”Jest sposób jeśli chodzi o redukowanie tych geostrategicznych i geopolitycznych negatywnych konsekwencji w postaci dodatkowego wysiłku obronnego Polski, w postaci zwiększenia wydatków na obronę narodową do poziomu takiego, jaki stosują kraje frontowe, czyli do 4-5 proc. Krótko mówiąc należałoby podwoić budżet obronny, ponieważ to rozstrzygnięcie geostrategiczne, które stoi za Nord Stream 2, wystawia nas na dodatkowe niebezpieczeństwa” - mówi portalowi wPolityce.pl eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski (PiS).
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Potwierdziła się informacja o wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z sankcji na Nord Stream 2. Jakie będą tego konsekwencje zarówno dla USA, jak i krajów naszego regionu?
Jacek Saryusz-Wolski: Po pierwsze to wygląda na to, że to przesądza Nord Stream 2, to znaczy, że ten projekt jednak się domknie. Nie zostanie zatrzymany. Amerykańskie sankcje były ostatnią nadzieją na zatrzymanie budowy tego gazociągu. Po drugie spełnią się te wszystkie ostrzeżenia, które były całym argumentarium przeciwko. To znaczy, że zwiększy to uzależnienie UE od Rosji, gazowe, energetyczne. Da Rosji możliwość stosowania presji politycznej i szantażu na kraje zależne od tych dostaw, poczynając od wschodniej flanki UE, ale również Niemcy. Odsłania to wobec agresji rosyjskiej Ukrainę i uczyni łatwiejszą kolejną agresję na Ukrainę przez Rosję. Sprawia, że Bałtyk będzie coraz bardziej rosyjskim akwenem, ponieważ pod pozorem strzeżenia gazociągu zwiększy się obecność rosyjskiej floty. Uzależnia to generalnie biorąc UE i czyni jej politykę zagraniczną zależną od Rosji. Daje to Rosji przez lata ogromne środki, za które może budować swój potencjał militarny i w oparciu o to jeszcze bardziej stosować agresywną politykę wobec sąsiadów i nie tylko. Tak jak i dla Ukrainy, tak dla Białorusi oznacza to większe uzależnienie. Generalnie biorąc powoduje geopolityczne osłabienie UE, wschodniej flanki, naruszenie interesów Polski i naszych wschodnich sąsiadów.
Czy skoro Nord Stream 2 powstanie, to może warto usiąść do stołu i spytać, co za to dostaniemy?
Co mielibyśmy za to dostać?
Chociażby jakąś rekompensatę ze strony Stanów Zjednoczonych czy Niemiec.
Ja nie widzę powodów, które by skłaniały tych, którzy czynią zło, żeby mieli jakiekolwiek motywacje, żeby nam cokolwiek rekompensować. To raz. A po drugie, straty związane z powstaniem Nord Stream 2 są nierekompensowalne. To oznacza zasadniczo zmianę amerykańskiej polityki, przedłożenie interesów Niemiec nad interesy wschodniej flanki UE i zarazem NATO. To oznacza również głęboki reset stosunków z Rosją, który na naszych oczach dzieje się w Rejkiawiku. Także szkody są nienaprawialne.
Jest sposób jeśli chodzi o redukowanie tych geostrategicznych i geopolitycznych negatywnych konsekwencji w postaci dodatkowego wysiłku obronnego Polski, w postaci zwiększenia wydatków na obronę narodową do poziomu takiego, jaki stosują kraje frontowe, czyli do 4-5 proc. Krótko mówiąc należałoby podwoić budżet obronny, ponieważ to rozstrzygnięcie geostrategiczne, które stoi za Nord Stream 2, wystawia nas na dodatkowe niebezpieczeństwa.
Czy to jest w Pana ocenie trwała zmiana w polityce amerykańskiej? W jakim miejscu, na jakim etapie stosunków polsko-amerykańskich obecnie się znajdujemy?
To wygląda na powtórzenie resetu, jak kiedyś Obamy. Po resecie Obamy nastąpiły inwazje na sąsiadów, na Krym. Także należy się obawiać i przygotowywać na kolejne akty agresji ze strony Rosji. Co to oznacza dla obecności NATO na wschodniej flance, to niebawem się okaże.
Tym bardziej, że prezydent Władimir Putin oświadczył, że gdy tylko Rosja rośnie w siłę następują próby ograniczenia jej rozwoju. Tym, którzy chcą - według jego słów - od jego kraju „coś odgryźć” Putin zagroził wybiciem zębów, „tak by już nie mogli gryźć”. To już jawna groźba.
To rozstrzygnięcie w sprawie Nord Stream 2 czyli oddanie pola przez Stany Zjednoczone ośmiela Rosję, przekonuje ją, że może sobie pozwolić na kolejne akty agresji.
Na ile powinniśmy czuć się militarnie zagrożeni? W końcu Rosja postrzega nas jako swoją strefę wpływów.
W kategoriach bezpieczeństwa militarnego pośrednio, w dłuższym okresie czasu to oznacza zwiększenie zagrożenia. Dlatego mówię, że konieczne jest zrewidowanie w górę naszej polityki zbrojeniowej.
Czy należy spodziewać się dalszego wycofywania się USA z Europy Środkowo-Wschodniej?
Mieliśmy do czynienia ze strony Stanów Zjednoczonych z ostrą retoryką wobec Rosji i miękkimi działaniami. Odwrotnie niż za Trumpa, który był miękki w retoryce, a twardy w czynach. To oznacza ugięcie się Waszyngtonu, administracji Bidena przed presją Niemiec – bo tak to należy rozumieć, tak można było zrozumieć wypowiedź Jen Psaki, rzeczniczki Białego Domu, że administracja Bidena zrobiła to pod presją Niemiec. Jeżeli więc Ameryka utożsamia Unię Europejską z Niemcami, lekceważąc interesy Europy Środkowo-Wschodniej, wschodniej flanki UE, wschodniej flanki NATO, Trójmorza i w jakimś sensie oddaje tutaj pole Niemcom, to oznacza zwiększenie dominacji niemieckiej. A z kolei Niemcy coraz bardziej związane z Rosją powodują, że ten duet niemiecko-rosyjski będzie miał rosnący wpływ na sytuację w obszarze Europy Środkowo-Wschodniej, co oznacza narastającą presję.
Czy w tej sytuacji inicjatywa Trójmorza nie jest zagrożona?
Nie jest, bo ona w tej sytuacji tym bardziej jest potrzebna. Natomiast to rodzi negatywne konsekwencje dla tego, co przewiduje inicjatywa Trójmorza.
Czyli?
Odwrócenie uwagi od tej części Europy przez Stany Zjednoczone, które przecież bardzo popierały inicjatywę Trójmorza, w domyśle w sposób, który mówi, że „niech Europejczycy sami dbają o siebie i rozmawiamy z Europą via Berlin, bo my się zajmujemy Chinami”. Oparte zresztą na błędnej tezie, że appeasement, ugłaskiwanie Rosji odciąga, odwleka czy zniechęca Rosję do negatywnej koalicji Rosji z Chinami wobec Zachodu. To wszystko powoduje straty geopolityczne czy narażenie interesów geopolitycznych, geostrategicznych, ale również gospodarczych na wschodniej flance UE i NATO.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/551826-saryusz-wolski-powinnismy-zwiekszyc-wydatki-na-obrone