Jesteśmy otwarci na współpracę z posłami Pawłem Zalewskim i Ireneuszem Rasiem, ale nie będziemy im proponować przejścia do PSL, nie ma potrzeby, by partie opozycyjne walczyły ze sobą na liczbę posłów jak Szymon Hołownia czy Zjednoczona Prawica - powiedział PAP poseł PSL Marek Sawicki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ostre rozliczenia w PO! Zalewski i Raś wyrzuceni z partii. „Nie miałem możliwości się bronić, nie znam zarzutów”
Posłowie Ireneusz Raś i Paweł Zalewski zostali wykluczeni z PO w ubiegły piątek. Zarząd partii uzasadniał to „działaniem na szkodę Platformy”. Podpisali oni niedawno list ponad 50 parlamentarzystów PO i KO, w którym znalazł się m.in. apel o zmiany w partii. Obaj wykluczeni zareagowali na decyzję zarządu zdziwieniem, podkreślając, iż nie znają jej przyczyn.
Współpraca - tak, transfer - nie
O tej sytuacji i możliwej współpracy z tymi posłami mówił PAP Marek Sawicki.
Współpracę oczywiście będziemy tym posłom proponować, mówił o tym niedawno nasz lider Władysław Kosiniak-Kamysz. Mówimy od wielu miesięcy, budując Koalicję Polską, czyli umiarkowane centrum, że jest tam miejsce w przyszłości także dla konserwatystów z PO. Siłą rzeczy ani Paweł Zalewski, ani Ireneusz Raś nie widzą swojego miejsca w lewicowej Platformie. A że to mówili otwarcie, a Budce się to nie spodobało, to jest to problem PO
— powiedział.
Pytany, czy to czas, by PSL wystosowało propozycję przejścia obu tych posłów PSL, Sawicki odpowiedział, że nie.
Nie będziemy czegoś takiego proponować. Jestem zdania, że konserwatystów jest na tyle dużo w PO, że powinni założyć własny konserwatywny klub i budować własną tożsamość. A jeśli trzeba się będzie porozumieć i współpracować przy przyszłej kampanii wyborczej, to oczywiście jest to możliwe
— zaznaczył.
Na uwagę, że inny poseł PSL, Władysław Teofil Bartoszewski mówił w TVP Info, że jeśli posłowie „będą wyrzuceni za poglądy podobne do naszych, to przyjmiemy ich z otwartymi rękami”, Sawicki ocenił, że „poseł Bartoszewski być może mówi tak, bo ma mniejsze niż on doświadczenie polityczne”.
Powiększenie klubu nie ma tej chwili takiego znaczenia. Nie ma żadnej potrzeby obecnie, by partie opozycyjne walczyły ze sobą na liczbę posłów; niech sobie tak walczy Szymon Hołownia czy Zjednoczona Prawica. My nie musimy sobie nawzajem nikogo wyrywać. A jeśli będą chętni do współpracy i budowania wspólnego programu, to jesteśmy na to otwarci
— zapewnił poseł ludowców.
Politycy odwołają się od decyzji?
Posłowie: Ireneusz Raś i Paweł Zalewski prawdopodobnie odwołają się od piątkowej decyzji zarządu PO o wykluczeniu z partii - wynika z nieoficjalnych informacji PAP. Obaj o swej przyszłości politycznej mają opowiedzieć w poniedziałek na konferencji prasowej w Krakowie.
Na wtorek zaplanowane jest z kolei posiedzenie klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej, w którym uczestniczyć ma także prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Raś i Zalewski - jak uzasadniał w piątek w rozmowie z PAP rzecznik Platformy Jan Grabiec - zostali usunięci „za działanie na szkodę Platformy, polegające na wielokrotnym kwestionowaniu decyzji władz partii”. Wniosek o wykluczenie złożył - zgodnie ze statutem PO - jej przewodniczący Borys Budka. Obaj posłowie należą do najtwardszych krytyków kierownictwa Platformy; obaj sygnowali też słynny już „list 54” parlamentarzystów PO i KO, który znalazł się m.in. apel o zmiany w Platformie.
Paweł Zalewski przyznał w sobotniej rozmowie z PAP, że rozważa złożenie odwołania od decyzji zarządu i dodał, że nad podobnym posunięciem zastanawia się Ireneusz Raś. „Mamy bardzo mobilizujące nas głosy koleżanek i kolegów z Platformy i są one dla nas ważną wskazówką” - podkreślił Zalewski. Zapowiedział, że swą ewentualną decyzję zakomunikuje w poniedziałek.
Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że obaj z Rasiem planują wspólną konferencję prasową w Krakowie i obaj najpewniej ogłoszą zamiar odwołania się od decyzji zarządu.
Zgodnie ze statutem Platformy, organem odwoławczym w tym przypadku jest Krajowy Sąd Koleżeński. Współtworzy go 16 osób (przedstawicieli struktur regionalnych PO), z których większość to lokalni działacze partii. Przewodniczącą tego gremium jest łódzka posłanka Agnieszka Hanajczyk, a jej zastępcą - były wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak. Z szerzej znanych osób w Krajowym Sądzie Koleżeńskim zasiadają też: posłanka z Katowic Ewa Kołodziej oraz były senator z Dolnego Śląska Wiesław Kilian.
Zdaniem sygnatariuszy „listu 54”, z których zdecydowana większość negatywnie odebrała piątkową decyzję zarządu, Raś i Zalewski, jeśli złożą odwołanie, nie będą bez szans przed Sądem Koleżeńskim.
