„Przejedzeni kiełbasą wyborczą” - tak zatytułowany okładkowy wywiad ze Sławomirem Sierakowskim („Krytyka Polityczna”) i Przemysławem Sadurą z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego ukazał się w magazynie „Gazety Wyborczej” „Wolna Sobota”. „Polacy już nie chcą 500 Plus?” - pyta dziennik z Czerskiej. Na okładce widnieje ponura ilustracja Patryka Sroczyńskiego.
Rozmówcy „GW” w długim wywiadzie opowiadają o swoim badaniu „Koniec hegemonii 500 Plus”. Przez większość rozmowy przewija się temat braku zaufania - bądź to Polaków do współobywateli, bądź to polityków do społeczeństwa i odwrotnie, bądź to do grup wspieranych przez ugrupowania lewicowe, jak np. osoby LGBT.
Publicysta i socjolog mówili dziennikarce „GW” wiele o przywarach Polaków, niestety, nie skupili się zbytnio na tym, skąd biorą się wśród nas takie postawy. Ostatecznie wszystko sprowadza się do jednego: „ci okropni, zawistni, nieufni Polacy”?
Lewicowy publicysta mówi o „dwóch rodzajach egoizmu”, które możemy zaobserwować w wypowiedziach Polaków na temat ogłoszonego w ubiegłą sobotę przez PiS Polskiego Ładu.
Klasa niższa czuje się zagrożona przez tych, którzy mogliby wepchnąć im się do kolejki do bycia ofiarą. Dlatego tak boi się uchodźców i mniejszości. Z kolei klasa wyższa identyfikuje swój sukces wyłącznie z własnym wysiłkiem. Twierdzi, że żadnej kolejki nie było, oni byli tu pierwsi, kiedy nikt tu wtedy nie stał, a każdy mógł.
— podkreśla.
W ocenie publicysty, polskie społeczeństwo jest dezintegrowane przez walkę między ludźmi, a powyższe obawy klas wyższej i niższej są próbą „racjonalizacji” tej walki.
„Polacy myślą na zasadzie: aby innym było gorzej”.
Pytany, dlaczego klasy wyższe często nie chcą solidaryzować się z niższymi, Przemysław Sadura ocenił, że wśród tych pierwszych panuje „zaprogramowana amnezja”.
Kiedy już coś osiągnę, zapominam, że chodziłem do publicznej szkoły, zapominam, że dojeżdżałem na uniwersytet transportem publicznym, po drogach zbudowanych z podatków. Dziś stać mnie na prywatne ubezpieczenie, lekarza, szpital
— podkreślił.
Rozmówcy „GW” wskazują, że Polacy myślą na zasadzie: „aby innym było gorzej”, nawet kosztem własnego dobra.
Mechanizm jest taki, że czekamy na wsparcie państwa, a kiedy go nie dostajemy, bo państwo zawodzi, odrzucamy je. I wtedy lepiej, żeby w ogóle go nie było, niż żeby inni cokolwiek dostali. Tak mniej więcej działa Polska
— ocenia Sadura.
„Polak - zawistny i nieufny control freak”
Sierakowski ocenia, że Polak to często „zawistny, nieufny control freak” i jeżeli już godzi się, by ktoś dostawał pieniądze od państwa, chciałby mieć całkowitą kontrolę nad tym, jak te środki są wydawane przez ich beneficjentów.
Nie myśli, że mógłby być dumny ze swojego kraju, który działałby dobrze. Nie cieszy się z dobrobytu swojego i innych. Przemieszkałem jakiś czas w państwach zachodnich, ludzie są różni i nie ma co idealizować jednych i poniżać drugich, ale tam istnieje jednak jakiś rodzaj satysfakcji czerpanej ze wspólnego sukcesu, że coś udało się razem z innymi. W Polsce to raczej powód do podejrzliwości. Na wszelki wypadek nawzajem ściągamy się w dół
— przekonuje publicysta „Krytyki Politycznej”.
Nieufny jak Polak?
Socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje natomiast na brak zaufania społecznego wśród Polaków. W ubiegłym roku aż 76 proc. Polaków w sondażu na ten temat stwierdziło, że innym nie można ufać. Dla porównania, w krajach skandynawskich wyniki są dokładnie odwrotne.
