Jeżeli jest jakiś korzystny skutek reżimu Kaczyńskiego, to ujawnienie się ludzi podłych. Dlatego ciągle powtarzam: nazwiska. Trzeba przygotować listę największych łajdaków, którzy muszą mieć świadomość, że będą rozliczeni — straszy na łamach „Newsweeka” Leszek Balcerowicz. Wypowiedzi byłego wicepremiera aż ociekają hejtem. Opozycja ma więc już własnego pseudoinkwizytora? Seanse nienawiści z pewnością wychodzą mu najlepiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Okładka „Newsweeka” z Balcerowiczem wywołała burzę! „To tylko Lis mógł wymyślić”; „Infamia obejmie coś więcej niż kopa w jaja?”. KOMENTARZE
„Ciągle powtarzam: nazwiska”
Jakie jest marzenie Balcerowicza?
Po odsunięciu PiS trzeba ich w odpowiednim trybie rozliczyć
— mówi w rozmowie z tygodnikiem Tomasza Lisa.
Niczym hejter ekonomista obrzuca polityków PiS inwektywami, od „fanatyków”, aż po „skrajnych nacjonalistó”,”zagorzałych antysemitów” i „oportunistów”. Ale obsesja nie kończy się na samych członkach partii. Balcerowicz najwidoczniej marzy o swoistym nawracaniu zwykłych „wyznawców PiS”.
Wielu wyznawców PiS mieszka wśród nas, są naszymi sąsiadami, dlatego mamy wiele do zrobienia. PiS ma ciągle większość w Sejmie, ale nie ma większości w społeczeństwie, a jej siłą powinien być m.in. ostracyzm. Wierzę, że gdy szala zacznie się przechylać, to przyspieszą procesy rozkładu w obozie Kaczyńskiego
— stwierdza.
To, co najbardziej mnie wścieka, to opowiadanie, że nic się nie da. Że PiS takie niewzruszone, takie teflonowe. Opoka. To nieprawda. To raczej dowód na to, że presja przeciwników obecnej władzy jest za słaba, za mało profesjonalna. Za mało działania, za dużo narzekania. Koniecznym, choć niewystarczającym elementem zwiększenia presji na obóz PiS jest przygotowanie i przedstawienie scenariusza rozliczeń sprawców haniebnych czynów
— dodaje.
Zapał u byłego wicepremiera jest tak wielki, że śmiało go można nazwać pseudoinkwizytorem opozycji.
Dlatego ciągle powtarzam: nazwiska. Trzeba przygotować listę największych łajdaków, których należy rozliczyć i którzy muszą mieć świadomość, że będą rozliczeni.
„Trybunał Stanu to w jego przypadku minimum”
Kto miałby otwierać tę listę?
Oczywiście Kaczyński, a obok Ziobro. Nie może być tak, że jest dobry car i źli bojarzy. Choć oczywiście – bojarzy są na niej również. Wszyscy, bez których ten projekt nie miałby szans zaistnieć, a którzy z powodów ideologicznych lub, co bardziej prawdopodobne, oportunistycznych zdecydowali się temu projektowi służyć: przede wszystkim Przyłębska, Święczkowski, Kamiński, Szydło, Jacek Kurski, członkowie pisowskiej KRS i osoby przez nich awansowane. Lista aktywistów wiernie służących tym na górze jest długa
— wymienia „ojciec” polskiej (i bolesnej!) transformacji.
W wywiadzie dominuje istna fobia na punkcie Jarosława Kaczyńskiego. Balcerowicz nie chce nazywać go geniuszem. Próbując dezawuować sukcesy wyborcze PiS, opowiada wyłącznie o szczęściu, które przytrafiło się obecnej partii rządzącej.
Co więcej, seria miotanych oskarżeń i epitetów okraszana jest niby niewinnymi wycieczkami historycznymi do sytuacji PZPR, z czasów PRL, do Korei Północnej, a nawet - uwaga! - do aktywności „przestępców nazistowskich” (sic!).
Umówmy się, że Trybunał Stanu to w jego przypadku minimum, śmieszna groźba w stosunku do tego, co zrobił Polsce. Prawnicy będą oczywiście wiedzieć lepiej, ale są artykuły kodeksu karnego dotyczące przekroczenia uprawnień. I trzeba je wszystkie, paragraf po paragrafie, skrupulatnie wykorzystać
— przekonuje radykał Balcerowicz.
Na liście do rozliczenia miałby się znaleźć - tutaj bez niespodziane k - Jacek Kurski z TVP, a także minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Wyobrażam sobie, że w niektórych przypadkach trzeba będzie powołać komisję śledczą, ale nowego typu, nie sami politycy, lecz doproszeni wiarygodni eksperci, jeśli trzeba, zagraniczni. Niech taka komisja wzywa pisowskich ministrów, aby przedstawili rachunki, ekspertyzy i analizy będące podstawą ich decyzji
— dodaje.
Podobnie Balcerowicz opowiada, że w jego mniemaniu Trybunał Stanu dla prezydenta Andrzeja Dudy to „minimum”.
Mam nadzieję, że w opozycji nie ma już dziś ludzi, którzy uważają, że pobłażanie pierwszemu rządowi PiS było właściwe. Myślę, że Tusk kierował się wtedy dobrymi intencjami, ale okazał się naiwny. A co do dzisiejszej opozycji, to w kwestii profesjonalizmu ma ona duże pole do popisu
— puentuje rozmówca „Newsweeka”.
Kto jak kto, ale Leszek Balcerowicz, na którym ciąży brutalna dla tak wielu Polaków transformacja i reprywatyzacja, powinien być ostatnią osobą, która może w ogóle wspominać o „łajdakach” i „szkodnikach”. Chce rozliczać? Niech rozlicza rządy za swoich czasów i swoich pupili z opozycji. Z kolei o mrzonkach i fantazjach niech po prostu zapomni.
kpc/”Newsweek”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/550339-obsesja-balcerowicz-chce-byc-inkwizytorem-opozycji