Zamiast deprecjonować liczne w naszej historii powody do dumy i do świętowania, zamiast potępiać powstania, rzekomo niewykorzystane bitwy i rzekomo skazane na upadek - wielkości, lepiej zastanowić się nad tym jak tu i teraz michnikowszczyzna kradnie zasługi milionów Polaków. Bo ogłoszenie „Gazety Wyborczej” w szwedzkiej gazecie „Dagens Nyheter”, w którym naczelny z Czerskiej prosi Zagranicę o pieniądze „na wolne media” jest wykorzystaniem michnikowego mitu z czasów PRL - mitu wyolbrzymionego i zniekształcającego prawdę.
CZYTAJ TAKŻE:
MICHNIK PROSI W SZWEDZKIEJ PRASIE O PIENIĄDZE DLA GAZETY WYBORCZEJ
Szefem szwedzkiej gazety, która pozwoliła Wyborczej zareklamować się w formie wstępniaka do wydania „Dagens Nyheter”, jest Peter Wolodarski, syn znanego szwedzkiego architekta Alexandra Wolodarskiego. Tylko że nie jest to tak do końca architekt szwedzki, lecz syn polsko-żydowskich komunistów, którzy w ramach walk frakcyjnych PZPR zostali wyrzuceni z Polski - Matka wyjechała do Londynu, a młody wówczas Aleksander, będąc na studiach w Sztokholmie, po wydarzeniach z Marca 1968 roku postanowił do PRL nie wracać. Szwecja wyjątkowo życzliwie potraktowała wygnańców, uznając ich za ofiary reżimu, choć przecież wielu z pomarcowych egzulantów było częścią komunistycznego systemu.
Pomylenie PZPR-u z Polską
Nie rzecz w tym, że Peter Wolodarski jest synem tego czy ów, ale w tym, że środowisko ekskomunistów robi za granicą za przedstawicieli „prawdziwej Polski”, wolnościowej i postępowej, a Adam Michnik jest dla tego środowiska autorytetem, bohaterem, tym najprawdziwszym „Komandosem” (w 1968 roku sześć osób z tej rewizjonistycznej grupy trafiło do Szwecji). Podobnież we wspomnieniach Alexandra Wołodarskiego normalni Polacy czy normalni Rosjanie to część aparatu komunistycznego - to zresztą jedna z przyczyn dla których nienawiść moczarowców do Żydów przedstawiana jest jako problem Polaków, w domyśle: wszystkich, a nie PRL-owskiej nomenklatury wychowanej w stalinowskim inkubatorze.
Wołodarski (senior) opowiadał w wywiadzie dla Krystyny Naszkowskiej o „Polakach” (komunistach z PRL!) i Rosjanach (komunistach z ZSRS!), bo w czasach szkolnych wyjechał z matką do Moskwy.
Od razu okazało się, że szkoła jest dużo sympatyczniejsza od polskiej [sic! - red.]. Polska szkoła wydawała mi się przy tej moskiewskiej zaściankowa, trochę endecka. Kiedym przyjechałem do Moskwy, to odczułem, że tam panuje dużo większa bezpośredniość kontaktów między ludźmi.
To nieustanne mylenie komunistycznych elit z całym narodem mści się do dziś - to dlatego Adam Michnik może prosić ekstowarzyszy o pieniądze na walkę z reżimem, bo ci ludzie myślą, że taki Moczar to był typowy Polak, a nie Bierutowski sadysta, więc kiedy Michnik straszy autorytaryzmem nad Wisłą to część PRL-owskiej emigracji nie widzi w rządach Zjednoczonej Prawicy demokratycznego wyboru, ale starych komuchów z Natolina. I jak widać to spojrzenie na Polskę przez pryzmat PZPR-owskich frakcji jest, może nie tyle dziedziczne, ale środowiskowe - i dumny Peter Wołodarski chwali się reklamowaniem Michnika, jakby wspierał dawnego „Komandosa” do walki z późnym Gomułką.
Daliśmy sobie ukraść historię
Jest w tej historii wielopiętrowa przewrotność, bo oto jedno z postsolidarnościowych ugrupowań, które w wyniku wyborów przejmuje władzę, jest przez starych ekskomunistów przedstawiane na Zachodzie jako PRL-owski reżim, a oni sami - beneficjenci tego reżimu - jako antykomuniści. Tak Polacy dali sobie ukraść KOR, Wolne Związki Zawodowe i Solidarność, dziesięciomilionowy ruch z 1980 roku jest interpretowany przez ofiary walk wewnątrzpartyjnych z 1968 roku.
Ale jest w tym nauka podwójna i to bardzo wymowna. Historia PRL musi zaistnieć w świadomości współczesnych Polaków - bez rozumienia mechanizmów sprzed 1989 roku nie da się zrozumieć nawet ogłoszenia w szwedzkiej gazecie z 2021 roku. Bez znajomości historii Komitetu Obrony Robotników z lat 70-tych nie da się zrozumieć dlaczego prawica w Polsce dojrzała tak późno - a stało się tak dlatego, że gdy jeden z liderów KOR - Adam Michnik - jeździł na herbatkę do Jeana-Paula Sartre’a w Paryżu, to drugi z liderów - Antoni Macierewicz - mógł sobie na tyle Zachodu pozwolić, ile udało się wyrwać spośród zapisanych drobnym drukiem samizdatów.
Bez zrozumienia historii PRL nie da się zrozumieć o co idzie dziś walka - poparcie dla sił osłabiających Polskę wynika często nie ze złej woli ale ze zwykłego braku wiedzy o podstawowych faktach.
ZOBACZ DYSKUSJĘ NA TEN GORĄCY TEMAT:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/549742-jak-michnik-ogrzewa-sie-w-sloncu-polskiego-antykomunizmu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.