„Polski Ład to program, który jest do przodu. Nie musimy czekać na środki z Funduszu Odbudowy, ale już w tym momencie dostajemy silny impuls, rozpędzamy się” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista, wykładowca SGH.
CZYTAJ TAKŻE
wPolityce.pl: Polski Ład, nowy program PiS Zaprezentowany w sobotę przez premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego wzbudził spore zainteresowanie, w tym także falę krytyki. Ze strony opozycji padają zarzuty, że program jest niesprawiedliwy i uderza np. w klasę średnią. Czy to ocena uprawniona?
Prof. Zbigniew Krysiak: Program Polski Ład ma charakter zbilansowany, dlatego nie uderza w klasę średnią. Jego zbilansowanie polega na tym, że celem jest jak największe przyspieszenie rozwoju gospodarczego. Rozwój gospodarczy to powiększanie tortu. Jeżeli każde przedsiębiorstwo ma w tej chwili jakiś udział w tym torcie, to przy wzroście tortu, każdy będzie nominalnie zyskiwał.
Logika jest taka, że jakiekolwiek obciążenia podatkowe będą mniejsze niż zyski i korzyści wynikające ze wzrostu. Są trzy elementy tego wzrostu.
Jakie elementy wskazałby Pan w tym kontekście?
Po pierwsze: popyt wewnętrzny, tj. zmniejszenie stopy podatku czy zwolnienie z podatku dla emerytów otrzymujących świadczenie do 2500 zł. Zwiększenie limitu zwolnienia z podatku dotyczyć będzie rzeczywiście 18 mln Polaków, a te osoby, mając te oszczędności, wydadzą je na różne produkty i usługi w zdecydowanej większości w produkcji realizowanej przez małe i średnie przedsiębiorstwa.
Ten efekt będzie działał na wzrost przychodów i zysków tych podmiotów z klasy średniej.
Drugi wymiar to inwestycje, czyli nieruchomości. Mówimy bowiem o stwarzaniu mechanizmów do nabywania własnego mieszkania. To bardzo ważny element, ponieważ mobilizuje rodziny i gospodarstwa domowe do oszczędności. Gwarancja państwowego wkładu własnego ze strony będzie bardzo istotnie wspomagać ten proces.
Element trzeci: te warunki tworzą wzrost rentowności czyli zysków dla przedsiębiorstw, które będą nominalnie wyższe, ich przyrost będzie przewyższać ewentualny przyrost obciążeń podatkowych dotyczących podmiotów z klasy średniej, podmiotów gospodarczych mieszczących się w tych najwyższych progach dochodowych.
Kolejna związana z tym rzecz to eksport. Za poprzedni rok odnotowaliśmy bardzo dużą nadwyżkę eksportu nad importem bardzo duża. Od trzech lat jest dodatnia, za czasów PO-PSL była zawsze ujemna, ponieważ wtedy więcej importowaliśmy niż eksportowaliśmy, zatem pieniądze wypływały z Polski. W tym roku nadwyżka eksportu nad importem ok 50 mld to pozostawienie tej kwoty w kraju. Na ten rok prognozujemy, że to saldo może nawet sięgnąć poziomu 100 mld. Będzie to zatrzymanie takiej ilości pieniądza, 100 mld będzie w dyspozycji polskich przedsiębiorców, gospodarstw domowych, do realizacji dalszych działań gospodarczych w zakresie funkcjonowania samej rodziny.
Mówię o eksporcie, bo w dyskusji na temat Polskiego Ładu nie zauważono dotychczas, że cały ten zestaw instrumentów będzie mieć przełożenie na eksport, a zatem zwiększoną produkcję naszych przedsiębiorstw, więc także dodatkowy wzrost ich zysków i zamożności. 100 mld zatrzymanego pieniądza w kraju to jest połowa jednorazowej, wydanej rocznie tarczy covidowej. Jeżeli co roku będziemy mieć tę nadwyżkę, to również co roku będziemy generować takie pieniądze i będzie to efektem Polskiego Ładu.
Jak oceniłby Pan profesor rozwiązania dotyczące wydatków na służbę zdrowia, które również znalazły się w Polskim Ładzie?
