Po ubiegłotygodniowej decyzji hiszpańskiej sędzi TSUE Rosario Silva de Lapureta o konieczności zastosowania w ramach tzw. środków tymczasowych zaprzestania wydobycia węgla brunatnego na potrzeby elektrowni Turów, w mediach w tym społecznościowych w Polsce, pojawiło mnóstwo krytycznych komentarzy ale - o zgrozo - także kilka pozytywnych, wszystkie pochodzące od polityków reprezentujących opozycję.
Najbardziej wymowny był ten europosłanki Róży Thun, niedawno jeszcze reprezentującej Platformę, teraz pozostającej w EPP ale ponoć ciążącej do ugrupowania Szymona Hołowni „brawo Pani Sędzio”.
Później było jeszcze pytanie jednego z internautów, czy to postanowienie hiszpańskiej sędzi cieszy posłankę, odpowiedziała, że zdecydowanie tak, ponieważ Unia i jej instytucje w ten sposób dbają o środowisko w Polsce.
Zdecydowanie poparł postanowienie hiszpańskiej sędzi wobec kopalni i elektrowni w Turowie, także prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który wprawdzie nie ma czasu zajmować się problemami stolicy (jak informują Wody Polskie, miasto po raz 12 już w tym roku dokonało zrzutu nieoczyszczonych ścieków do Wisły) ale objeżdża Polskę i zachęca do udziału w swoim politycznym przedsięwzięciu Campus Polska.
Trzaskowski pytany w przerwie jakiegoś niedużego spotkania ze swoimi zwolennikami o to jak skomentuje postanowienie TSUE powiedział „jest orzeczenie sądowe i rządzący muszą się do niego zastosować niezależnie od tego, jak ono jest bolesne, jak trudne”.
Żadnych wątpliwości, choć wiceprzewodniczący Platformy powinien wiedzieć, że gdyby rząd zastosował się do tego postanowienia, to przynajmniej kilka tysięcy osób straciłoby natychmiast pracę, cały ten region zostałby dotknięty olbrzymimi negatywnymi skutkami upadłości tak olbrzymiego przedsiębiorstwa, a Polska na trwałe musiałaby kupować około 4-7% energii elektrycznej za granicą.
Ale w tej sprawie w podobnym duchu wypowiedział się także przedstawiciel PSL-u, poseł Teofil Bartoszewski, który tym razem w telewizji publicznej, stwierdził, że Polska powinna wykonać to postanowienie TSUE.
Na wątpliwość dziennikarza, że inne kraje UE kwestionują niektóre rozstrzygnięcia TSUE i się do nich nie stosują (na przykład Niemcy czy Francja) odpowiedział „to na co sobie mogą pozwolić Niemcy , czy Francja, to nie jest to, na co możemy pozwolić sobie my”.
Wg posła Bartoszewskiego, Niemcy i Francuzi, mogą bronić swoich interesów strategicznych, nawet kiedy TSUE w ich sprawach rozstrzyga nie po ich myśli, Polska z jakiś nieznanych bliżej powodów, tego robić nie może.
A przecież ci opozycyjni politycy doskonale wiedzą, że to postanowienie w sprawie hiszpańskiej sędzi godzi w nasze bezpieczeństwo energetyczne, jest nieproporcjonalne, wreszcie ostatecznie rozstrzyga spór, zanim tak naprawdę rozpoczął się proces.
O tym, że zakaż wydobycia węgla w kopalni Turów oznacza prawie natychmiastowe unieruchomienie elektrowni, a tym samym brak w polskim miksie energetycznym około 4-7 proc. energii elektrycznej.
Ponadto decyzja o zastosowaniu tak drastycznego środka tymczasowego, a więc zakazu wydobycia węgla, który umożliwia funkcjonowanie elektrowni, ma także charakter nieproporcjonalny, ponieważ tak naprawdę oznacza unieruchomienie całego przedsiębiorstwa i utratę źródła dochodów dla kilku tysięcy jej bezpośrednich pracowników, ale także setek firm z nim współpracujących.
Wreszcie jednoosobowa decyzja sędzi jest tak naprawę ostatecznym rozstrzygnięciem, w sytuacji kiedy proces przed TSUE się na dobre nie rozpoczął, tzn. strony nie przedstawiły wieloosobowemu składowi sędziowskiemu, merytorycznych argumentów na obronę swoich stanowisk.
Jeżeli czołowi opozycyjni politycy, zarówno z Platformy jaki PSL-u, w takiej sytuacji wręcz żądają, aby polski rząd zastosował się do postanowienia TSUE, to co oni mają w głowach, ale i w sercach?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/552104-co-politycy-opozycji-maja-w-glowach-i-w-sercach