„Dla mnie o wiele większym kłopotem jest współczesna lewica niż stary wróg, czyli narodowi populiści” - przyznał w rozmowie z „Kulturą Liberalną” polityk Platformy Obywatelskiej Bartłomiej Sienkiewicz.
Jesteśmy świadkami wydrążania duszy liberalnej przez lewicę, co mi się wydaje o wiele groźniejsze niż konkurencja, twarda konkurencja i walka polityczna z prawicą
—powiedział.
Dopytywany, co ma ma myśli, wyjaśnił:
To, od czego zaczęliśmy. Jeśli wyznacznikiem liberalizmu ma być przejście na stronę lewicy, czego dokonuje Jan-Werner Müller, a mianowicie zajęcie się wyłącznie marginesami społecznymi w imię maksymalizmu etycznego, tracąc z oczu większość – i jeśli zarzutem wobec liberalizmu jest to, że w niektórych segmentach społeczeństwa panuje niewygoda z powodu ich wykluczenia i żądanie, żeby to ich perspektywa była perspektywą liberalną – to ja uważam, że to jest nie tylko droga donikąd, ale to jest droga, którą jeśli liberałowie pójdą, to znikną.
Na uwagę, że liberałowie popełnili błąd w walce z „narodowym populizmem” obierając „strategię totalnego wykluczenia”, powiedział”
Mechanizm, w którym dochodzi do kompletnego nieuznawania jakiejś grupy społecznej w dyskusji publicznej, jest bardzo niebezpieczny. Mało tego, do kluczowych tematów liberalizmu należy prawo człowieka do wyrażania swoich poglądów. To prawo oznacza, że ja wcale się nie muszę z nimi zgadzać, ale nie mogę kwestionować ich obecności w życiu publicznym. Żyliśmy w kraju jednej gazety, jednej telewizji i jednego prezydenta. To były lata 90. One odcisnęły się niesłychanie silnym piętnem wśród pokolenia, które w tej chwili ma lat 50. Było pokoleniowym doświadczeniem zbiorowego wykluczenia. I ten resentyment, który bardzo często teraz znajdujemy po stronie narodowych populistów i z którym się spotykamy w Polsce, bardzo często ma źródło właśnie w tych latach 90. To był wielki błąd
—przyznał polityk.
I teraz pytanie, na ile to był błąd polityczny, a na ile to był błąd pewnej warstwy inteligenckiej w Polsce, która chciała miękkimi narzędziami stworzyć bezpieczny świat, w którym de facto tylko ich racje mają monopol? To jest w pewnym sensie grzech środowiska „Gazety Wyborczej”, której ówczesna potęga była nie do wyobrażenia dla współczesnych obserwatorów sfery publicznej
—dodaje.
W rozmowie padło również kilka ciekawych uwag pod adresem lewicy.
W tej całej narracji lewicowej jest pewna dwuznaczność i pewien fałsz. Otóż w takim myśleniu lewicowym nie istnieje moment, w którym można osiągnąć spełnienie warunków sprawiedliwości. To są warunki niespełnialne, jak w każdej utopii społecznej, która żąda kolejnych stopni doskonałości społecznej i etycznej
—stwierdził.
Lewica swojej przyszłości upatruje w upadku liberalizmu. Uważa, że po jego zniszczeniu, nawet razem z prawicowymi populistami, będzie w stanie nabrać mocy, odrodzić się. Mamy do czynienia z prawicowym populizmem, który jest zjawiskiem występującym w całym obszarze Zachodu, ale prawie nigdzie nie mamy do czynienia z nawrotem do lewicowości. W związku z tym lewica, będąc cały czas w defensywie, jest gotowa zawierać tego rodzaju układy. I bliżej jest im do prawicowych populistów niż do liberałów
—zaznaczył.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/550420-sienkiewicz-wiekszym-klopotem-jest-lewica-niz-populisci