Zwracam uwagę, że te wydatki na służbę zdrowia będą działały jako pewien mnożnik inwestycyjny. Ich celem jest zwiększenie efektywności profilaktyki, redukując hospitalizację. W hospitalizacji mamy znacznie większe koszty. To nie jest tak, że wydajemy, a te pieniądze idą w błoto. Powszechnie uważa się, że to pieniądze, które są nie wiadomo skąd i zostają wydane bezproduktywnie. A one właśnie będą produkować. Taka jest zasada ekonomii – wkładamy określone środki, tak aby finalnie uzyskać więcej.
Chodzi o to, aby modernizować naszą służbę zdrowia pod kątem budowania polskiego przemysłu medycznego. Obecnie wydajemy bardzo dużo na różne urządzenia medyczne, które właśnie importujemy. W tym wypadku chodzi więc o budowanie polskiego przemysłu medycznego, tak, aby nasze szpitale kupowały od polskich producentów. Oczywiście nie da się zrobić tak, aby wszystko można było kupić od polskich firm, ale istotna część będzie możliwa. Pieniądz będzie pozostawał w kraju, 150 mld w przyszłym roku wydamy na służbę zdrowia i trzeba pamiętać, że efekt końcowy będzie polegać na tym, że gdybyśmy nie przygotowali takiej strategii, musielibyśmy wydać więcej.
W sobotę premier przedstawił także ciekawe rozwiązania skierowane do rodzin z dziećmi. Czy dodatkowe środki pomogą zwiększyć dzietność w Polsce?
Jeśli chodzi o 12 tys. dodatkowo na dzieci do 3. roku życia. Pamiętajmy, że te środki znów nie pójdą „w błoto”. Rodzice wydadzą je na bardzo potrzebne produkty. W grupie osób mniej zamożnych, mniej zarabiających, ich zakupy realizowane są w większości w produkcji polskiej. Gdyby te pieniądze trafiły w ręce tych bardzo zamożnych, to oni mają tyle pieniędzy, żeby nabywać produkty zagraniczne.
Drugi element to to, o czym zawsze mówiłem: że trzeba potraktować matkę czy ojca wychowujących dzieci w domu jako pracę. To nie są wakacje, czy odpoczynek. Wychowanie i kształtowanie dziecka to jest praca, którą należy dowartościować. Mówiłem o systemach podatkowych, w którym powinno się bilansować dochody męża, żony, dzieląc je nie na dwoje, ale na liczbę osób w rodzinie – czyli w przypadku trójki dzieci – dzieląc na 5 osób. Po takim podzieleniu ustalony podatek zapłacić do urzędu skarbowego.
W tych 12 tysiącach, choć może reforma, o której mówię, nie jest łatwa do szybkiego przeprowadzenia, to te 12 tys. stanowi jakąś namiastkę takiego myślenia. Bo jest to pewne honorarium dla rodzica wychowującego dzieci, wykorzystane na potrzeby dziecka. To już pewien początek takiego myślenia.
Jednocześnie mamy sprawę mieszkań i sprawę 12 tys., co może w sposób bardziej istotny podziałać na zwiększenie populacji, czyli liczby urodzin dzieci na małżeństwo. Sprawa mieszkania była i jest zawsze bardzo krytyczna. A jednocześnie tworzy pewną stabilizację. Te 12 tys. stabilizuje pewien układ – z jednej strony mieszkanie, z drugiej środki do funkcjonowania.
Ale ze strony mikro- i makroekonomii, to mieszkanie, na które rodziny będą bardziej zmobilizowane do oszczędzania. A oszczędności to właśnie redukcja wyrzucania pieniędzy w błoto. To jest inwestycja, bo buduje się substancję trwałą, środki trwałe. To perspektywa, do której musimy zmierzać.
Jak oceniłby Pan szanse, które niesie za sobą nowy program PiS. Czy Polski Ład to szansa na duży skok rozwojowy? Czy program pomoże nam dogonić bogatsze państwa Europy?
