Opowieść, że mamy w praktyce zakaz aborcji to absurd - mówi w wywiadzie dla Interii prezes PiS Jarosław Kaczyński i przypomina, że kiedy aborcja zagraża życiu lub zdrowiu jest wciąż dozwolona.
W wywiadzie dla portalu Interia.pl prezes PiS był pytany o kwestię aborcji w kontekście wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uznał za niezgodną z ustawą zasadniczą trzecią przesłankę z ustawy, która pozwalała na przerywanie ciąży ze względu na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu. Wraz z publikacją wyroku 27 stycznia przepis ten przestał obowiązywać.
W Polsce długo obowiązywał kompromis - a w zasadzie coś, co przeszło w Sejmie dzięki kłótni liberałów, spierających się co do poprawek nad tą ustawą. Takich przekleństw, jak padające po tamtym głosowaniu z ich strony nie słyszałem chyba nigdy. Dziś sądzę, że uzyskaliśmy 110 procent tego, co można uzyskać w dzisiejszym świecie. Postawiono tamę aborcji ze względu na zespół Downa i Turnera. Wielu z tych ludzi może szczęśliwie żyć. Tylko o to nam chodziło
— powiedział Kaczyński.
Jak podkreślił, „dzisiaj przepisy są tak skonstruowane, że jeżeli ciąża zagraża życiu albo zdrowiu (w tym psychicznemu) matki, to aborcja jest dozwolona”.
Opowieść, że mamy w praktyce zakaz aborcji to absurd. Może jednak faktycznie coś trzeba zrobić, by odpowiednia wiedza była w tym względzie również w szpitalach. Ale trzeba też pamiętać, że aborcja jest złem a nie dobrem. I nie może być na życzenie
— powiedział prezes PiS.
Kaczyński został zapytany o to, że wystarczy wyjechać za granicę i aborcja jest możliwa, więc wyrok najmocniej uderza w najbiedniejsze kobiety, których na to nie stać.
To rzeczywiście jest jakiś problem, ale naprawdę uważam, że te przesłanki, które są pozostawione przez Trybunał Konstytucyjny, są wystarczające, tylko trzeba ich przestrzegać
— odpowiedział.
Mieliśmy w klubie koleżankę, która zdecydowała się na urodzenie dziecka mimo, że groziła jej utrata wzroku. Ale to kwestia postaw heroicznych. Prawo nie może wymagać heroizmu. Ludzie rzadko są bohaterami
— powiedział polityk.
Zmiany w wymiarze sprawiedliwości
W wymiarze sprawiedliwości oczekiwałem większych zmian; wiele spraw tutaj się nie udało - powiedział prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Interii. Zadeklarował jednocześnie, że PiS będzie „szedł w kierunku, w którym jest normalny wymiar sprawiedliwości”.
Kaczyński został zapytany przez dziennikarzy o oczekiwane przez niego zmiany w wymiarze sprawiedliwości.
Oczywiście, że oczekiwałem większych zmian. Wiele spraw tutaj się nie udało
— przyznał Kaczyński.
Były w tym wszystkim sprawy dla nas bardzo zaskakujące, jak weto pana prezydenta. Miał do tego prawo, szanujemy to, ale przekonywającego uzasadnienia nigdy w tej sprawie nie usłyszałem. (…) Nie ma co tego roztrząsać, ale tamta wersja była najlepsza. Dla nas weto było niespodziewane. Historycy będą się zastanawiali, o co wtedy chodziło
— dodał prezes PiS, mówiąc o prezydenckich wetach w sprawie SN i KRS z 2017 r.
Na uwagę, że chodziło o „zbyt duży wpływ prokuratora generalnego” Kaczyński zaznaczył:
Wiem, że była wtedy w Pałacu grupa ludzi, która uważała, że zagrożeniem dla praworządności w Polsce jest Zbigniew Ziobro. Ale to śmieszna teoria i oderwana od rzeczywistości. Nie sądzę, by podzielał ją pan prezydent, który jest naprawdę dobrym prawnikiem.
Kaczyński potwierdził też sugestię dziennikarzy, że obecnie w wymiarze sprawiedliwości jest tak samo albo i gorzej niż przed reformami, a procesy sądowe są dłuższe, co jest realnym problem społeczeństwa.
