Borys Budka walczy o życie. Walczy twardo, desperacko, zawzięcie. Widać, że czuje się śmiertelnie zagrożony. Przeciwnik jest mało widoczny, nie działa wprost, ale krok po kroku osacza „ofiarę”. Więc Budka robi to, co zrobiłby każdy w jego sytuacji: strzela, czyli wyrzuca, zawiesza, zmusza do deklaracji. Ucieka do przodu, szukając szansy w ruchu, w akcji. To właśnie dlatego wpakował się w absurdalną awanturę z próbą blokowania Funduszu Odbudowy: w jego sytuacji działanie jest wszystkim, bo daje choćby minimalną szansę na przetrwanie. Bierność gwarantuje jedynie klęskę, polityczną śmierć.
Budka wyrzuca znanych polityków, takich jak Ireneusz Raś i Paweł Zalewski. Ci w rewanżu zarzucają mu, że potraktował ich jak śmieci, i mówią, że lider jest niedojrzały. Odchodzi ikona partii - Róża Gräfin von Thun und Hohenstein (Woźniakowska), podając dość wydumane powody (skoro tak się różniła z partią w tak wielu sprawach, dlaczego tyle wytrzymała?). Widzowie patrzą albo z przerażeniem, ale z fascynacją. W cieniu Polskiego Ładu rozgrywa się mało czytelny dla publiczności dramat w partii, która kiedyś wydawała się nie do pokonania.
Borys Budka w zasadzie ma rację. Są takie chwile w polityce, gdy trzeba przerwać krecią robotę, rycie, ataki zza węgła. Zwłaszcza, gdy samemu ma się mało mocy, nie można pozwolić, by wrogowie czuli się coraz pewniej. Co jednak w sytuacji, gdy mimo zdecydowanej akcji bunt narasta a nie gaśnie? Pozostaje dalsza eskalacja, wojna nerwów, rzucenie wszystkiego na jedną szalę.
Czy tak to musiało się potoczyć? Czy aby Borys Budka sam sobie nie jest winien? Tak, jest, sam na siebie ściągnął ten los. Zapomniał, albo nie wiedział, że polityka to nie tylko rozgrywka, personalia, aparat, przemówienia, ale także idea, myśl, pomysły. Lider, który skupia się na poziomie gry, a zaniedbuje pracę nad wielkimi koncepcjami, sam siebie skazuje na porażkę.
Spójrzmy na kończący się dzień, poniedziałek 17 maja. Oblężony Borys Budka ruszył do Wieliczki. Zwołał dziennikarzy (przyszli), mieszkańców (nie przyszli), i wyjaśnił sens swojej podróży na południe Polski:
Jestem tutaj, żeby wesprzeć wolontariuszy, który na co dzień zbierają podpisy [pod projektem ustawy o likwidacji TVP Info].
Po to przyjechał. Tyle ma w rękawie. 17 miesięcy po objęciu funkcji lidera Platformy Obywatelskiej doświadczony w sumie polityk zbiera podpisy pod projektem likwidacji kanału telewizyjnego. Oto esencja wizji, koncepcji i przesłania Borysa Budki! Bitka w trzeciorzędnej sprawie, w istocie obojętnej wszystkim poza wąską kadrówką opozycji. Poza tym nie ma nic więcej. Żadnego hasła, żadnej opowieści, żadnego marzenia.
Ale bądźmy uczciwi. Po akcji zbierania podpisów Budka miał spotkanie z samorządowcami, zwołane po to, by „dyskutować dobre pomysły dla Polski”.
Nie da się stworzyć realnej, dobrej alternatywy dla Polski, jeśli zabraknie takich rozmów -
— zapewnił, dodając, że jest gotowy na „rozmowę z wszystkimi, którzy są na to otwarci”. Cóż, idea piękna, ale spóźniona. No i jednak w słowie „polityk” zapisane jest nie tylko pytanie, ale i odpowiedź. A tego w historii panowania Borysa Budki w PO zabrakło najbardziej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/551304-wizyta-budki-w-wieliczce-pokazala-dlaczego-ten-lider-upada
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.