Zawsze gdy zadajemy sobie pytanie, czy i kiedy dogonimy Niemcy, Francję czy Hiszpanię, zwracam uwagę, że to nie jest wyłącznie kwestia PKB na mieszkańca. Dogonienie krajów Europy Zachodniej to nie tylko PKB na mieszkańca. Żeby określić dokładnie ten dystans, trzeba policzyć jeszcze jakie są aktywa na mieszkańca lub rodzinę: nieruchomości, akcje, depozyty. Dalej: określić, jaka jest średnia pensja na głowę, wreszcie: jaki jest stosunek średniej pensji do metra kwadratowego mieszkania. Dopiero porównanie tych kryteriów z kryteriami w Niemczech, Francji czy Holandii, określa nasz dystans. Ten poziom kapitalizacji na głowę, na gospodarstwo, jest istotny. Ten kapitał w gospodarstwie może bowiem de facto przełożyć się na inwestycje w gospodarce.
Kiedy patrzymy z tej perspektywy na poziom kapitalizacji gospodarstwa domowego, to w Polsce jest on dużo niższy niż u naszych sąsiadów. I mówię tu o Czechach, Słowacji, Łotwie, nawet Litwie, nie wspominając oczywiście o Niemczech, Austrii i dalej na Zachód. Dlaczego?
Proszę zwrócić uwagę, że Niemcy podczas II wojny światowej zniszczyły nam w sposób nieporównywalny całą infrastrukturę, gospodarkę, domy. W niektórych miastach do -poziomu nawet 85 proc. Nigdzie dookoła nas nie było takich zniszczeń. Tamte kraje nie musiały przez lata wydawać kapitału na odbudowę, rekonstrukcję. Nie mogliśmy zatem kapitalizować się, kumulować kapitału. Mało się o tym mówi, ale te zniszczenia doprowadziły do obecnej sytuacji.
Należałoby wrócić do kwestii reparacji?
Choć te słowa nie odnoszą się bezpośrednio do Polskiego Ładu, to gdyby wyciągnąć średnią z kapitalizacji gospodarstw Niemiec, Austrii, Włoch czy nawet Czech, abyśmy mogli dojść do tego poziomu w Polsce, Niemcy musieliby nam wypłacić reparacje w kwocie ok. 2 500 000 000 zł. To równowartość rocznego PKB Polski, mniej więcej dwukrotność polskiego długu. Z tych pieniędzy spłacilibyśmy dług i jeszcze by nam zostały środki do rozbudowy i inwestowania.
To jest obraz, który pokazuje, gdzie jesteśmy, jak wyglądamy i nie należy wzbudzać zbytniego entuzjazmu w kwestii wysokiego PKB. Ten miernik jest bardzo słaby i trzeba brać pod uwagę te inne, o których powiedziałem. Przykładem może być Afryka. W krajach biednych, ubogich, gdzie wydobywa się diamenty, gdzie są różne zasoby naturalne, PKB jest jeszcze wyższe niż w Polsce, a wokół i tak jest bieda. Bo przecież PKB to produkcja – tylko co z tego, jeżeli ta produkcja jest w rękach określonej grupy i ona głównie wyjeżdża za granicę, a nie jest rozdzielona w równy sposób na obywateli.
I właśnie w Polskim Ładzie, pod kierunkiem pana premiera – który w moim odczuciu jest bardzo dobrym ekonomistą, mimo że nie ma wykształcenia ekonomicznego, to jest super praktykiem – ta optyka, o której mówię, te parametry, o których mówiłem, mogły być coraz bliższe tym parametrom krajów zachodnich.
Skąd kontrowersje wokół nowego programu rządu, wypowiedzi o „rozdawnictwie”, o uderzaniu w bogatszych czy właśnie w klasę średnią?
Taki równomierny rozwój, czyli wzmacnianie wszystkich podmiotów w gospodarce, które wynika z pewnego solidaryzmu społeczno-gospodarczego, to przede wszystkim ze strony modelu ekonomicznego najbardziej efektywne. Modele ekonomiczne tzw. ideologii neoliberalnej, preferują duże korporacje, często „duszą” inflację czy stopy procentowe do zera, wyłącznie z przesłanek ideologicznych. Takie podejście redukuje efekty dla gospodarki.
Przykładem jest cała strefa euro czy generalnie zachodnie kraje UE. Porównujemy ich efektywność w stosunku do różnych obszarów gospodarki globalnej, to ta efektywność najgorsza jest na Zachodzie.
