„To był rodzaj podpuszczenia przez Rosjan: pokaż Sasza, że jesteś silny, twardy i złapiesz swoich wrogów wszędzie” - mówiła o porwaniu samolotu linii Ryanair dyrektor Telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy w „Salonie Dziennikarskim”, wspólnej audycji Radia Warszawa, tygodnika „Idziemy” i portalu wPolityce.pl. Było to wydanie wyjątkowe, ponieważ po wielu miesiącach goście mogli powrócić do studia!
CZYTAJ TAKŻE:
Gośćmi redaktora Jacka Karnowskiego byli: mecenas Marek Markiewicz, Agnieszka Romaszewska Guzy oraz Marek Grabowski (socjolog, Fundacja Mamy i Taty).
Pierwszym tematem poruszonym w dzisiejszym wydaniu programu (po raz pierwszy od początku pandemii wszyscy goście byli obecni w studiu) było porwanie samolotu Ryanair przez białoruskie służby.
Ja bym to nazwał terroryzmem państwowym, ponieważ nie mamy tu jasnych odpowiedzi na proste pytania. Jeżeli samolot jest zagrożony, decyduje pilot o tym, co zrobić, w porozumieniu z wieżą. Niekoniecznie musi wracać do Mińska, doszukiwać się 3-4 pasażerów, którzy znikają mu z pokładu.
— wskazał mec. Markiewicz.
To jest rzeczywiście przekroczenie wszelkich standardów bezpieczeństwa ludzi, którzy są w tym samolocie, którzy chcieliby latać innymi samolotami nad tym terytorium.
— dodał.
CZYTAJ TAKŻE: USA wznawiają sankcje wobec Białorusi! Ostrzegają też Amerykanów przed podróżami do tego kraju
Zaczynamy zastanawiać się, nad jakim terytorium lecimy. Do tej pory to była raczej perspektywa, ktorą się nie zajmowaliśmy. A teraz mówimy: „lecimy nad Białorusią, więc nie wiadomo, co się stanie. Na razie nie latamy”.
— zauważył redaktor Jacek Karnowski.
Kiedy słyszę hasło: „bomba na pokładzie” w tamtych rejonach, to jeszcze inne skojarzenia przychodzą mi do głowy. Że stosunkowo łatwo można coś w tych rejonach świata czy Europy zrobić, gdy nie mamy odpowiedzi na pytanie o inne samoloty.
— wskazał mecenas Markiewicz.
Prowadzący zapytał redaktor Romaszewską, czy wydarzenia z ubiegłego weekendu stanowią pewną cezurę w działaniach reżimu Łukaszenki.
Jestem przekonana, że Alaksandr Łukaszenka przekroczył pewną granicę, z czego nie zdawał sobie do końca sprawy. Dla osób, które obserwowały sytuację od jakiegoś czasu widać było, że ona się zaostrza, zaostrza i ona wyszła poza granicę, która mogła być niezauważana przez Unię Europejską.
— stwierdziła rozmówczyni red. Karnowskiego.
Unia Europejska mogła wyrażać głębokie zaniepokojenie, kolejna osoba mogła umierać w kolonii karnej, ktoś mógł być znów bity, torturowany, ale jednak nie wychodziło to poza granice Białorusi. A okazuje się, że reżim tego typu jednak takie rzeczy robi.
— wskazała Romaszewska-Guzy.
To nie jest tak, że taki sąsiad jest na tyle przewidywalny, że go tam zamkniemy i on będzie się znęcał tylko nad swoimi obywatelami. Osobiście jestem przekonana, że to był rodzaj podpuszczenia przez Rosjan: pokaż Sasza, że jesteś silny, twardy i złapiesz swoich wrogów wszędzie.
— oceniła.
No i proszę bardzo, pokazał. To było widoczne, na początku we wszystkich informacjach z Białorusi, też i z Rosji, wybrzmiewał taki radosny ton: nasze KGB wspaniałą operację wykonało. Potem jednak zaczęto się wycofywać. W momencie, gdy okazało się, że UE zareagowała głębokim oburzeniem, to zaczęto się wycofywać, że to nie był najlepszy pomysł, że może to był jakiś Hamas, może Hamas ze Szwajcarii, najrozmaitsze pomysły. Rosyjska propaganda też przyciszyła ton.
— zauważyła dyrektor Biełsatu.
Myślę, że to sytaucja, która będzie miała głębokie konsekwencje, również społeczne. Tego typu przykład piractwa lotniczego będzie osłabiać zaufanie obywateli chociażby do lotnictwa cywilnego. Ono i tak przeżywa duże problemy w związku z pandemią i w zasadzie przy końcu pandemii, tej wiośnie, którą teraz mamy, nagle okazuje się, że ktoś może porwać samolot, którym lecimy.
— wskazał Marek Grabowski.
