To dobrze, że rusza się trochę dyskusja o ważnych sprawach ustrojowych naszego państwa. Rozważania te powinny wyjść jednak poza wąski margines różnych elit, aby uwzględniać opinie doświadczonych i o los kraju zatroskanych innych osób.
Prawie 90 lat temu wielki wówczas Polak i Prymas Polski kard. August Hlond powiedział następujące słowa:
Państwo nie jest celem dla siebie ani nie jest celem człowieka, ale celem i przeznaczeniem państwa jest dobro jednostki, czyli państwo jest dla obywateli, a nie obywatele dla państwa. Polska potrzebuje odciążenia od inwazyjnej kontroli państwowej.
Słowa te wypowiedziane w roku 1932 w okresie II Rzeczypospolitej, mają wartość nieprzemijającą i muszą stanowić myśl przewodnią również dla dzisiejszych rozważań, według jakich zasad ma działać nasze postkomunistyczne państwo i jak wybierać rządzących, aby były to naprawdę elity narodu, a nie mierny i posłuszny aparat partyjny. Wszyscy wiemy bowiem, że państwo nasze wbrew formalnym deklaracjom, ciągle nie pełni roli służebnej wobec jednostki, jak pragnął tego Prymas Hlond, ale urzędy państwa zbyt często stosują uciążliwą opresję wobec obywateli dzięki złemu prawu i innym praktykom, bo hołduje temu niezmiennie wielu urzędników i polityków różnych opcji, dla których nie ludzie, a państwo jest ciągle nadrzędnym celem.
Pragnę podzielić się paroma myślami, które są obecne w opracowanym przeze mnie lata temu programie nowej konserwatywnej alternatywy dla Polski. Otóż nie zważając na deklaracje, należy wystrzegać się każdej władzy, która dąży do bycia coraz bardziej niekontrolowaną, rozbudowywaną i oderwaną od woli narodu. A idee i polityczne systemy, które dążą do wyeliminowania z życia człowieka Boga, dążą w rzeczywistości do poddania go tyranii innych ludzi. W jaką więc stronę zmierza także Unia Europejska i na wielu polach Organizacja Narodów Zjednoczonych oraz wiele innych ponad narodowych instytucji, kiedy w swojej działalności pomijają one narodową kulturę i chrześcijański światopogląd? Dlatego jeżeli chcesz być wolnym, musisz nie bać się mówić prawdy oraz stale być czujnym i zawsze o wolność zabiegać. Zwolennicy prymatu państwa ponad dobrem obywateli, mają dla nich „prawa człowieka” przyznane przez ludzi, które często nie mają nic wspólnego z Bożymi prawami naturalnymi. Oferują w ten sposób prawa złudne, co bowiem człowiek daje, może i odebrać. Dlatego bezpiecznie jest pamiętać, że to Bóg dając nam życie obdarował nas wolnością. W takiej perspektywie, prawo do życia i do życia w wolności oraz prawo do szczęścia nie są aktami dobrodziejstwa innych ludzi, ale są naszymi prawami przyrodzonymi, bo otrzymaliśmy je od Boga.
Stąd każda polityka, bez względu na czas i jej intelektualne motywy, jeżeli toleruje niegodne warunki życia i zwleka z ich radykalną odmianą, jest niesłuszna i nigdy nie będzie miała społecznego poparcia. Mechanizmowi polskiego państwa na każdym poziomie w ogromnym stopniu ciągle obca jest zasada pomocniczości, albowiem praktyka administracji przeżarta jest polityczną poprawnością i korupcją, z powodu złej swojej konstrukcji oraz braku właściwego prawa i procedur oraz kompetentnych i uczciwych ludzi podejmujących decyzje. Mając nadto poczucie bezkarności, patologia tego systemu stale się pogłębia. Najważniejsze, że zgadzają się papiery w urzędach, bo dobro obywatela to anonimowa abstrakcja. Chyba, że sprawa zostaje publicznie nagłośniona, albo chodzi o krewnego lub znajomego królika, wtedy jego interes realizowany jest nawet kosztem innych. A jest tak dlatego, że jako obywatel - wbrew formalnym deklaracjom i nawykom - masz znikomy wpływ na tworzenie się i działalność grup rządzących i zarządzających państwem. Kongresmen lub senator Kongresu Stanów Zjednoczonych liczy się z opinią obywateli bardziej, aniżeli w Polsce najniższy urzędnik rządu lub samorządu, ponieważ bardziej bezpośrednio zależy on od obywateli. Dlatego Polacy często są terroryzowani wręcz rozbójniczym postępowaniem zwłaszcza takich instytucji, jak sądy, komornicy i urzędy skarbowe, ale też prokuratury i rządowa oraz samorządowa administracja terenowa. Ludzie mają dość niesprawiedliwego i nadmiernego interwencjonizmu państwa w swoje życie, przez co nie może powstać oraz jest spętanych, a nawet niszczonych wiele oddolnych inicjatyw i możliwości działania obywateli. Dlatego Polacy albo z Polski uciekają, albo dramatycznie się szamoczą w złym systemie społecznym i politycznym. Musimy się podjąć wielkiej przebudowy państwa, która proces patologii w kraju zatrzyma i uruchomi mechanizmy jego odrodzenia, bo Polsce niżej upaść już nie wolno. Trzeba usunąć wszystko, co nie pozwala, aby państwo i działania polityków oraz urzędników były bardziej niż dotąd zależne od obywateli. Politycy werbalnie deklarują, że suwerenem jest naród. Prawdziwym suwerenem naród jest jednak tylko wtedy, kiedy od obywateli w jak największym stopniu zależą ci, którzy podejmują decyzje.
