Panie ministrze, w przestrzeni publicznej wciąż pojawiają się wątpliwości dotyczące konsekwencji mechanizmów przyjętych na poziomie unijnym i narodowym w związku z Funduszem Odbudowy i Krajowym Planem Odbudowy. Podnoszone są często także ze strony środowisk, które bez wątpienia troszczą się o polską rację stanu. Stąd nasza propozycja, by jeszcze raz rozważyć te wątpliwości. Czy wskutek przyjęcia Funduszu Odbudowy możemy mówić o „uwspólnotowieniu długu”? Czy jest ryzyko, że będziemy spłacali długi innego państwa unijnego, które - choć dzisiaj to czysto teoretyczne rozważanie - na przykład by zbankrutowało?
KONRAD SZYMAŃSKI, Minister do spraw Unii Europejskiej: W żadnym wypadku nie możemy mówić o uwspólnotowieniu długu UE. Finansowa odpowiedzialność państw członkowskich jest ustalona na podstawie wielkości gospodarki, tak jak do tej pory w każdym budżecie wieloletnim. Odpowiedzialność państw ma charakter indywidualny, nie solidarny. Dotyczy to także Funduszu Odbudowy.
Mówią o tym wszystkie dokumenty, w tym oficjalna analiza Służb Prawnych Rady UE. Decyzja o zasobach własnych, która jest przedmiotem ratyfikacji jest tym samym gwarancją, że nasz udział w finansowaniu FO nie przekroczy dotychczasowych proporcji. Są one dla nas korzystne. Dlatego nie tylko z budżetu, ale i z Funduszu Odbudowy otrzymamy więcej pieniędzy niż wpłacimy.
Uwspólnotowienie długu, jako postulat jest odrzucane nie tylko przez Polskę, ale także przez przygniatającą większość państw UE. Dlatego nie mogło znaleźć się w tych ustaleniach. Nawet, gdyby któreś państwo UE zbankrutowało Polska nie przejmie jakiejkolwiek części długu tego państwa. Trzeba pamiętać, że bankructwo państwa UE jest bardzo mało prawdopodobne, także z uwagi na fakt, że oznaczałoby nieporównywalnie większe szkody gospodarcze i polityczne, niż całe koszty tego Funduszu. W szczególności w strefie euro.
Jeden z szanowanych polityków Zjednoczonej Prawicy stwierdza: „Zgodnie z art. 216 Konstytucji zaciąganie zobowiązań finansowych należy do kompetencji rządu. Decyzja o zasobach własnych narusza tę zasadę i daje KE bezpośredni dostęp do budżetu państwa polskiego. Fundusz Zadłużenia oznacza, że Polacy mogą przez lata spłacać nie swoje długi.
Spłacimy tylko umówiona cząstkę zadłużenia, które jest sprawiedliwie i proporcjonalnie rozłożone między państwa członkowskie. Żadne państwo członkowskie nie zgodziłoby się na mechanizm, który rodziłby ryzyka dla budżetów narodowych. A przecież zgodzili się wszyscy. Długa perspektywa spłaty jest korzystna, ponieważ pozwala skumulować pieniądze dziś, kiedy są najbardziej potrzebne. UE operuje na rynkach finansowych w podobny sposób od prawie 20 lat. Nie ma tu nowych kompetencji. W podobny sposób finansowana jest pomoc dla bilansu płatniczego, instrument stabilizacji finansowej, czy ostatnio środki na ochronę rynku pracy (SURE). Nowością są granty. Dlatego mamy cząstkowe zaangażowanie budżetu UE.
Inny cytat: W zamian za pieniądze, które i tak nam zablokują, Bruksela i Berlin zyskują narzędzia do ingerencji w Polską suwerenność”. Tu chodzi o tzw. mechanizm praworządności. Jaka jest Pana podejście do tego zagrożenia?
Blokowaniem budżetu wieloletniego, który jest finansowo korzystny dla Polski nie można było nigdy odrzucić rozporządzenia o ochronie budżetu. To jeden z mitów. Rozporządzenie praworządnościowe było od początku niezależnym formalnie, podlegającym procedurze opartej o większość kwalifikowana projektem. Niektóre zapisy rozporządzenia budzą wątpliwości.
Dlatego na podstawie argumentacji przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości złożyliśmy skargę do TSUE. Obawa przed blokowaniem Polsce jakiś nieokreślonych sum pieniędzy nie powinna nas jednak prowadzić do dobrowolnej rezygnacji z całych pieniędzy, jakie wynegocjował Premier Morawiecki w lipcu.
Ja mam oczywiście ograniczone zaufanie do polityki UE w sprawie praworządności. Mamy tu otwarty konflikt. Proszę jednak zwrócić uwagę, że wątpliwości dotyczące zasad finansowania odbudowy nie zaprowadziły żadnej innej stolicy do odrzucenia Funduszu Odbudowy. W grudniu nie chciał tego także premier Orban, z którym Premier Morawiecki koordynował te trudne negocjacje w 100%.