W tym względzie gorzej, przyznaję to. Panowie, operacje czasem się udają, a czasem nie. Rozumiem, że społeczeństwo rozumuje tutaj w jasnych kategoriach i dlatego mogę powiedzieć jedno: postaramy się przeprowadzić lepszą operację, uwzględniając pewną zmianę realiów. Będziemy szli w kierunku, w którym jest normalny wymiar sprawiedliwości. W sądach mamy dziś skrajnie ideologiczne i bardzo silne związki polityczne, tyle że nie z władzą a z opozycją
— powiedział Kaczyński.
Obowiązuje „doktryna Neumanna”. I przede wszystkim - sądy działają wtedy, gdy przestrzegają prawa, czyli ustaw. Owszem, konstytucji też, ale jeśli ktoś uznaje, że tzw. rozproszona kontrola konstytucyjna może wziąć górę nad porządkiem prawnym, to znaczy, że w kraju nie obowiązują ustawy, tylko wola sędziego. Wiem, że są takie socjologiczne teorie prawa - zwłaszcza tam, gdzie jest prawo precedensowe - ale w Polsce i krajach Europy kontynentalnej trzeba przestrzegać prawa stanowionego. I muszą istnieć mechanizmy kontrolne: także wobec sądów. Jak władza nie jest kontrolowalna, to jest zła. Po prostu
— dodał prezes PiS.
Mówiąc o prowadzonych obecnie rozmowach z liderem Kukiz‘15 Pawłem Kukizem w sprawie poparcia projektów ustaw w Sejmie, Kaczyński stwierdził:
Konkretnie mówimy (z Kukizem - PAP) o ustawie o sędziach pokoju. To byłoby duże odciążenie sądów i wprowadzenie demokratycznego czynnika do sądownictwa.
W tej wersji ustawy, którą mamy przygotowaną, sądzę, że jest to zgodne z konstytucją. Wybór sędziów przez obywateli jest po wszystkich procedurach, jakie przewiduje konstytucja. Ale nie ja tutaj decyduję - jeżeli dojdzie do skarg, to jest od tego Trybunał Konstytucyjny
— mówił prezes PiS.
Prokuratura i Smoleńsk
O prokuraturze nie będę się wypowiadał, bo uczciwie mówiąc, nie widzę żadnych efektów tej pracy - mówi w rozmowie z portalem Interia.pl prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany o to, co w sprawie katastrofy smoleńskiej robi prokuratura.
W rozmowie z Interią prezes Kaczyński był pytany, czy słyszał pomysł na audyt w podkomisji smoleńskiej.
Odnoszę się do tej sytuacji ze smutkiem. Chodzi tu o bardzo poważne sprawy. Tak, są spory w zespole, ale trudno było sądzić, że takich sporów nie będzie
— stwierdził.
Prezes PiS pytany, czy ma pewność co do tego, co stało się w Smoleńsku, odpowiedział:
W tym sensie mam pewność, że doszło do czegoś więcej niż tylko uderzenia samolotu w miękką powierzchnię, w to smoleńskie błoto. Miałem różne wątpliwości co do całej sprawy, ale wolałbym o tym mówić wtedy, gdy będzie podpisany raport. Tych podpisów nie ma, raport jest jeszcze redagowany
— dodał.
Z kolei zapytany, co w tej sprawie robi prokuratura, Kaczyński odparł:
O prokuraturze nie będę się wypowiadał, bo uczciwie mówiąc, nie widzę żadnych efektów tej pracy.
Polityk był dopytywany, co z wiedzą podkomisji czy prokuratury, Polska może zrobić jako państwo.
W efekcie decyzji ówczesnego rządu o przyjęciu protokołu trzynastego możemy tę sprawę postawić na poziomie politycznym na forum międzynarodowym. Możliwości dociekania prawdy w trybie, nazwijmy to, procesowym z tego powodu nie mamy. Wynika to z ówczesnych fatalnych decyzji rządu a szczególnie (ówczesnego premiera, Donalda) Tuska. Sam protokół 13 nie daje podstaw do dalszego procedowania. Ale to bardzo poważny temat i nie będę go rozwijał
— powiedział.
