Najpiękniejszy miesiąc wiosny rozpoczął się od sączenia do uszu Polaków małych kłamstewek, przynoszących poważne skutki i dużych kłamstw, bez większego efektu.
Z tymi drugimi częściowo już się oswoiliśmy, więc ich rezultat specjalnie nam nie zagraża, mimo ciągle obowiązującej maksymy „kropla drąży skałę”. Coraz częściej Polacy dostrzegają, że osoby upowszechniające duże kłamstwa, raczej więcej tracą niżeli zyskują. Między innymi dlatego, iż coraz więcej odbiorców serwowanych kłamstw widzi, że diagnozy autorów obecnej sytuacji, ich oskarżenia obozu władzy nie wiele mają wspólnego z rzeczywistością. Zawartość w nich fałszu jest tak potężna, że stają się własną karykaturą. Kabaretem niskich lotów. Stąd dziś tylko wspomnę o niektórych.
Taniec senatora
Jeśli idzie o małe kłamstewka, rytualny nad nimi taniec wykonuje od ponad miesiąca senator Jan Filip Libicki, ostatnio z PSL. Chcąc się trochę odświeżyć w pamięci wyborców, obiektem na którym senator buduje sobie choreografię polityczną, jest wybrany przez Sejm kandydat na nowego Rzecznika Praw Obywatelskich, Bartłomiej Wróblewski. Teraz tylko czeka na głosowanie w Senacie. Raczej z góry było wiadomo, że w Senacie jego kandydatura, jako polityka związanego z PiS zostanie odrzucona. Układ arytmetyczny w Senacie jest taki, że opozycja ma minimalną przewagę nad przedstawicielami PiS. Proporcja jest taka: PiS – 48 senatorów, zaś opozycja , wliczając do niej czwórkę senatorów tzw. niezależnych – 52. Do powstania równowagi (wyborczego pata) wystarczy, kiedy dwójka senatorów z opozycji zagłosuje jak PiS.
Wykorzystując tę cienką granicę w Senacie, dzielącą PiS od opozycji, Jan Filip Libicki w połowie marca oczarował polityków PiS, zwolenników tej partii i media, wykonując manewr polityczny określany w balecie terminem arabesca, czyli popularny szpagat w połączeniu ze skokiem. A brzmiał on tak:
Gdyby doszło tego, że kandydatura Bartłomieja Wróblewskiego na Rzecznika Praw Obywatelskich pojawi się w Senacie, to rozważę, czy na niego głosować. W tej sytuacji biorę pod uwagę odejście od ludowców i zostanie senatorem „niezależnym”.
Skąd ta zmiana?
Subtelny zwrot w choreografii senatora Libickiego nastąpił zaraz na początku maja. Nie jest wszak łatwo po miesiącu zmienić zasadniczo swoją ocenę polityczną i wiążącą się z nią decyzję. Dziś senator Libicki mocno podkreśla, że nie będzie głosował przeciw kandydaturze Bartłomieja Wróblewskiego, bo to byłoby jednoznacznie odczytane jako zmiana radykalna.
Dlatego uciekł się do wybiegu, który jest niczym innym jak małym kłamstewkiem. Jest nim obwieszczenie, że nie ma nic przeciwko Bartłomiejowi Wróblewskiemu. Czułby się nie w porządku z własnym sumieniem – obydwu panów łączy to, że są przeciwnikami aborcji eugenicznej – gdyby zagłosował przeciwko jego kandydaturze.
Istota polega jednak na tym, że wstrzymanie się od głosowania jest w ogólnym rozrachunku tożsame z opowiedzeniem się przeciw. Innymi słowy senator Libicki stroi się w piórka sojusznika Bartłomieja Wróblewskiego. Niestety, piórka są sztuczne i w dodatku farbowane.
Wśród dużych kłamstw, które powitały maj, chcę zwrócić dziś tylko uwagę na dwa dość typowe przypadki. Na opinię przewodniczącej stowarzyszenia „Themis” sędzi Beaty Morawiec. Jej zdaniem, sytuacja prawna w Polsce przypomina to, co się dzieje obecnie na Białorusi i Turcji.
Równie smutne są kłamstwa o Polsce rozpowszechniane przez szefa „Gazety Wyborczej” Adama Michnika za granicą. W rozmowie z jedną z gazet szwedzkich Adam Michnik, niczym rasowy polityk oczernia Polskę, mówiąc, że po 30 latach od upadku muru berlińskiego polskie społeczeństwo ponownie zmuszone jest bronić wywalczonej za ogromną cenę demokracji, a niezależne media wolności słowa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/549629-klamstewka-sedziow-i-politykow-udajacych-dziennikarzy