia dla tej sprawy?
Na razie te negocjacje się po prostu nie toczą. Żeby dojść do stołu negocjacyjnego, to trzeba toczyć uporczywą walkę o to, żeby sprawę nagłośnić, uzasadnić. Do tego prowadzi cała konsekwentna polityka, natomiast my w Polsce mamy taką skłonność – bardzo przepraszam, że to powiem - do akcyjności. Może powinniśmy właśnie z tej Namibii wziąć przykład. Osobiście proponowałem, aby umiędzynarodowić problem reparacji Polski. Dlaczego w Polsce nie odbyła się żadne konferencja na dużą skalę w tej kwestii, właśnie z przedstawicielami Grecji, Namibii? Moglibyśmy o tym porozmawiać w szerszym gronie. Zdaję sobie sprawę, że postawa rządu ws. reparacji jest związana z tym, że są też inne interesy, my jesteśmy członkiem UE, w której Niemcy odgrywają ważna rolę, nie chcemy ich ze sobą antagonizować itd. Jednak w związku z tym nie mówmy różnych rzeczy, skoro nie chcemy ich zrobić. Teraz można powiedzieć: „No proszę, Namibia jest w stanie coś uzyskać, a Polska nie, nawet nie podejmuje prób”. Teraz znowu jest poruszenie sprawą reparacji w związku z tym uznaniem roszczeń namibijskich. Nie prowadzimy jednak w tej sprawie systematycznych działań.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/552813-prof-krasnodebski-moze-powinnismy-wziac-przyklad-z-namibii