Tym więcej jest suwerenności narodu, im więcej ludzi decyzyjnych jest indywidualnie przez obywateli nie tylko wybieranych, ale i może być przez nich przed upływem kadencji w każdej chwili odwołanych. Urzędnicy i politycy muszą również mieć nad sobą prawo, że poniosą nie tylko polityczną, ale również osobiście finansową i karną odpowiedzialność za dowiedzione im nieprawidłowości. Państwo to rząd i samorząd, a działający w jego imieniu na każdym szczeblu ludzie mają służyć potrzebom obywateli. Takie postawy nie biorą się jednak same z siebie, ale muszą je wymuszać odpowiednie prawne zasady. A poza tym, w takim duchu ludzi trzeba nieustannie szkolić i wychowywać. Zasada pomocniczości państwa polega m.in. na tym, że ma ono tworzyć jak najlepsze warunki działania dla rodzimej przedsiębiorczości i nauki nie tylko w sektorze państwowym, ale równorzędnie w sektorze prywatnym. A o tym, czy są one rzeczywiście dobre nie mogą decydować opinie polityków i biurokracji, ale zaangażowanych obywateli. Jeżeli warunki takie są spełnione, będzie więcej miejsc pracy, a praca zacznie być lepiej wynagradzana. Zaistnieją wtedy również okoliczności, aby w kraju powstała rzeczywiście dobra i chwalona przez pacjentów opieka medyczna, dobry system emerytalny, dobre szkoły, silna armia i wszystko inne, natomiast ograniczone w swojej wszechwładzy państwo nie będzie na każdym kroku czegoś narzucało, lecz przede wszystkim będzie strażnikiem twojej wolności i praw otrzymanych od Boga.
Musimy odejść od bezideowego liberalnego państwa, na rzecz budowania Polski w duchu wolności i zasad konserwatywnej republiki.
Róbmy tylko to, co jest moralnie słuszne, a wtedy nigdy nie popełnimy błędu
— tak mawiał wielki amerykański prezydent, Ronald Reagan. Skoro wolność osoby nie wynika z ludzkich „praw człowieka”, ale z Praw Bożych, ład i prawa w życiu ludzi mają się opierać na prawie naturalnym i zdrowym rozsądku, a zasady moralne muszą obowiązywać także w prowadzeniu polityki. Wśród młodzieży szkolnej, jak i wśród ludności należy krzewić patriotyzm i konserwatyzm ekonomiczny, który opiera się na zasadzie, że uczciwa własność prywatna jest fundamentem wolności człowieka, bowiem masz tyle wolności, ile własności. Konserwatyzm społeczny oznacza zaś świadomość, że pieniądze i pomyślność materialna biorą się nie z rozdawnictwa przez państwo, a jedynie z własnej ciężkiej pracy ludzi. To także budowanie własnej odpowiedzialności za życie, bowiem wolność to swoboda korzystania z wolnej woli w sposób odpowiedzialny. Wzorując się na czasach świetności I Rzeczypospolitej, uznajmy i dzisiaj, że naród nasz i państwo polskie rozwija się nie na konfliktogennym fundamencie wspólnoty etnicznej z dodatkiem narodowych mniejszości, ale jako wspólnota polityczna, którą scalają wartości chrześcijańskie, kultura, język i granice. Narzucona przez komunistów w PRL etnicznie jednorodna Polska nie ma szans na bezpieczne i pomyślne trwanie między dwoma potęgami Rosji i Niemiec. Jednak wielkość polityczna państwa wypływa najpierw z jego wielkości ekonomicznej, nigdy odwrotnie. Natomiast budowanie fundamentów pod wielkość ekonomiczną obywateli i całego kraju oraz wszystko inne cechuje nie prostych polityków, ale prawdziwych mężów stanu. I z tym dzisiaj Polska ma problem. Mamy całe stada nawet nie zawsze polityków, ale wręcz politykierów na poziomie centralnym i lokalnym, którzy myślą jedynie od wyborów do wyborów, interes własny i partyjny myląc z interesem narodowym. Dlaczego? Ponieważ w okresie między wyborami praktycznie są oni bezkarni i nieusuwalni. Wskażcie mi natomiast proszę mężów stanu na miarę kraju lub regionu, powiatu i miasta, którzy dzisiaj działają z myślą nawet o pokoleniach do przodu? Prawie już wyginęli jak dinozaury. Jednak można powiedzieć, że od dawna jednego męża stanu mamy. Jest nim Jarosław Kaczyński i mam nadzieję, że powoli rośnie nam paru innych. Oni wszyscy spełnią jednak definicję męża stanu w pełni, jeżeli będą jeszcze gorętszymi i bardziej zdecydowanymi orędownikami budowania lepszej Rzeczypospolitej. Oni muszą tę odpowiedzialność dźwigać i wykorzystywać. Tylko oni bowiem w obecnej sytuacji naszego kraju mogą coś w nim wymóc i przeprowadzić, a inni będą się stawali ich naśladowcami. Na tę chwilę tyle słów wystarczy. Innym razem podzielę się refleksją, jakich moim i nie tylko moim zdaniem konkretnych zmian nam trzeba na jednym lub dwóch najważniejszych obszarach naszego życia.
Katowice, 11 maja 2021 r.
Andrzej Rozpłochowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/550484-rozplochowski-kilka-slow-o-alternatywie-dla-polski