„PO oczywiście chciałaby, aby to oni byli dyrygentami i tymi, którzy kierują tym strumieniem pieniędzy, bo uważają, że w ten sposób mogliby odzyskać władzę. Stąd też próbują wstrzymać, odwlec te głosowania, oczywiście pod pozorem, że trzeba więcej konsultacji, trzeba rozmawiać z samorządami. Inna sprawa, że być może jest im to na rękę, ponieważ za kilka miesięcy będą wybory w Niemczech i być może Niemcom też byłoby na rękę, aby kto inny sprawował władzę w Polsce i dysponował tymi pieniędzmi” - mówi portalowi wPolityce.pl eurodeputowany Witold Waszczykowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jan Olbrycht, który w PE jest członkiem grupy roboczej ds. funduszu odbudowy, powiedział, że gdyby był posłem a nie europosłem, to w sprawie ratyfikacji decyzji dotyczącej nowych zasobów własnych zagłosowałby tak, jak ustali partia polityczna, do której należy. Radził też PO, aby wstrzymała się od głosu. W co oni grają?
Witold Waszczykowski: Grają w to, aby rząd nie dostał tych pieniędzy. Uważają, że jeśli Fundusz Odbudowy zostanie przyjęty i wraz z normalnym budżetem europejskim zacznie być w przyszłym roku wypłacany, to rząd jeszcze na dwa lata przed wyborami będzie dysponował sporymi pieniędzmi na finansowanie i na przekształcenie gospodarki w kierunku jej unowocześnienia. W planie, który poszedł do pani von der Leyen, rząd przedstawił kilka dziedzin, co oznaczałoby, że miałby możliwość w ciągu najbliższych lat dokonać radykalnego skoku gospodarczego i cywilizacyjnego w Polsce i siłą rzeczy odnosiłby korzyści polityczne. PO nie zależy więc na tym, żeby Polska rozwijała się pod tym rządem, tylko chcieliby przejąć te pieniądze, a żeby przejąć te pieniądze muszą doprowadzić do obalenia tego rządu. Nie liczą się interesy kraju, liczy się, kto te pieniądze przejmie od rządu. W związku z tym trzeba złamać całą procedurę demokratyczną, obalić ten rząd wszelkimi sposobami. Stąd też od miesięcy te podchody do Gowina, do innych, budowa większości.
Czy to stanowisko Jana Olbrychta zostanie w Pana ocenie potraktowane przez PO jako wytyczne?
Nie wykluczam, dlatego że – czytałem dzisiaj – Grzegorz Schetyna ma wątpliwości i uważa, że z ich punktu widzenia wszystko idzie w złą stronę. Nawet widziałem jego wypowiedź, iż uważa za błędne, aby PO głosowała razem z eurosceptykami. Także oni mają świadomość, że rząd może, jeśli uzyska dostęp do poważnych funduszy europejskich, jeśli to zostanie uzupełnione wkładem własnym z budżetu, to będzie to duże koło zamachowe dla gospodarki, a to się przełoży na zatrudnienie, na wynagrodzenia, być może też na następne społeczne programy i to dla nich jest nie do przyjęcia.
Elektorat PO jest za tym, żeby przyjąć te fundusze. Taka gra przeciwko własnemu elektoratowi może się dla tej partii źle skończyć. Jak Pan to ocenia?
Tak, bo PO ma tutaj dylemat, czy zaakceptować fakt, że ktokolwiek będzie miał te pieniądze, to one jednak będą wykorzystane do rozwoju kraju (przecież rząd tych pieniędzy nie zje, to nie jest tak, jak za Urbana, który mówił „Rząd się wyżywi”, kiedy kilkanaście lat temu były nałożone sankcje po stanie wojennym). Te pieniądze przechodzą przez rząd, ale politycy nie mogą ich przeznaczyć na pensje, nagrody itd. To wszystko idzie do społeczeństwa, na różne programy gospodarcze, społeczne, innowacyjność, do samorządów itd. I społeczeństwo ma tego świadomość. Stąd też takie badania opinii publicznej, bo społeczeństwo ma świadomość, że te pieniądze wcześniej czy później trafią do społeczeństwa.
Natomiast PO oczywiście chciałaby, aby to oni byli dyrygentami i tymi, którzy kierują tym strumieniem pieniędzy, bo uważają, że w ten sposób mogliby odzyskać władzę. Stąd też próbują wstrzymać, odwlec te głosowania, oczywiście pod pozorem, że trzeba więcej konsultacji, trzeba rozmawiać z samorządami. Inna sprawa, że być może jest im to na rękę, ponieważ za kilka miesięcy będą wybory w Niemczech i być może Niemcom też byłoby na rękę, aby kto inny sprawował władzę w Polsce i dysponował tymi pieniędzmi.
Pojawiały się plotki, że stanowisko PO ws. KPO może być inspirowane z Niemiec. Na ile w Pana ocenie są one prawdziwe? Czy Niemcy rzeczywiście chcieliby utrącenia tego funduszu?
Niemcom może zależeć na tym, aby decyzje nie zapadły. Fundusz jest im potrzebny. Jeżeli ten fundusz dotrze na przykład do bardzo zadłużonych krajów południa, tam też może być to koło zamachowe, rozruszać gospodarki tych krajów. Wtedy oczywiście Niemcy, które są głównym eksporterem wielu towarów, maszyn i dóbr też by korzystały z tego, że te rynki by się uruchomiły. Natomiast w Niemczech jest zwykle taka zasada, że na parę miesięcy przed wyborami oni nie bardzo chcą podejmować jakiekolwiek zobowiązania, bo uważają, że to im wiąże ręce. Poza tym tam jest w tej chwili krach, CDU gwałtownie traci poparcie społeczne, mogą dojść do władzy Zieloni. Pewnie też nie wygrają wyborów samodzielnie, ale będą główną partią koalicyjną, więc z punktu widzenia Niemiec byłoby dobrze, gdyby ten fundusz był dzielony już po wrześniu, kiedy wykrystalizuje się rząd niemiecki.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/549605-po-ws-fo-jest-inspirowana-z-niemiec-waszczykowski-mozliwe