Historyczne analogie są ryzykowne, ale czasem trudno się nim oprzeć. Zwłaszcza gdy powtórka z politycznego scenariusza jest tak łudząco podobna do pierwowzoru, że nawet lider tej samej partii znowu miał dać twarz „rządowi tymczasowemu”. Dlaczego to szefowie PSL są taranami obalania prawicowych koalicji?
Co prawda o na portalu wPolityce.pl już w zeszłym roku pisaliśmy o „kuszeniu Gowina” przez Władysława Kosiniaka-Kamysza, a także o wiosennych, wczesnopandemicznych rozmowach o wyrwaniu Porozumienia ze Zjednoczonej Prawicy, ale kolejne fakty układają się jak puzzle dobrze nam znanego obrazka.
Mocarne PSL?
Z punktu widzenia tradycyjnej polityki jest jednak dziwne, że to najmniejszy Klub Poselski (dalej już są Koła: Konfederacji, Polski 2015, Kukiza) miał dać egzotycznej koalicji od Partii Razem po Konfederację nowego premiera. Gdy „Nocna Zmiana” obalała rząd Jana Olszewskiego w czerwcu 1992 roku wyeksponowana rola Waldemara Pawlaka była bardziej uzasadniona - PSL był jednym z największych ugrupowań parlamentarnych, a kostium ludowej tradycji faktycznie kojarzył się z polityczną ciągłością i umiarkowaniem.
Ale w roku 2020 typować Władysława Kosiniaka-Kamysza? Na jakiej podstawie? Czterokrotnie większa Platforma Obywatelska miałaby pełnić jedynie rolę tła tego spektaklu?
Widać z tego jak niewiele się zmieniło za zasłoną III RP. Przez trzy dekady powstawały i upadały partie, SLD wylatywało na margines i powracało na Wiejską, przepoczwarzyli się nurty ZChN czy Unii Wolności - ale układy odniesienia pozostały te same.
Baranki z PSL
PSL przedstawiane jest jako „ci umiarkowani”, „ci spokojni”, „ci co to nie chcą polsko-polskiej wojny”, „centryści”. Praktyka polityczna pokazuje już co innego - nigdy nie poszli w koalicję z kimś na prawo od siebie, prędzej już odnaleźli się w tęczowej koalicji, niż w koalicji konserwatywnej. Od tamtego czasu zresztą Kosiniak-Kamysz zdecydował się na konsekwentną strategię PR-owską przedstawiającą PSL jako partię „technokratów”, których męczy polityka, a interesują tylko konkretne rozwiązania państwowe. Taka retoryka potrafi łagodzić brutalną determinację, tę wykrzywioną pogardą mordę III RP, która przecież PiS-u szczerze nienawidzi. PSL jest dobrą maską dla prawdziwych intencji Salonu, pełni rolę łagodnych baranków antyPiSowskiego obozu. Nic dziwnego, że to pod tym szyldem Bronisław Komorowski próbuje wrócić do polityki.
Najmocniejsza cecha Kosiniaka-Kamysza
Ale jest jeszcze jeden powód dla którego to lider blednącej jednak na przestrzeni lat partii zostałby podniesiony do rangi premiera technicznego.
Tym powodem jest lojalność. Bo właśnie mija rok, odkąd Władysław Kosiniak-Kamysz mógłby cieszyć się zwycięstwem nad prezydentem Andrzejem Dudą w II turze wyborów prezydenckich.
Jak wynikało z sondażu United Survey z 22 lutego 2020 roku przeprowadzonego dla RMF FM i „Dziennika Gazety Prawnej” w II turze to właśnie lider PSL miałby największe szanse pokonać urzędującego prezydenta (45,9% do 43,9%). Był to już czas planowania wymiany Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego, bo mało kto wierzył, że pani marszałek udźwignie kampanię wyborczą. Chwilę później nadszedł czas, gdy antyPiSowscy kandydaci rozważali bojkot wyborów, by zmusić rząd do przełożenia terminu - tamte plany pokrzyżował m.in. Marek Jakubiak, który pozostałby konkurentem do Pałacu Prezydenckiego, niwelując prawny efekt bojkotu. I wtedy właśnie gdy prezydentura dla Władysława Kosiniaka-Kamysza była najbliżej w historii, ba, gdy prezydentura dla PSL była po raz pierwszy w zasięgu ręki, ludowiec wolał z tej całkiem prawdopodobnej szansy zrezygnować, by wesprzeć scenariusze Wyborczej, TVN24 i Platformy Obywatelskiej.
Lojalna przybudówka
I nie dajmy się zwieść retoryce, że deklaracja lidera PSL o udziale w bojkocie wyborów była powodowana troską o demokrację - która ani nie jest zagrożona, zaś w narracji opozycji byłaby przecież uratowana gdyby Andrzej Duda w II turze przegrał.
Mógł być głową państwa i ratunkiem opozycji na podstawie decyzji własnej, albo centrową przybudówką totalnej opozycji słuchając się salonów - Władysław Kosiniak-Kamysz wybrał to ostatnie.
Działanie na szkodę własnej partii, by wzmocnić partię inną, to przypadek możliwy tylko w krajach postkomunistycznych, gdzie to za kulisami przebiegają faktyczne podziały interesów, czasem na wskroś partyjnych struktur, zaś część środowisk politycznych to tylko dla tych prawdziwych rozgrywek jedynie fasady. Po trzech dekadach można śmiało przyznać, że fasada PSL okazała się najtrwalsza.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/552048-kosiniak-kamysz-jak-w-pawlak-premier-od-obalania-prawicy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.