Sąd to ciało niezależne, będzie obradować, badać sprawę, zobaczymy jak to oceni
— powiedział PAP jeden z posłów solidaryzujących się z wykluczonymi.
Wyrzucenie Rasia i Zalewskiego oraz „list 54” będą z pewnością przedmiotem dyskusji na wtorkowym, „wyjściowym” posiedzeniu klubu parlamentarnego KO, choć oficjalny temat obrad to planowana na wiosnę ofensywa Platformy i spotkania z wyborcami w całej Polsce. Trzaskowski ma natomiast opowiedzieć o najbliższych planach swego ruchu Wspólna Polska (m.in. sierpniowego Campusu Polska Przyszłości).
Będziemy rozmawiać o współpracy z ruchem; to też jest kwestia pracy regionalnej i koordynacji
— wyjaśnił w rozmowie z PAP wiceszef klubu KO Robert Kropiwnicki.
Z informacji PAP wynika, że wśród posłów opinie na temat „listu 54” oraz wykluczenia Rasia i Zalewskiego są podzielone, i często zależą od tego, do jakiego pokolenia należy wypowiadająca je osoba. Młodsi posłowie na ogół bronią obecnego kierownictwa partii na czele z Budką i Trzaskowskim; starszych dziwi i oburza piątkowa decyzja władz PO.
Napięta atmosfera jest też w kilku regionach partii, bowiem „list 54” zmobilizował do działania partyjnych oponentów parlamentarzystów, którzy podpisali się pod apelem. Tak stało się w Krakowie, gdzie grupa około 50 działaczy w piśmie do władz krajowych zażądała usunięcia z PO Ireneusza Rasia. W Białymstoku z kolei ponad 240 tamtejszych działaczy napisała list krytykujący postawę szefa partii w województwie, Roberta Tyszkiewicza.
To jest inicjatywa oddolna struktur, osób zawiedzonych działaniami przewodniczącego naszej partii w regionie. Jeśli przewodniczący Tyszkiewicz tak mocne stanowisko polityczne wygłasza na forum mediów, bo - nie oszukujmy się - to był list skierowany wyłącznie do mediów, powinien był go skonsultować z ciałami statutowymi PO w województwie - z zarządem, z radą, a nie zrobił tego
— powiedział PAP poseł Krzysztof Truskolaski.
Jak dodał, podlascy działaczy nie zgadzają się z treścią „listu 54”.
Sprawy wewnętrzne partii powinniśmy załatwiać wewnątrz partii, a nie wynosić do mediów — zaznaczył Truskolaski, zastrzegając że nie był autorem inicjatywy, chociaż swój podpis pod nią także złożył.
Poseł rozumie również decyzję władz o wykluczeniu Zalewskiego i Rasia.
Uważam, że osoby, które na zewnątrz, a nie wewnątrz krytykują przewodniczącego i Zarząd Krajowy, powinny ponieść konsekwencje i nie mówię tutaj tylko o tych dwóch posłach
— podkreślił Truskolaski.
Krytycznie na temat „listu 54” wypowiedział się też na łamach biuletynu warszawskiej Platformy sekretarz jej struktur miejskich (i szef klubu KO w Radzie Warszawy) Jarosław Szostakowski.
W moim przekonaniu ta inicjatywa osłabia Platformę i pogłębia istniejące w niej podziały. Smutne, że tego nie rozumieją posłanki Joanna Fabisiak, i Joanna Kluzik-Rostkowska, i senator Aleksander Pociej – członkowie warszawskich kół PO, którzy podpisali się pod listem
— napisał Szostakowski.
Pandemia w sytuacji nieudolnych i szkodliwych rządów PiS, niszczenie niezależnych mediów, dyskryminowane niepisowskich samorządów i organizacji pozarządowych powodują, że czasy są naprawdę trudne. Dlatego trzeba skoncentrować się na tym, co wzmacnia naszą partię, a nie ją osłabia
— dodał stołeczny radny.
Wielu posłów i działaczy PO stanęło jednak murem za wykluczonymi kolegami. Posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska, inicjatorka „listu 54” i rzeczniczka sygnatariuszy powiedziała w piątek PAP, że decyzja o wykluczeniu Rasia i Zalewskiego jest nie do zaakceptowania i powinna zostać „wycofana”.
Publicznie wsparcia wyrzuconym udzielili też m.in. szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki, europoseł Andrzej Halicki oraz posłowie: Bogusław Sonik, Jerzy Hardie-Douglas i Bartłomiej Sienkiewicz.
W Platformie można też usłyszeć, że „list 54” oraz „kontrlisty”, które się po nim pojawiły, to element rywalizacji wewnętrznej przez jesiennymi wyborami nowych władz partii (oprócz przewodniczącego, który został wybrany w styczniu zeszłego roku). Późną jesienią działacze Platformy będą wybierać m.in. nowe władze regionalne i lokalne. Wśród sygnatariuszy „listu 54” jest trzech obecnych szefów regionów - oprócz Roberta Tyszkiewicza, także europoseł Jarosław Duda (Dolny Śląsk) i poseł Sławomir Neumann (Pomorze). List sygnował ponadto były lider PO Grzegorz Schetyna.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/551172-co-dalej-z-zalewskim-i-rasiem-psl-nie-proponuje-transferu