W przyszłym tygodniu może dojść do spotkania lidera PO Borysa Budka z sygnatariuszami listu parlamentarzystów, w którym zaapelowano o debatę wewnętrzną i zmiany w partii - wynika z informacji PAP. Część polityków PO i KO wprost mówi o potrzebie głębokich zmian, także personalnych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Prof. Domański: List parlamentarzystów KO to prawdopodobnie sygnał dla Budki, że powinien zrezygnować z przywództwa
Spotkanie przesądzone?
Informację o organizowanym spotkaniu PAP potwierdziła zarówno wśród współautorów listu, jak i we władzach PO.
Sygnatariusze listu są bardzo zainteresowani ewentualnym spotkaniem z kierownictwem. Jeden z największych krytyków obecnych władz Paweł Zalewski przekonuje, że list podpisał właśnie dlatego, żeby do takiego spotkania doprowadzić.
W wywiadzie dla „Super Expressu” ocenił, że przywództwo to obecnie najpoważniejszy problem Platformy.
Od Platformy odwrócił się nawet jej człowiek – Bronisław Komorowski. A Borys Budka pyta Rafała Trzaskowskiego, czy ten chce tworzyć swoją własną partię. To jest problem przywództwa, problem Borysa Budki, że nie stworzył dla tych polityków formuły współdziałania. Takie przywództwo należy zmienić
— dodał Zalewski.
Zejście z drogi na lewo?
Wśród motywów autorów listu - mówił o tym wprost inny sygnatariusz Ireneusz Raś - jest wzmocnienie prawego skrzydła partii, by Platforma nadal była kojarzona z centrum, a nie z lewicą. Podobny motyw, według niektórych rozmówców PAP, przyświeca też Grzegorzowi Schetynie, który w środę w Radiu Zet przyznał, że zależy mu na budowie przez Platformę „demokratycznego centrum”.
Inny parlamentarzysta Koalicji Obywatelskiej, kojarzony z konserwatystami, jest jednak przekonany, że nie uda się już Platformie odzyskać wpływów w centrum czy po prawej stronie sceny politycznej, bo w partii nie ma nikogo, kto by mógł to wziąć na siebie. Mrzonką jego zdaniem jest objęcie funkcji szefa partii np. przez Radosława Sikorskiego, który jest europosłem i nie będzie z Brukseli zarządzać partią.
Platforma, zdaniem tego polityka, jest skazana na dalszy skręt w lewo, a skończy zapewne jako byt wchłonięty przez Ruch Wspólna Polska Rafała Trzaskowskiego, pod którego szyldem będzie startować w wyborach 2023 r.
Ponieważ część ludzi z PO wie, że nie będzie tam dla nich miejsca, powstaje ferment, który skutkuje takimi akcjami jak list - przekonuje rozmówca PAP. Właśnie dlatego, jak wynika z informacji PAP, kwestia relacji między PO a Ruchem Wspólna Polska była tematem wtorkowego spotkania prezydium zarządu Platformy. Według przecieków z tego spotkania, Trzaskowski miał się zdenerwować jak zaczęto mu zarzucać, że tworzy byt konkurencyjny dla Platformy.
W opinii jednego z parlamentarzystów KO sytuacja, w jakiej znalazła się Platforma stwarza wielką szansę dla ruchu tworzonego przez Władysława Kosiniaka-Kamysza pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego albo dla ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni, bo przestrzeń po prawej stronie sceny politycznej staje się wolna.
Inny polityk PO przekonuje jednak, że Platforma zapewne nie pozbawi się za jednym razem konserwatywnego skrzydła, bo grupa konserwatystów jest bardzo zróżnicowana. Jedni, jak Czesław Mroczek, są kojarzeni z obecnym kierownictwem, inni, jak Ireneusz Raś czy Paweł Zalewski są w wewnętrznej opozycji, czego wyrazem jest podpis złożony przez nich pod „listem 51”.
Podpisałem ten list właśnie dlatego, że zależy mi, żeby nie było odejść z Platformy
— zapewnia PAP Zalewski.
Lista pretensji do kierownictwa PO i KO jest długa - oddzielny problem, zdaniem niektórych sygnatariuszy listu stanowi zarządzanie klubem Koalicji Obywatelskiej i wykorzystywanie jego potencjału.
Nie było kompletnie pomysłu co zrobić, gdy Lewica nas wykiwała w sprawie Funduszu. A przecież aż się prosiło, żeby w takim momencie do krytyki Lewicy wykorzystać takich ludzi jak Grzegorz Napieralski, Katarzyna Piekarska czy Dariusz Joński, którzy byli w kierownictwie SLD
— mówi rozmówca PAP. Zwraca też uwagę, że w analogiczny sposób nie wykorzystuje się potencjału wielu mądrych osób, np. Bartłomieja Sienkiewicza.
Dodaje, że choć była pandemia i posłowie nie byli szczególnie zajęci, ze strony kierownictwa klubu nie było woli, żeby się z nimi indywidualnie spotykać, posłuchać ich uwag.
Kiedyś przechodziłem obok gabinetu przewodniczącego klubu, patrzę, a tu pod drzwiami siedzi poseł Artur Łącki. Okazało się że od dwóch godzin czeka na Tomczyka
— opowiada rozmówca PAP.
Grupa parlamentarzystów PO i KO w liście otwartym do swych kolegów partyjnych i klubowych zaapelowała o podjęcie „poważnej debaty”, prowadzącej do „wieloaspektowej przemiany wewnętrznej”.
Bez daleko idących zmian nie mamy szans utrzymania pozycji lidera opozycji, a w przyszłości wygrania wyborów
— zaznaczyli autorzy listu.
List adresowany jest do „parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej i Koalicji Obywatelskiej”. Pod listem podpisanych jest 51 parlamentarzystów w tym m.in. były lider partii Grzegorz Schetyna oraz obecny wiceprzewodniczący PO Bartosz Arłukowicz i szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki, a także b. szef klubu PO Sławomir Neumann. Podpisani są też posłowie i senatorowie, którzy nie są członkami PO: Grzegorz Napieralski, Witold Zembaczyński czy senator Zygmunt Frankiewicz.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/550706-gaszenie-pozaru-mozliwe-spotkanie-budki-z-autorami-listu