Zacytujmy jeszcze jeden głos, też z prawej strony: „Doszło do „odejścia od programu wyborczego PiS”. Zostało w nim zapisane, że jesteśmy zwolennikami Europy ojczyzn i negatywnie oceniamy perspektywę tworzenia superpaństwa europejskiego, które oznacza ograniczenie suwerenności Polski. Krytyka naszych poprzedników polegała na tym, że byli wasalni wobec Brukseli, że my nie oddamy nawet guzika, że pilnujemy polskiej podmiotowości, nie zgodzimy się na eksperymenty ograniczające suwerenność i nagle w lipcu oraz grudniu 2020 podjęto na szczytach UE decyzje, które ten wektor odwróciły o 180 stopni”.
I dalej: „Okazuje się, że za rządów Mateusza Morawieckiego dokonuje się milowy krok na drodze federalizacji Unii Europejskiej, bo czymże innym jest uwspólnotowienie długu i możliwość nakładania przez Komisję Europejską podatków na Polskę i Polaków”.
Jak Pan się odniesie do tej argumentacji?
Fałszywa i pozbawiona jakichkolwiek podstaw analiza Decyzji o Zasobach Własnych, Wieloletnich Ram Finansowych i Funduszu Odbudowy prowadzi niektórych polityków do coraz dalej idących wniosków, które szkodzą prawicy w Polsce. Jestem przekonany, że Prawo i Sprawiedliwość wie co robi w sprawie o takim znaczeniu dla polskiego rozwoju. Takiej interpretacji nie podziela żadna stolica w UE. Podnoszą natomiast te argumenty politycy, którzy od lat zabiegają o to, by do Europy Środkowej szło jak najmniej pieniędzy z budżetu UE. Ich sprawa, ale zanim zaczniemy im kibicować, trzeba powiedzieć jasno, że są to tendencje w UE, które są całkowicie sprzeczne z polskimi interesami rozwojowymi w UE.
Polska nie traci żadnych kompetencji w zakresie polityki podatkowej. Nie ma tu przekazania żadnych nowych kompetencji na poziom unijny. Opłata od nieprzetworzonego plastiku nie jest podatkiem w normalnym tego słowa znaczeniu. To zasada wymierzania małej cząstki składki narodowej w sposób inny niż PKB. Nic więcej. Premier Morawiecki ją znacząco obniżył dla Polski. Podatek oparty o przychody z systemu ETS został przez Polskę odrzucony. Żaden przedsiębiorca nie zapłaci ani jednego euro do wyimaginowanego Skarbu UE. UE korzysta tu z kompetencji przyznanych traktatem lizbońskim. Co więcej, EWG, UE jest finansowana z ceł i cząstkowo z VAT od ponad 40 lat. Więc to nie tylko składka od bardzo dawna. Tu też nie ma nowości.
Inne „podatki” europejskie będą przyjęte o ile wszystkie państwa członkowskie się na to zgodzą. Nie ma decyzji o ich wprowadzeniu. Jest porozumienie, by nad podatkiem cyfrowym, czy finansowym dalej pracować. Jesteśmy tu aktywni, bo mogą to być rozwiązania korzystne dla Polski.
Może warto w tym kontekście zapytać szerzej - jaką filozofią kieruje się rząd prowadząc negocjacje? Jest bowiem wyraźnie naciskany przez dwie radykalne linie - pełnej uległości wobec Brukseli i federalistycznych dążeń w UE (część opozycji) i jakiegoś radykalnego odrzucenia wszelkich uzgodnień, kompromisów.
Nie ma w rządzie Mateusza Morawieckiego nikogo, kto byłby zwolennikiem rozwiązań federalnych. Z drugiej strony nie odrzucamy projektu europejskiego ponieważ on sprzyja polskiemu rozwojowi, dobrobytowi i bezpieczeństwu. Gdy trzeba zgłaszamy zdanie odrębne. Niektórzy sądzą, że zbyt często. To dowód naszej dojrzałości europejskiej. UE to nie jest rzeczywistość czarno-biała. Nie ma w polityce miejsca na realizacje dogmatycznych, akademickich teorii. Polityka jest miejscem realizacji swoich interesów, mierzenia szans i projektowania przyszłości.
W sprawie budżetu UE Premier Morawiecki wynegocjował nie tylko bardzo duży zastrzyk pieniędzy - 770 mld złotych - dla polskiego rozwoju, który jest podstawą podmiotowości w polityce, ale także gwarancje bezpieczeństwa dla polskich finansów publicznych.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Michał Karnowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/550123-szymanski-splacimy-tylko-umowiona-czastke-zadluzenia