„Ciekawe, czy Lewica zasugerowałaby Izraelowi, żeby zlikwidował Yad Vashem, „bo jest kosztowny i niepotrzebny”. I wielu innym krajom, które starają się upamiętnić i badać to, co jest kluczowe, jeśli bierzemy pod uwagę ich najnowszą historię. To, że Lewica zgłasza takie postulaty, jest pochodną dyskomfortu, bo nie inaczej to trzeba nazwać, jej bezpośredniego zaplecza, czyli PZPR-owców, ich rodziny, byłych esbeków, ich rodziny, które nie chcą, żeby wyciągać na światło dzienne, analizować zbrodniczy komunizm” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca KUL.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Po raz kolejny pojawia się postulat zlikwidowania IPN. Tym razem ze strony Lewicy. Próbuje ona przekonać, że Instytut jest „niepotrzebny, szkodliwy i kosztujący podatników gigantyczne pieniądze”. Jak Pan ocenia takie postulaty?
Prof. Mieczysław Ryba: Ciekawe, czy Lewica zasugerowałaby Izraelowi, żeby zlikwidował Yad Vashem, „bo jest kosztowny i niepotrzebny”. I wielu innym krajom, które starają się upamiętnić i badać to, co jest kluczowe, jeśli bierzemy pod uwagę ich najnowszą historię. To, że Lewica zgłasza takie postulaty, jest pochodną dyskomfortu, bo nie inaczej to trzeba nazwać, jej bezpośredniego zaplecza, czyli PZPR-owców, ich rodziny, byłych esbeków, ich rodziny, które nie chcą, żeby wyciągać na światło dzienne, analizować zbrodniczy komunizm. Po drugie oni stoją na gruncie postmodernizmu, typowego dla lewicy relatywizmu, w związku z czym przeszłość i budowanie tożsamości narodowej nie jest dla nich żadną wartością, wręcz przeciwnie – lepiej niech wszystko płynie, niech wszystko będzie tylko narracją, opcją światopoglądową itd. To są pewnie te dwa główne motywy tego typu deklaracji.
Lewica z pewnością ma świadomość tego, że w tej chwili nie uda im się zlikwidować IPN-u. Pytanie, na ile te wszystkie działania są obliczone na to, żeby oswoić niejako Polaków z wizją likwidacji tej instytucji?
Myślę, że chodzi raczej o to, żeby przypomnieć swojemu twardemu elektoratowi, kto mu służy i kto go broni. I żeby postkomunistycznemu elektoratowi przypomnieć, że SLD reprezentuje ich interesy. To samo było jeśli mówimy o emeryturach esbeckich, gdzie SLD powiedziało, czy Lewica, że nie wejdzie w koalicję z żadną partią, która nie zdecyduje się przywrócić dawnego prawodawstwa w tym względzie. To jest dbanie o swój własny elektorat.
Koalicja Obywatelska uderza w podobne tony. Próbuje blokować kandydaturę dr. Karola Nawrockiego na stanowisko prezesa IPN. Na ile w Pana ocenie te działania KO i Lewicy są ze sobą skorelowane?
Myślę, że nie tyle są skorelowane w sensie realnej umowy między nimi, co w sposób zupełnie dziwaczny Borys Budka postanowił rywalizować z Lewicą o elektorat lewicowy. Im bardziej o ten elektorat lewicowy rywalizuje, tym bardziej traci w centralnym elektoracie. Jak będzie tak rywalizował, to niedługo zejdzie do poziomu 5 proc.
Druga rzecz to jest ta totalność. SLD jest totalnie opozycyjne, Budka jeszcze bardziej zrobił totalnie opozycyjną Platformę i taki jest efekt, ale wyborcy to oceniają bardzo negatywnie.
Jest też kwestia młodzieży, wśród której te lewicowe sentymenty są coraz silniejsze. Na ile Lewica będzie usiłowała w ten sposób wpływać na młodzież i na ile w Pana ocenie będzie to podatny grunt? Czy to nie jest próba stworzenia nowej tożsamości przyszłego elektoratu?
To się łączy, bo polityka lewicowa w przestrzeni edukacji odchodzi od patriotyzmu i od pewnego prawdziwościowego podejścia do tych spraw. Nie tylko w Polsce, ale w Europie, w świecie zachodnim. Oczywiście, że taka polityka urabia takiego lewicowego wyborcę, taką młodzież. Oczywiście jest to system naczyń połączonych. Niewątpliwie.
Na ile w Pana ocenie istnieje zagrożenie, że ta młodzież da się ponieść temu nurtowi?
Na tyle, na ile widzieliśmy to ostatnio na ulicach, w czasie strajku kobiet. To, co się działo, było bardzo niepokojące. Oczywiście, że spora część tych demonstrantów nie do końca pewnie uświadamiała sobie, w czym uczestniczy i później się wycofywali, gdy zobaczyli, natomiast tak czy inaczej rośnie nam pokolenie młodzieży o skrajnie hedonistycznym nastawieniu, dla których hasło cywilizacji życia jest obce. Oczywiście to nie jest cała młodzież. Tylko pytanie jest, czy my jesteśmy w stanie wesprzeć tych, którzy bronią zasad, bronią tradycji…?
…i bronią historii. Część młodzieży szuka swojej historii, pielęgnuje korzenie. Co w Pana ocenie na dłuższą metę zwycięży?
To zależy w ogromnej mierze od starszego pokolenia, czy starsze pokolenie wykona swoje zadanie czyli ciężką pracę, nakierowaną na to, ażeby tej młodzieży przekazać to, co najważniejsze w życiu. Młodość bardzo szybko mija. Zdrowie bardzo szybko mija. Życie mija. A poza tym, w życiu liczy się nie tylko pieniądz, ale liczy się nade wszystko pewna kultura, w której żyjemy. My ją dziedziczymy i jeśli odetniemy się od tej kultury, od tej tradycji, to jesteśmy nikim. Jeśli chcemy stworzyć pokolenie młodzieży pt. „nikt”, „każdy jest nikim, bez właściwości”, takich nieszczęśników, to będzie to tylko i wyłącznie nasza wina.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/551676-ryba-ciekawe-czy-lewica-postulowalaby-likwidacje-yad-vashem