Tomasz Lis nadal nie rozumie dlaczego Lewica wsparła Krajowy Plan Odbudowy. Porównuje więc partię Czarzastego do koalicjantów PZPR, przywołuje słynne zdanie Rakowskiego o „wyprowadzaniu sztandaru” i w swoim stylu histeryzuje na łamach „Newsweeka”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Połączyć zadymę kibiców z Anglii z Partią Razem? Tak potrafi tylko Tomasz Lis: „Mają swoją komórkę w Manchesterze”
Miłośnicy Polski Ludowej muszą podziwiać rozmach nowych panów, nawet jeśli towarzyszy mu barbarzyński tupet i monumentalna arogancja. Może ich nie lubią, ale właśnie podziwiają. Znowu pierwszy sekretarz decyduje o wszystkim. Niewolnicy wielkich projektów, niezmiennie tęskniący za nowym Gierkiem, z dobrodziejstwem inwentarza akceptują brudne gierki – przy budowie Polski Ludowej wypaczeń do końca nie da się uniknąć, nawet najlepszy pierwszy sekretarz nie jest zupełnie bez wad. Entuzjaści nowego PRON i Frontu Jedności Narodu lubią mity o zjednoczeniu i wspólnej pracy dla świetlanej przyszłości
– sili się na dowcip redaktor naczelny tygodnika „Newsweek”.
Każda autorytarna władza wodziła na pokuszenie. Tak było w Polsce w roku ’45, ’82, tak jest teraz. Każda ekipa zamordystów podkreśla potrzebę pragmatycznej postawy. W tworzonym przez Jaruzelskiego Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego mówili, że „nieobecni nie mają racji”. Ci z PiS, głaszcząc po główkach nowych koalicjantów, z satysfakcją stwierdzają, że wreszcie doczekali się konstruktywnej opozycji. Owa opozycja przeżywa chwile satysfakcji, może pokrzyczeć, że załatwia sprawy dla Polski i Polaków, choćby była to sprawczość cheerleaderów bandyty. Wreszcie mogą przytaknąć, pochwalić i wyrazić uznanie
– wścieka się Tomasz Lis.
Czym straszy Lis?
W oczywistej decyzji Lewicy (która zaczynają wspierać także politycy PSL, a nawet część działaczy ugrupowania Budki), Tomasz Lis, doszukuje się „dealu”, z którego politycy związani z Włodzimierzem Czarzastym mają osiągać jakieś korzyści. Naczelny Newsweeka już straszy, że dziennikarze będą tę sprawę badać.
Tak fatalnej transakcji w ostatnich dekadach chyba nie było. Parlamentarne ugrupowanie oddało wszystko, co miało – ideały, godność i cnotę – za plastikową torbę z delikatesów Jarek i Mateusz. A w niej gruszki prosto z wierzby i gwarancje warte tyle, co sojuszników Polski w 1939 roku. O tym, czy uczestnikom tego dealu coś spadnie z pańskiego stołu, być może za jakiś czas poinformują nas dziennikarze śledczy. Chyba że mieliśmy tylko do czynienia z przypadkiem skrajnej naiwności i niezwykłej politycznej głupoty
– napisał Tomasz Lis.
W skrajnej pogardzie Tomasza Lisa wobec Lewicy widać jak liberałowie traktują lewicowych kolegów z ław sejmowych i nie tylko. Jeśli Czarzasty i inni stoją z Koalicją Obywatelską w jednym szeregu, to wszystko jest w porządku. Jeśli na ślepo wchodzą w opozycyjność totalną, to tym lepiej! Gorzej jeśli Lewica ma swoje zdanie i konsekwentnie się go trzyma. Wtedy Lis i spółka wylewają na lewicowców tony pomyj i na nich właśnie odreagowują frustrację, która wprost wynika z bezradności i bezmyślności Koalicji Obywatelskiej. Lewica przestała być chłopcem do bicia dla „libków” i nie zamierza przepraszać za to Tomasza Lisa. Może to właśnie najbardziej go boli?
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/549559-lis-ws-lewicy-zamiast-rubla-zyskali-udzial-w-dranstwach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.