Krzyk młodej rewolucyjnej Białorusinki - choć jak wiemy jednocześnie skrajnie lewackiej - trzymającej napis „SOS” nie stał się symbolem dramatu. Może dlatego, że był zbyt teatralny, ale bardziej z tego powodu, że symboli prawdziwych dramatów i tragedii tam aż nadto, nie potrzeba przedstawień.
Towarzyszyła ona w poniedziałek na konferencji prasowej posłowi do Parlamentu Europejskiego Robertowi Biedroniowi, który mówił przy tej okazji o „ostatnim reżimie w Europie” - Białorusi.
Uderzyło mnie to sformułowanie. Ostatnim? A Polska? A Węgry (choć jednak Warszawa i Budapeszt to inne modele)? Czyż nie taki przekaz szedł z tych środowisk przez ostatnie lata? I idzie nadal?
Sprawa jest poważna. Padają dziś słowa mocne, ważne, często prawdziwie. O reżimie, prześladowaniach, brutalnych aresztach, sterowanym sądownictwie, drakońskich wyrokach politycznych, końcu wolnych mediów, odwracaniu się od Europy.
Słychać narzekania, że Europa nie słyszy, świat nie bierze tego wystarczająco serio.
Mówią to ci sami ludzie, którzy dokładnie tych samych określeń używali przez ostatnie sześć lat na opisanie rzekomej sytuacji w Polsce. Posłowie PO i Nowoczesnej, lewicy postkomunistycznej, a nawet PSL. Media z nimi związane. Fundacje Sorosa. Kramkowie i dziwne organizacje.
Alarmowali świat nieprawdziwie, w imię politycznego interesu, licząc na wywołane tym jakieś sankcje, kary i obalenie demokratycznego rządu w Warszawie. Nawet można powiedzieć arcydemokratycznego, z wyjątkowo silnym mandatem społecznym, bo wybranego wbrew oligarchii, potężnym mediom, grupom interesu.
Czyniący ten fałszywy alarm popełnili dwie zbrodnie przeciw wspólnocie demokratycznej. Kłamali na temat sytuacji w Polsce. I jednocześnie zdewaulowali znaczenie słów, które powinny być zarezerwowane na sytuacje krańcowe, a nie używane w tej skali do politycznej jatki.
Jak dziś świat ma odróżnić prawdziwe ofiary prawdziwego reżimu od fakturowego Kijowskiego, wulgarnej Lempart i słynnego Diduszko udającego udającej ofiarę manifestacji - by fotka ładnie wyszła?
Jak oddzielić pana Piniora od ludzi skazywanych na podstawie skręconych spraw karnych, tzw. „kryminałek”?
Jak czytać doniesienia o brutalnym zamykaniu ostatnich niezależnych redakcji skoro pan Michnik opowiada światu bzdury o cierpieniach swojej gazety - choć działa ona w szklanym pałacu, a wydający ją koncern dysponuje setkami milionów złotych?
Jak ufać reportażom o cierpieniu represjonowanych skoro niemieckie media - na wasze demokraci zlecenie - produkowały takie z Warszawy, także z podobno prześladowaną panią Różą Thun trwożliwie przemykającą przez naszą stolicę nocnym tramwajem?
Ostrzegaliśmy na tych łamach wielokrotnie, że zakłamane nadużywanie syren alarmowych świata demokratycznego w tak niskim celu ma swoją cenę. Dziś niestety płacą ją pośrednio Białorusini. A polskim najdemokratyczniejszym demokratom mało kto wierzy.
Wasze to dzieło, obozie „demokratyczny” zaczytany w bojowe wstępniaki Michnika i jego żołnierzy, zapatrzony w TVN.
I nawet nie dziwię się, że pan Donald Tusk nie ma teraz nic do powiedzenia. Jeżeli widział „kolejny polski grudzień” w czasie próby puczu sejmowego w roku 2016, nikt mu nie uwierzy gdy poruszy temat dramatycznego białoruskiego lata.
Na szczęście są ludzie, stojący przez te lata po stronie prawdy o Polsce, którzy dzisiaj stają także po stronie prawdy o Białorusi. I ich słowo coś znaczy.
PS Jeżeli cenicie Państwo to, co robimy, bardzo proszę o zakup prenumeraty elektronicznej tygodnika SIECI - co daje też dostęp do STREFY PREMIUM. To dla nas ogromne wsparcie. Dziękuję.
Teraz w prezencie wyjątkowa książka:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/552352-szanowna-opozycjo-to-ty-niszczylas-znaczenie-waznych-slow