Życie mówi publicystycznym i frywolnym porównaniom „sprawdzam”. Jednak w kontekście głębokiej tragedii Białorusinów, w sytuacji gdy tak wielu z nich siedzi w więzieniach, znika z ulic, w najlepszym przypadku jest zastraszanych, a w najgorszym - torturowanych i zabijanych, te łatwe oskarżenia, że Polska jest dyktaturą na wzór białoruski brzmią dziś wyjątkowo obrzydliwie. Porwanie samolotu, torturowanie Protasiewicza, demonstracyjne pokazywanie jego wymuszonego zeznania - to jeszcze nie koniec pokazu siły reżimu Łukaszenki.
Bo że są nieprawdziwe to w mediach konserwatywnych piszemy od lat. Porównywanie policji z czasu Strajku Kobiet do białoruskiego OMONu było głupie, pełne ignorancji wobec prawdziwej sytuacji u naszego wschodniego sąsiada. Za głupotę i niewiedzę można przeprosić, ale gdy po 6 latach debaty na temat polskiej polityki kampania haniebnych porównań tylko się rozkręcała, to dziś i przeprosiny by nie wystarczyły. Bo te łatwo rzucane oskarżenia uderzają dziś w Białorusinów, którzy wiedzą czym jest prawdziwy autorytaryzm. A przypomnijmy kto z naszych elit tego nie wie i nie rozumie.
„Znawcy” autorytaryzmu
O wyborze sędziów Trybunału Konstytucyjnego profesor Andrzej Zoll mówił, że:
należy ocenić jako zamach konstytucyjny dokonany przez Sejm i Senat, prowadzący nas na drogę wyznaczoną wcześniej przez Białoruś, Kazachstan i Azerbejdżan
Te słowa padły sześć lat temu! Czy profesor Andrzej Zoll ma wiedzę na poziomie nieletnich użytkowników mediów społecznościowych czy cynicznie kłamał stosując takie porównanie?
Frywolne porównania padały zwłaszcza podczas Strajku Kobiet, jak na przykład z ust Włodzimierza Czarzastego:
Wam się porąbało w głowach. To, co robicie to jest bandyterka na wzór białoruski
Platforma Obywatelska nie zostawała w tyle. Podobnie wypowiadał się poseł Marcin Kierwiński (Koalicja Obywatelska):
Nie będzie zgody na to, by policja w sposób systemowy tłumiła demonstracje, na których kobiety walczą o swoje prawa. To jest Warszawa, to jest Polska, to nie jest Białoruś.
Jacek Bury, Senator Platformy Obywatelskiej, zorganizował nawet akcję billboardową, na której wprost porównano Jarosława Kaczyńskiego do Aleksandra Łukaszenki.
W bagatelizowaniu dramatów Białorusinów nie ustępowała „Gazeta Wyborcza”. Wojciech Karpieszuk wykazywał się osobliwym znawstwem spraw reżimu z Mińska:
To, co widziałem w środę, niczym nie różni się od akcji OMON-u na Białorusi. Ta sama agresja, ten sam bezczelny pokaz siły, ta sama taktyka – napakowani tajniacy okładają na oślep niewinnych ludzi.
-pisał o Strajku Kobiet. Nawet porwanie samolotu pasażerskiego nie ostudziło głów „obrońców demokracji”. Dwa dni temu sędzia Waldemar Żurek przekonywał w portalu Onet:
w wielu aspektach mamy już w Polsce pełnoobjawową Białoruś.
Gdzie przeprosiny, gdzie wstyd?
Nie ma się co dziwić Tomaszowi Grzywaczewskiemu, że w szczerym oburzeniu komentował w telewizji wPolsce.pl zestawianie Polski z Białorusią. Jest on autorem książek o Europie Wschodniej, świetnym znawcą sytuacji naszych wschodnich sąsiadów, ale przede wszystkim reporterem, który na własne oczy widział tragedie bitych ludzi, a potem - gdy wraca do Polski - słucha jak to źle czują się polscy protestujący.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Takie porównania Polski do Białorusi jest robieniem przysługi Łukaszence i Putinowi. (…) To jest mówienie w duchu propagandy zbrodniczych reżimów. Na to nie może być przyzwolenia, bo wtedy służymy tym, którzy zniewalają własnych obywateli.
-powiedział Grzywaczewski.
I cóż zabawa naszych domorosłych ekspertów od ustrojów politycznych dziś przyniosła? W Polsce skończyły im się słowa, którymi mogliby oskarżać (może dlatego niektórzy wrzeszczą?), a w szerszym kontekście ośmieszają walkę z prawdziwą dyktaturą - np. na Białorusi.
W czasach staropolskich kłamca nie przepraszał, ale miał wejść pod stół i niejako „zaszczekać” słowami: zełgałem jako pies.
Tylko psów dziś szkoda.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/552692-walka-z-wyimaginowana-dyktatura-pis-jest-po-prostu-zalosna