Fuzja Orlenu i Lotosu
Fuzja Orlenu i Lotosu umożliwi stworzenie koncernu na poziomie europejskim. To bardzo duża szansa umacniania jedności Międzymorza - otwarcie się na Rumunię, Litwę, ale i na Niemcy - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Interii.
Prezes PiS w rozmowie z portalem Interia.pl został zapytany, czy fuzja Orlenu i Lotosu nie będzie groźna dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, ponieważ warunki Komisji Europejskiej są takie, że może to otworzyć furtki dla „innych szatanów, którzy mogą być czynni”.
Ze Wschodu… W mojej ocenie nie ma takiego niebezpieczeństwa
— odpowiedział Kaczyński.
Taka fuzja umożliwi nam stworzenie takiej korporacji, która w zasadzie zablokuje możliwość wrogiego przejęcia, ale przede wszystkim utworzyć koncern na poziomie europejskim. To bardzo duża szansa umacniania jedności Międzymorza - otwarcie się na Rumunię, Litwę, ale i na Niemcy. Krótko mówiąc, to szansa na to, by w Polsce istniało coś naprawdę dużego
— stwierdził polityk.
Na uwagę, że te kolejne części infrastruktury, których będzie musiał pozbyć się Lotos, Kaczyński odpowiedział, że są tam przewidziane odpowiednie zabezpieczenia.
Lotos bez takiej fuzji z czasem musiałby iść na bankructwo, bo na czystej ropie się dziś daleko nie zajedzie. A my chcemy, by był to koncern petrochemiczny, a z drugiej strony energetyczny, stąd też PGNiG w tym pakiecie. Tylko wtedy to może być duża siła. A jednocześnie odegrać dużą rolę w budowie Międzymorza na poziomie ekonomicznym i infrastrukturalnym. Kampanie przeciwko panu (Danielowi) Obajtkowi widzę właśnie jako część ataku na te inicjatywy
— ocenił.
Prowadzący rozmowę zwracali też uwagę, że dla wyborcy PiS liczba nieruchomości prezesa Orlenu robi wrażenie.
Rzecz w tym, że nikt - choć wielu się starało - nie jest w stanie mu udowodnić, że nie był w stanie tego kupić
— odparł prezes PiS.
Na wszystko ma dowody, jest człowiekiem zapobiegliwym. Szanowni panowie, kto w biznesie - ktoś, kto jest nadzwyczajnie sprawny w tej kwestii - nie szuka różnych możliwości wzbogacenia się. Są oczywiście abnegaci życiowi jak siedzący przed wami, ale ja się biznesem nie zajmowałem
— dodał.
Za czasów poprzedników bywali tacy ludzie, przy których Obajtek to mała waga. Może nie wszyscy, ale większość
— powiedział Kaczyński, odpowiadając na sugestię, że gdyby sprawa dotyczyła prezesa Orlenu za poprzedniej władzy, to pewnie mówiłby inaczej.
Dymisja prezesa PKO BP
Dymisja prezesa PKO BP Zbigniewa Jagiełły nie miała nic wspólnego z pozycją premiera Mateusza Morawieckiego; ani z fachowością prezesa, po prostu w polityce trzeba się liczyć z eliminacją pewnych napięć - powiedział w wywiadzie dla Interii prezes PiS Jarosław Kaczyński.
W obszernym wywiadzie dla Interii prezes PiS był pytany m.in. o głosy interpretujące dymisję prezesa banku PKO BP Zbigniewa Jagiełły - bliskiego współpracownika premiera Mateusza Morawieckiego - jako osłabienie szefa rządu.
To nie miało niczego wspólnego z pozycją premiera. Jestem zobowiązany do pewnej dyskrecji, nie będę wchodził w szczegóły, choć zaznaczam, że nie chodziło o żadne zarzuty wobec prezesa Zbigniewa Jagiełły. Ani te dotyczące fachowości, ani innych spraw
— zapewnił prezes PiS.
Jak dodał, „po prostu, w polityce trzeba się liczyć z eliminacją pewnych napięć”.
Napięcia trzeba umieć łagodzić, jeśli się tego nie łagodzi, to jest bieda
— powiedział Kaczyński.
Dopytywany, czy chodzi o napięcia personalne wskazał na te „polityczno-personalne”.
