Nie wiem, naprawdę nie wiem, czy Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein, nie wywodzi się w prostej linii od swej wielkiej mitologicznej poprzedniczki, a w następnych wiekach obrosłej legendarną sławą Kasandry. Złowróżbnej prorokini, wieszczącej największe nieszczęścia. Tajemna i nadludzka ta umiejętność, którą posiadła Kasandra, przenoszona więzami krwi i DNA z pokolenia na pokolenie przez tysiące lat została przekazana – prawdopodobnie już w kołysce u zarania ziemskiej egzystencji – niewinnej wówczas i na pewno bezpartyjnej - Róży Thun.
Wzrastało to dziecię na małopolskiej ziemi w niełatwych czasach dominacji wschodnio-mocarstwowego bolszewizmu, by w jego schyłkowej fazie lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, osiągnąć kobiecą dojrzałość i urodę zachwycającą estetów i znawców. Niestety, zduszone brutalną ideologią i szykanami różnymi były jednostki wybitne, posiadające indywidualne talenty i umiejętności. W tych warunkach nie mogła znaleźć właściwego ujścia i nabrania odpowiedniej rangi rezonansu medialnego wrodzona umiejętność przewidywania przyszłości Róży Thun, kobiety o uśmiechu promiennym, wręcz zniewalającym.
Tak nadeszły lata 90., kiedy kraje wschodnie, po zdobyciu niezawisłości od komunizmu, usamodzielnieniu się państwowości, otworzyły się na Europę, witane z podobną życzliwością i zainteresowaniem przez drugą stronę. Opisane zjawisko stało się przełomem w łagodnie toczącym się życiu, w komfortowych warunkach bytowania Róży Thun. Jak wielu i ona zwróciła się ku Europie. Z tym, że jej zostało tak do dziś. Ten stan rzeczy radosny dla Europy podkreśla słowami własnymi, pięknymi jak hymn Unii Europejskiej, złotymi niczym przyszłość pod jej oraz TSUE przewodnictwem: -„Jestem Europejką urodzoną w Polsce”.
Osoba po przejściach
Obecnie z własnej inicjatywy, kiedy opuściła z hukiem Platformę Obywatelską, stała się osobą po przejściach partyjnych. Organizacyjnie chwilowo swobodną, co nie znaczy do łatwego wzięcia. Jednak cały czas na sercu leży jej Europa. Z tej troski o nasz wspólny kontynent wzburzyła się w jej jestestwie, przechowywana od wieku niemowlęcego, pozornie uśpiona, pasja patrzenia w nieodległy czas. W bliską przyszłość. Nawet jeśli jest czarna i złowroga jak czeluść piekła. Przerażająca niczym kazamaty, przygotowane przez PiS dla swoich największych rywali politycznych – właśnie tych z Platformy Obywatelskiej. Odważna jest ona i z pewnością nie z tego powodu tę partię opuściła.
Róża Thun, jak jej wielka poprzedniczka z miasta Troi, wywróżyła współczesnym, ostrzegając ich przed zagładą ludzkości:
Jeśli nie obalimy PiS, to – i z powodów politycznych i klimatycznych – niedługo nikt tutaj nie przeżyje na kontynencie.
Pisząc to, marzy mi się, że po wiekach, po moim unicestwieniu, ktoś odnajdzie mój hołd złożony ku pamięci niezwykłej wróżbiarki Róży Thun.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/551438-roza-thun-wspolczesna-kasandra