Jednoosobowa decyzja hiszpańskiej sędzi TSUE Rosario Silva de Lapureta o konieczności zastosowania w ramach tzw. środków tymczasowych, decyzji o zaprzestaniu wydobycia węgla brunatnego na potrzeby elektrowni Turów, godzi w polskie bezpieczeństwo energetyczne, jest nieproporcjonalna, wreszcie tak naprawdę ostatecznie rozstrzyga spór pomiędzy Czechami, Komisją i Polską, zanim rozpoczął się proces przez europejskim Trybunałem.
CZYTAJ TAKŻE:
Turowski kompleks energetyczny (kopalnia odkrywkowa i elektrownia), dostarcza od 4 do 7 proc. produkcji energii elektrycznej w Polsce i w konsekwencji jest ważnym ogniwem bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju.
Choćby z tego powodu, rząd nie może zrealizować tzw. zabezpieczenia postanowionego przez hiszpańską sędzię, ponieważ oznaczałoby to pozbawienie dostaw energii elektrycznej setek tysięcy gospodarstw domowych, szkół, szpitali czy przedsiębiorstw.
Co więcej, kopalnia i elektrownia Turów jest częścią giełdowej spółki PGE i tego rodzaju decyzja uderzyłaby w jej stabilność ekonomiczną, a tym samym w interesy wielu jej akcjonariuszy, na co także rząd nie może pozwolić.
Decyzja o zastosowaniu tak drastycznego środka tymczasowego, a więc zakazu wydobycia węgla, który umożliwia funkcjonowanie elektrowni, ma także charakter nieproporcjonalny, ponieważ tak naprawdę oznacza unieruchomienie całego przedsiębiorstwa i utratę źródła dochodów dla kilku tysięcy jej bezpośrednich pracowników, ale także setek firm z nim współpracujących.
A przecież przedmiotem sporu jest to, czy kopalnia węgla brunatnego po stronie polskiej jest przyczyną obniżenia wód gruntowych po stronie czeskiej, w sytuacji kiedy w tym rejonie w Czechach funkcjonuje 5 znacznie większych niż Turów odkrywkowych kopani węgla brunatnego, co więcej w bezpośredniej bliskości działa licząca tysiące hektarów kopalnia żwiru i to ona wg. polskich specjalistów może być przyczyną wspomnianych kłopotów z wodą.
Nawet w przypadku negatywnego rozstrzygnięcia tego sporu dla strony polskiej sposobem jego załatwienia, może być wypłacenie poszkodowanym stosownych rekompensat, albo też zbudowanie stosownej infrastruktury dostarczającej wodę.
Wreszcie, jednoosobowa decyzja sędzi jest tak naprawę ostatecznym rozstrzygnięciem, w sytuacji kiedy proces przed TSUE się na dobre nie rozpoczął, tzn. strony nie przedstawiły wieloosobowemu składowi sędziowskiemu, merytorycznych argumentów na obronę swojego stanowiska.
Polska strona dysponuje pełną dokumentacją procesu uzyskiwania zgody na wydłużenie wydobycia w tej kopalni do roku 2044, w którym uczestniczyła także strona czeska, co więcej ma mocne ekspertyzy, że za obniżenie poziomu wód gruntowych po czeskiej stronie wcale nie odpowiada kopalnia węgla brunatnego Turów.
Cała ta argumentacja nie mogła być do tej pory przedstawiona, bo nie odbyło się jeszcze wysłuchanie obydwu stron sporu przed pełnym składem orzekającym, a decyzja jednej sędzi ten spór już ostatecznie rozstrzyga.
Bowiem nawet tymczasowe zatrzymania wydobycia w kopalni, oznacza natychmiastowe wygaszenie bloków energetycznych, a więc w zasadzie ostateczne unieruchomienie wytwarzania energii elektrycznej w elektrowni Turów, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Te trzy powody dają polskiemu rządowi prawo do niezastosowania się do tego rozstrzygnięcia hiszpańskiej sędzi i domagania się jak najszybszego rozpatrzenia tej sprawy przez TSUE w pełnym składzie.
Co więcej, tego rodzaju decyzje TSUE, coraz bardziej podważają jego wiarygodność, bowiem nominowani przez rządy państw członkowskich sędziowie zasiadający w Trybunale, podejmują decyzje nie licząc się ani z realiami ekonomicznymi ani społecznymi krajów, których one dotyczą.
To właśnie z tych powodów jest przynajmniej kilkanaście takich rozstrzygnięć TSUE, których kraje członkowskie nie wykonały, bo godziło to w ich bezpieczeństwo, bądź ważne interesy gospodarcze i społeczne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/551998-decyzja-sedzi-tsue-rozstrzyga-spor-zanim-zaczal-sie-proces