Myślę, że powinna być mocna reakcja także lotnictwa cywilnego. Linie lotnicze powinny absolutnie zrezygnować z przelotów nad Białorusią.
— dodał.
Są głosy, że Rosjanie w odwecie robią w ten sposób, że samoloty lecące do Moskwy, które chcą ominąć Białoruś, są niewpuszczane na lotniska rosyjskie. Taka współpraca.
— zauważył Jacek Karnowski.
Korzyści z przelotów lotniczych dla każdego z państw są duże, bo linie lotnicze za każdy przelot płacą dosyć duży haracz. Nie sądzę też, aby Rosja z tych środków chciała zrezygnować.
— ocenił przedstawiciel Fundacji Mamy i Taty.
Raman Pratasiewicz - młody chłopak zagrożeniem dla reżimu?
Czy Raman Pratasiewicz rzeczywiście był tak groźny dla reżimu, że trzeba było takiej operacji? A może chodziło o to, żeby zastraszyć wszystkich innych?
— zapytał dyrektor Romaszewską Jacek Karnowski.
Myślę, że Pratasiewicz nie tyle sam w sobie jest straszny dla reżimu, ale dla reżimu w tej chwili straszne jest w ogóle, bo oni mają obsesję informacji, wymiany opinii i informacji. Tego, co w tej chwili na Białorusi dzieje się z mediami, to ja nigdy nie obserwowałam przez 15 lat. Największy portal internetowy, TUT.by, największy portal na skalę baiłoruską, z setkami tysięcy kont, także mailowych, został praktycznie zamknięty. Szefowa tego portalu jest w areszcie, żona założyciela w areszcie domowym i na dodatek aresztowano nawet całą obsługę techniczną serwerów, aby nie można było tego z powrotem uruchomić.
— powiedziała.
CZYTAJ TAKŻE: Łukaszenka spotkał się z Putinem. Prezydent Rosji nie ukrywa radości ze zbliżenia obu państw: „Budujemy wzmocnioną Unię”
To pokazanie, że „niezależnie od tego, czy pan nazywa się Litwinienko, czy Skripal, czy Pratasiewicz, znajdziemy cię zawsze - żywego czy martwego”. Ten styl działania Łukaszenki jednoznacznie pokazuje, jak bardzo zacierają się granice między Białorusią a Rosją. Bo wczorajszy komunikat w Soczi na czym polegał? „Ja robiłem wszystko jak trzeba”. Łukaszenka nie mówi „nasze służby robiły wszystko jak trzeba”, tylko mówi: „ja, robiłem”. Bierze wszystko na siebie.
— zauważył mecenas Markiewicz.
Łukaszenka działa jak klasyczny dyktator. Przeczytał parę powieści i mówi, że on i państwo to jedno. I mówi do Putina: przekażę ci tajne dokumenty. To tak jakby nasz przywódca pojechał do Holandii i mówił: „przekażę wam tajne dokumenty o tym, co tu się dzieje”.
— dodał.
Mamy teraz argument, że każda gwałtowna reakcja wrzuci Białoruś w ręce Rosji i przed tym musimy ich bronić. A przecież oni już są w Rosji! To wszystko są atrapy.
— wskazał prawnik.
Polacy na Białorusi
Redaktor Karnowski zwrócił uwagę na sytuację Polski i naszych rodaków mieszkających na Białorusi, z których Łukaszenka uczynił „zakładników”.
Tutaj też faktycznie jesteśmy w trudnej sytuacji, Polacy na Białorusi są też podzieleni. I to nie jest siła jednoznacznie polityczna: za czy przeciw Łukaszence i jego reżimowi. Zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie jednak robienie sobie wroga z Polaków. To fatalna droga także dla Łukaszenki, bo te 300 tys. Polaków niewinnie obrywa w zasadzie za nic.
— odpowiedział Marek Grabowski.
Ale my też nie możemy, pomimo że mamy 300 tys. Polaków na Białorusi, patrzeć neutralnie na akty piractwa lotniczego, na tego typu przemoc. Myślę, że musimy tutaj być stanowczy.
— podkreślił socjolog.
Nie zgodzę się z tym, że mniejszość polska na Białorusi jest specjalnie podzielona w kwestii systemu. Myślę, że akurat społeczność polska jest raczej generalnie przeciwna systemowi. To jest w znacznej części społeczność katolicka. Można było zaobserwować reakcje na to, co było zrobione z arcybiskupem Kondrusiewiczem.
— odpowiedziała Agnieszka Romaszewska.
Nie zapominajmy jednak, że w tej chwili pięciu przedstawicieli mniejszości polskiej po prostu siedzi: Angelika Borys, Andrzej Poczobut, poza tym jeszcze dwie szefowe polskich kół, w Lidzie i Wołkowysku i jeszcze pani Anna Paniszewa z Brześcia.
— dodała.
aja/TVP Info.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/552800-salon-dziennikarski-lukaszenka-przekroczyl-granice