Trzeba brać pod uwagę sytuacje, które mają wymiar państwowy - bo chodzi o olbrzymie pieniądze - i mają wymiar psychologiczny. Ludzie są ludźmi, nie da się prowadzić polityki inaczej niż z ludźmi. Ludzie mają taką psychikę, jaką mają. Tych, którzy mają zdolność zapanowania nad emocjami, jest niewielu. Do tego grona skądinąd na pewno zaliczyłbym samego premiera
— mówił prezes PiS.
Co do PKO BP, to następcą zostanie człowiek, który jest w zarządzie, fachowiec, który nie jest związany z partią. Nie chcę jednak mówić o nazwiskach. I nie chodzi na pewno o jakieś wielkie zmiany - ten bank dobrze działa, jak sprawna maszyna. Poza tym prezes Jagiełło jest stosunkowo młodym człowiekiem
— podkreślił wicepremier.
Na pytanie czy ma pomysł na Jagiełłę w ramach obozu, odparł, że to premier Morawiecki zna lepiej ten świat bankowości niż on.
Nie jestem na nic zamknięty, nie chodzi o żadną moją osobistą niechęć do prezesa Jagiełły
— zapewnił Kaczyński.
Wpływy samorządów
Jeśli chodzi o utratę części wpływów przez samorządy, po wprowadzeniu Polskiego Ładu, to w zamian za stratę jest tam wsparcie inwestycyjne, a przy podziale subwencji „będzie stosowana zasada racjonalności, a nie partyjności” - mówił wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Interii.
Podczas opublikowanej w czwartek na portalu Interia.pl rozmowy o wpływie Polskiego Ładu na kondycję finansową samorządów, „które wyliczają, że będą stratne na poziomie 10-11 mld złotych”, szef PiS został zapytany, czy nie boi się, że „o ile miasta mogą sobie poradzić, o tyle uderzy to w małe gminy”.
Jeśli chodzi o utratę pewnej części wpływów przez samorządy, to primo - jest tam wsparcie inwestycyjne, w zamian za tę stratę. Plus mamy przecież wzrost gospodarczy, który doprowadzi do zwiększenia samych podatków. Wreszcie będziemy dalej uszczelniać nasz system. Sądzę, że tutaj przeszliśmy jakieś 50-60 procent drogi przy uszczelnianiu, sporo nadal przed nami
— odpowiedział.
Pytany, jak ta subwencja inwestycyjna dla samorządów będzie wyglądała, wyjaśnił, że „będzie wycelowana tak, by straty, które zwłaszcza w pierwszych latach mogą nastąpić, były wyrównywane - ale chodzi o to, by te pieniądze poszły na inwestycje”.
„Jest szansa, by w ramach Polskiego Ładu w naszym kraju powstało dużo wielkich inwestycji, ale pamiętamy i stawiamy też na te mniejsze, za rogiem: oświetlenie na wsi, gazyfikacja, kanalizacja, chodniki, zabezpieczenie dróg. Chcemy, by poziom jakości życia na polskiej prowincji, w małych miasteczkach, zbliżył się do poziomu miast” - przekonywał.
Dopytywany, czy będzie tak, „nawet jeśli wójt czy burmistrz jest z PSL”, wicepremier odpowiedział: „Większość wójtów jest niezależna, choć z PSL jest ich też faktycznie sporo”.
Od nas pewnie więcej reprezentantów jest na poziomie powiatów. Jeśli chodzi o wielkie miasta, to nadmiernych sukcesów nie mamy
— przyznał.
Na uwagę, że są obawy o to, że z subwencji zostaną „wycięte” samorządy, które nie są zarządzane przez PiS, Kaczyński zapewnił, że „będzie stosowana zasada racjonalności, a nie partyjności”.
Proszę pamiętać, że Warszawa to jakieś 160 proc. PKB Unii Europejskiej, czyli więcej, niż mają Niemcy. A z kolei są gminy w Polsce powiatowej, które wyraźnie odstają. Trzeba to zmienić
— powiedział.
Pytany, czy oznacza to, że będzie algorytm, potwierdził.
Tak, sprawiedliwy
— powiedział wicepremier.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/551729-jaroslaw-kaczynski-aborcja-jest-zlem-a-nie-dobrem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.