Siedem miesięcy po spektakularnych demonstracjach zwolenników aborcji, z ośrodka politycznej presji, jakim stawał się Ogólnopolski Strajk Kobiet, została tylko legenda ekstremizmu.
Nie ma już protestów, nie ma przerywania mszy świętych, na chodnikach blakną wypisane numery telefonów do ludzi organizujących zabijanie nienarodzonych dzieci, w kątach warszawskich kawiarni kurzą się gdzieniegdzie błyskawice tekturowe, a na maseczkach niektórych dziewcząt z dziwnie farbowanymi włosami widnieją błyskawice czerwone. Owszem - w mediach społecznościowych śledzi ten ruch społeczny blisko pół miliona ludzi, formalnie istnieje jeszcze grono ekspertów przy OSK, a w kuluarach rozmawia się o przygotowaniu zawodowych demonstrantów, którzy będą skutecznie odmawiali policyjnych mandatów czy potrafili się zamaskować przed policyjną kamerą, ale działalność otoczenia Lempart to już tylko cień dawnej aktywności.
Na zamkniętych grupach w mediach społecznościowych administratorzy Strajku koncentrują się na polecaniu tekstów lewicowego portalu oko.press i ułatwianiu dostępu do aborcji, także w Czechach. Inspiratorzy protestów jeszcze kilka miesięcy temu tłumaczyli swoim odbiorcom o co chodzi w wyborze Rzecznika Praw Obywatelskich, podawali w prostej, wręcz łopatologicznej, formie wyjaśnienia bieżącej polityki, teraz już tylko czasem postraszą Ministrem Czarnkiem, a poza tym publikują już bardziej specjalistyczne teksty, które nie porywają rozhisteryzowanych nastolatek - te zresztą zdążyły się wulgarnie wyszumieć na marszach.
CZYTAJ TAKŻE:
To nie są spontaniczne protesty, mamy instrukcje od organizatorów marszów!
Ważne wzmocnienie
Z jednej strony Fundacja Marty Lempart wyszła wzmocniona po jesiennych demonstracjach - jest znana w całym kraju, zebrała półtora miliona złotych z samych dobrowolnych wpłat, zyskała nowych ochotników do działań aktywistycznych, nawiązała kontakty międzynarodowe i przetestowała taktyki ulicznych zadym. Tych nowych zasobów nie wolno bagatelizować, one jeszcze zostaną wykorzystane.
Wypalenie buntu
Z drugiej strony zryw młodzieży wypalił się, wzbudzenie drugi raz takiej fali gniewu będzie trudniejsze - państwo polskie też jest lepiej przygotowane, media konserwatywne obnażyły przed milionami Polaków prawdziwe intencje i metody liderek Strajku, kończy się rygor obostrzeń, który powodował społeczne frustracje - można więc powiedzieć, że strategiczny cel Marty Lempart i Klementyny Suchanow - obalenie rządu - nie został osiągnięty. Ostatnio doszedł do tego konflikt Strajku z Lewicą na temat głosowania wokół Krajowego Planu Odbudowy, co pokazało przepaść między doświadczonymi politykami a rewolucjonistkami od chamskich okrzyków.
Warto wyciągnąć z tego także wnioski bardziej uniwersalne - skakaniem na policyjne tarcze i wyzwiskami nie da się kształtować państwa. Jeśli barbarzyńcy napotykają mur, silny sprzeciw, wolę obrony ze strony sił prawa i porządku, szybko tracą orientację i wracają do domów. Ogień rewolucji zjada od razu, albo szybko gaśnie.
Okazuje się więc, że najważniejszą strategią obrony przed podpalaczami społeczeństwa jest po prostu nie bać, nie dać się sprowokować i nie pozwolić na eskalację przemocy. Potrzebna jest odporność na presję, chwila twardego wytrwania, po której rewolucjoniści zaczną się potykać o własne nogi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/550688-jak-zgasl-strajk-kobiet-i-jak-zaatakuje-znowu