Dobrze, że stosujemy odmienny model. On budzi kontrowersje, bo jest nowatorski. Jest to często niezrozumiałe, bo trzeba trochę edukacji, trochę kreatywności. Nie można na tę sprawę patrzeć, jak na przykład PSL, który dziś mówi: a myśmy już dawno wnioskowali, żeby nie obciążać podatkiem emerytów.
Ale przecież nie da się zastosować jednego instrumentu, czyli – załóżmy – zwolnienia emerytów z podatków – bez zastosowania innych, które by go kompensowały. Wtedy w ZUS, zasilanym przecież z budżetu państwa, powstałaby potężna luka. Kiedy dziś politycy mówią, że coś proponowali, ale nikt się tym nie zainteresował, powiedziałbym: proszę państwa, gospodarka tak nie działa, że zaproponujemy jedno rozwiązanie, które tworzy lukę.
Gospodarka składa się z wielu instrumentów. Żeby to rozumieć, trzeba popatrzeć na to, gdzie przez dany instrument zwiększamy koszty, ale w jaki sposób te koszty są źródłem generowania przychodów. Koszty są aktywem. Trzeba je generować po to, aby zwiększać przychody. Ale trzeba generować właśnie takie koszty, które będą te przychody zwiększać. I w przypadku programu Polski Ład, koszty są znakomitym aktywem.
Nikt nie wychodziłby z takim pakietem bez zbilansowania podstawowej rzeczy. Tą podstawową rzeczą jest dług publiczny. To zbilansowanie narzędzi musiało się dokonać tak, aby oszacować, czy my nie będziemy zwiększali tego długu publicznego. A tak naprawdę chodzi o to, aby nie przekraczać tego limitu konstytucyjnego, czyli 60 proc. długu publicznego do PKB.
Ten zestaw instrumentów jest tak szczegółowy, tak sparametryzowany, że musiało za tym stać zbilansowanie. Nigdy nie strzelimy w dziesiątkę, ale chodzi o to, aby te odchylenia mieściły się w ramach nakładanych przez Konstytucję.
Zatem wydaje się, że program Polski Ład to przede wszystkim inwestycja w przyszłość, to szansa na zabezpieczenie ekonomiczne w dłuższej perspektywie? I w taki właśnie sposób powinniśmy na ten program patrzeć?
Polski Ład to program, który wychodzi do przodu. Mamy oczywiście Fundusz Odbudowy, ale przecież nie wiemy, kiedy wystartuje. Pan premier zapowiadał nie od dziś, że uruchomi program, wówczas roboczo nazywany Nowym Ładem. Dobrze, że ostateczna nazwa to Polski Ład. Bo jest to program, który nie jest w znacznej części uzależniony od EFO. Już dostajemy silny impuls, że już w tej chwili będziemy wychodzili z bloków, podczas gdy niektóre kraje będą czekały, aż środki z Funduszu będą gotowe. A my już się rozpędzamy i ten Polski Ład tylko przyspieszy ten proces. Będziemy daleko do przodu, kiedy inne kraje będą czekać na środki z EFO. Tak samo jak na początku pandemii zabezpieczyliśmy firmy i gospodarstwa domowe, żeby ludzie nie byli zwalniani z pracy. Gdybyśmy wówczas tego nie zrobili, nasz spadek PKB byłby równie duży jak na zachodzie, a on jest 3-4 razy korzystniejszy.
Logikę Polskiego Ładu idealnie obrazują prawa fizyki. Jeżeli do dużego ciała – maszyny, wehikułu, przyłożymy siłę tylko w jednym miejscu, to ono nie ruszy, ale co najwyżej się przewróci. Również w gospodarce nie można podsuwać pojedynczych rozwiązań, bez ich kompensacji. Gospodarka jest takim właśnie holdingiem, gdzie trzeba przyłożyć siły w różnych miejscach, tak aby wypadkowa przesuwała to ciało w określonym kierunku – do góry. Tak jakbyśmy przyłożyli siły w różnych miejscach, z różnymi wektorami, aby to parcie do góry było jak najsilniejsze. Taki jest właśnie obraz Polskiego Ładu.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/551262-nasz-wywiad-prof-krysiak-polski-lad-to-silny-impuls