Jeśli ktokolwiek ma mieć zarzuty złamania interesu państwa, to marszałek Senatu - powiedział w piątek wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, odnosząc się do raportu NIK dotyczącego przygotowania wyborów na prezydenta, które miały się odbyć korespondencyjnie 10 maja ub. roku.
Raport Banasia
NIK negatywnie oceniła proces przygotowania tych wyborów po kontroli działań: KPRM, MSWiA, MAP oraz Poczty Polskiej i PWPW; organizowanie i przygotowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było pozbawione podstaw prawnych - oświadczył prezes NIK Marian Banaś. Poinformował, że NIK skierowała do prokuratury zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zarządy Poczty Polskiej i Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych.
Raport NIK dotyczy organizacji niedoszłych wyborów prezydenta, w których Polacy, ze względu na pandemię COVID-19, mieli głosować wyłącznie drogą korespondencyjną. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych. Ustawa weszła w życie 9 maja, ale wcześniej wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze; ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska.
„Nie chciałbym, aby NIK stał się częścią opozycji”
Soboń, pytany w piątek w Polskim Radiu 24 o to, jak odnosi się do wniosków pokontrolnych NIK, powiedział, że „NIK wykonała swoją prace, ale wykonała ją trochę w oderwaniu od rzeczywistości”.
W opinii wiceministra „trudno zanegować trzy podstawowe fakty, które wówczas były kluczowe: był wyznaczony konstytucyjny termin na 10 maja, mieliśmy epidemię, której nie znaliśmy tak jak dzisiaj, wówczas ona była i groźna i nierozpoznana, konieczne było zapewnienie głosowania tym, którzy znaleźliby się w sytuacji izolacji, kwarantanny lub choroby”.
Soboń ocenił, że prowadzone w ubiegłym roku przygotowania „odbywały się w oparciu o obowiązującą ordynację wyborczą, a z drugiej strony trwał proces zmiany tej ordynacji na powszechne wybory kopertowe”. Jak wskazał, w sytuacji, która miała miejsce w ubiegłym roku, „zawsze byłaby jakaś grupa osób, dla których musiałyby być przygotowane wybory w wersji korespondencyjnej”.
W opinii wiceministra prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś ma kalkulacje polityczne, podobnie jak opozycja, której „kalkulacja (…) jest zmienna i niespecjalnie konsekwentna, stabilna w tym sensie, że zawsze należy atakować rząd, ministrów, obóz Zjednoczonej Prawicy”.
Nie chciałbym, aby NIK stał się częścią opozycji, nawet gdyby była umiarkowanym skrzydłem. Marian Banaś jest trochę jak Lech Wałęsa - kiedy jest użyteczny i wygodny to jest bohaterem, kiedy jest człowiekiem, który ma swoje przekonania i przemyślenia, to potrafi wzbudzić nie tylko konfuzję, ale też złość i nienawiść
—ocenił polityk. Jak podkreślił wiceminister, Banaś „powinien skupić się na swojej roli i nie szukać okazji do zemsty politycznej”.
Pytany o to, jakie byłoby najlepsze wyjście z sytuacji związanej z przygotowywaniem wyborów korespondencyjnych w ub. roku, Soboń wskazał że „idealnym wyjściem byłoby szybkie przyjęcie ustawy o powszechnych wyborach korespondencyjnych przez Senat, zwyciężył interes polityczny chęci zmiany kandydata (na prezydenta RP - PAP) przez PO”.
Jego zdaniem „jesteśmy dziś w analogicznej sytuacji, jeśli chodzi o interesy polityczne PO, które dziś zderzają się z przyjęciem decyzji Rady Europejskiej o zasobach własnych (UE). Ona odkładana jest do ostatniego momentu, nikt nie ma żadnego interesu innego, niż interesy liderów opozycji” - wskazał Soboń.
Jeśli ktokolwiek ma mieć w tej sytuacji zarzuty złamania interesu państwa, to marszałek Senatu
—podsumował Soboń, odnosząc się do kwestii odpowiedzialności w sprawie organizacji ubiegłorocznych wyborów.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/550861-raport-nik-sobon-zarzuty-powinien-miec-grodzki