Pytaliśmy badanych o ich fantazje o reformie „Rodziny 500+”. Czy można wydać te 500 zł na wakacje? Nie, bo to luksus. A na benzynę? Nie, to też zbytek. To może na edukację? Ale pod warunkiem, że nie jest to zagraniczny kurs językowy, bo to byłoby już zbyt wiele. Badani najchętniej przychylali się do zamiany gotówki na talony na żywność, ale i tu stawiali warunki: nawet w tym przypadku urzędnicy powinni kontrolować, czy ktoś nie wymienia potem żywności na alkohol
— wylicza Przemysław Sadura.
(…) krytyka 500+ nie jest oparta na percepcji: widziałem, jak ludzie marnują te środki, dlatego zrobiłem się podejrzliwy. Ludzie mają po prostu złe zdanie o innych, bo sami są zalęknieni, i wcale nie potrzebują żadnych dowodów na poparcie swoich krytycznych tez o 500+
— wskazuje Sławomir Sierakowski.
Druga transformacja i „kiełbasa wyborcza”
Rozmówcy „GW” oceniają, że obecnie Polska stoi w obliczu drugiej transformacji: budowy „sprawnie funkcjonującego zapewniającego usługi publiczne dobrej jakości państwa”. Jednocześnie krytykują programy wprowadzane przez PiS.
(…) polityka społeczna PiS jest karłowata, bo ogranicza się do serii transferów uruchamianych przed wyborami z powodów cynicznych, a nie jako część większej reformy
— mówi Sławomir Sierakowski. Zdaniem publicysty „Krytyki Politycznej”, Polacy to dostrzegają, a działania PiS są drogą raczej do „wzmocnienia egoizmu” niż budowy „państwa opiekuńczego”.
Dlaczego 500+ nie spowodowało podniesienia dzietności? Powodów było wiele, w tym taki, że Polacy nie uznali tego za długoterminową ofertę zawarcia umowy: my inwestujemy w was, budujemy obok transferów infrastrukturę opiekuńczą. Polacy widzą w tym okazję dla siebie, ale nic więcej. Nie ma takiej umowy społecznej, którą zawarły społeczeństwa zachodnie. Zamiast tego PiS zaproponował umowę partia – wyborcy.
— twierdzi Sierakowski.
Dziennikarz przekonuje, że Polska pod rządami PiS nie budzi zaufania, bo to państwo „całkowicie upartyjnione, okradane przez polityków, kolonizowane (!), a w dużej mierze świadomie paraliżowane”.
Gdyby obywatele karali partię rządzącą za niszczenie państwa, a nie cieszyli się z tego, że zawłaszcza je ukochana partia, wyszliby na tym lepiej. Ale Polaków przestało to już nawet dziwić(…) Zamiast wziąć się za swój kraj, Polacy symbolicznie wzięli się za łby
— mówi publicysta.
PiS nie chodzi jednak o dzieci, lecz o elektorat, a te 12 tys. to wyborcza kiełbasa. Ale nasze badania wskazują, że ona się Polakom zaczyna przejadać.
— mówi Sadura, oceniając założenia Nowego Ładu.
Cały wywiad jest bardzo długi i dość interesujący. Przykre jest tylko to, że rozmówcy „GW” koncentrują się głównie na realnych bądź wyolbrzymionych przywarach Polaków, a nie na tym, jaki wpływ na pewne kwestie - takie jak np. postawa wobec beneficjentów 500 Plus - mają tzw. elity. Mowa o politykach, przedstawicielach świata nauki, kultury i sztuki, którzy w pogardliwy sposób wyrażają się o wyborcach PiS. Polacy, czy to z klasy niższej, średniej czy wyższej, po prostu tych ludzi słuchają, uważają za autorytet, ufają im. Brakuje także refleksji, jak wielu rodzinom realnie pomogło to, co Sierakowski i Sadura określają jako „kiełbasę wyborczą”. I tak całość rysuje się tak ponuro jak okładkowy rysunek.
aja/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/551949-sierakowski-i-sadura-polacy-przejedzeni-kielbasa-wyborcza