Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to już za kilka miesięcy będziemy mogli powiedzieć, że wychodzimy na prostą, że z walkę z pandemią kończymy, co prawda mocno poobijani, ale jednak zwycięsko. Społecznie i politycznie będziemy w zupełnie innym miejscu niż jeszcze na początku 2020 roku. Czy wszyscy są tego świadomi?
Emocje, emocje, emocje…
Przechadzając się po warszawskiej Saskiej Kępie, widzę jak niektóre z lokali gastronomicznych, już powoli szykują się na przyjęcie pierwszych klientów, którzy będą mogli zasiąść w restauracyjnych ogródkach. Wśród znajomych trwa odliczanie do dnia, w którym będą mogli wrócić do barów i restauracji. Inni już jeżdżą palcem po mapie Polski i zastanawiają się, gdzie udać się na weekend po otwarciu hoteli. Myślę, że ten nastrój oczekiwania towarzyszy wielu z nas. Jedni czekają na powrót towarzyskiego życia na mieście, a inni odliczają dni do powrotu do pracy. Emocje panujące w społeczeństwie, zapewne nie tylko naszym, można porównać do rozpoczynającego się Nowego Roku, gdy robimy plany na przyszłe miesiące i ni stąd, ni zowąd nagle okazuje się, że mamy masę energii do działania. Czy nie jest tak, też wiosną? Gdy zdejmujemy szaliki, czapki, chowamy do szafy grube kurtki i kożuchy, aby zacząć cieszyć się pogodą i możliwością wyjścia z domu. Czy obecne emocje nie są podobne? Wydaje mi się, że tak. Sam je odczuwam i myślę, że od tego, co czują Polacy, politycy nie mogą abstrahować. Myślę, że przez ten pryzmat można również spojrzeć na ostatnie decyzje Lewicy.
„Rosną aspiracje, więcej oczekujemy”
Zwraca na to uwagę prof. Rafał Chwedoruk, który w rozmowie z „Polska Times”, pytany o możliwość nawiązania współpracy przez Jarosława Gowina z Koalicją Obywatelską, stwierdza, że choć jest to możliwe, to teraz jest na to najgorszy czas. Dlaczego?
Teraz mamy pandemię i trzeba być naprawdę politycznym szaleńcem, żeby przejmować władzę. Taka większość parlamentarna stałaby w oczach opinii publicznej na straconej pozycji. Natomiast w momencie, w którym pandemia przestanie być teraźniejszością, a zacznie być w naszej świadomości przeszłością, można wyobrazić sobie taki moment. Zwłaszcza, że tego typu momenty są z reguły chwilami, w których dochodzi do dużych zmian stanu świadomości społecznej. Rosną aspiracje, więcej oczekujemy, zaczynamy myśleć w innych kategoriach
—podkreślił politolog.
CZYTAJ WIĘCEJ: Przyspieszone wybory? Czy opozycja naprawdę ich chce? Prof. Chwedoruk: „Dla PO byłyby politycznym samobójstwem”. Co z ZP?
Dwa badania, wiele odpowiedzi
Czy „antypisizm” można zaliczyć do „rosnących aspiracji”, „większych oczekiwań” i „myślenia w innych kategoriach”?
Myślę, że odpowiedź na to pytanie przynoszą ostatnie dwa badania na temat stosunku Polaków do Funduszu Odbudowy. Z badania zrealizowanego przez pracownię Social Changes na zlecenie portalu wPolityce.pl, wynika, że Polacy chcą, by partie opozycyjne poparły unijny Fundusz Odbudowy. To postulat, który popiera także ogromna większość wyborców partii opozycyjnych. Czy strategia, którą obrała Platforma Obywatelska jest dobrą odpowiedzią na oczekiwania Polaków? To pytanie retoryczne.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ SONDAŻ. Ogromna większość wyborców Platformy chce, by ich partia poparła Krajowy Program Odbudowy. Co na to Budka?
Badanie z podobnym wynikiem opublikowała również „Rzeczpospolita”. Według sondażu zrealizowanego przez pracownię Ipsos, 66,3 proc. badanych uważa, iż opozycja powinna poprzeć rządowy projekt Funduszu Odbudowy i umożliwić ratyfikację decyzji o zasobach własnych UE.
CZYTAJ WIĘCEJ: SONDAŻ. Co opozycja powinna zrobić z Funduszem Odbudowy? Polacy wskazali jej drogę. Platforma może mieć spore kłopoty
Jakie wnioski można wyciągnąć z tych badań? Myślę, że jednym z takich wniosków jest to, że jako społeczeństwo, które wycierpiało tyle przez ostatni rok, jesteśmy w stanie odłożyć na bok nawet najgorętsze polityczne spory i spojrzeć razem w jednym kierunku. To również pokazuje jakie mamy priorytety: najpierw my, nasze rodziny, nasza praca, nasza przyszłość, a później dopiero polityczne gierki i walka o władzę. Osoby, które właśnie zaczynają podnosić z gruzów swoje życie, ostatnie o czym chcą słyszeć, to kłótnie o sędziów, aborcję, wybór RPO czy politykę międzynarodową. Politycy nie mogą od tego abstrahować, chyba że nie zależy im na wygranych wyborach.
Kończą się czasy „antypisizmu”?
Wróćmy jeszcze na chwilę do Lewicy. Czynników, które miały wpływ na jej decyzję o przystąpieniu do negocjacji z PiS-em jest z pewnością wiele, tak samo, jak wiele jest i będzie konsekwencji tej decyzji. Na kilka spraw, które mogły wpłynąć na tę decyzję, wskazał w rozmowie ze wspominaną już tym tekście „Polska Times” prof. Antoni Dudek.
Moim zdaniem za tą decyzją stało to, że Lewica chciała się jakoś odróżnić od Platformy. Platforma zaczęła się przesuwać na lewo, Lewica poczuła się zagrożona tym, że Platforma krok po kroczku spychana z centrum przez Hołownię, przejmie większą część elektoratu Lewicy. No i Lewica postanowiła zrobić, co zrobiła, ponieważ zobaczyła badania, a z nich, o czym już wspomniałem, wynika, że większość wyborców opozycyjnych mówi, iż trzeba się w sprawie Funduszu Odbudowy dogadać i zaakceptować go.
Teraz wychodzi na to, że jest skuteczniejsza niż Platforma, bo Platforma zawsze jest tylko „na nie”, a oni postawili warunki, rząd je przyjął, a więc okazali się sprawniejsi od Platformy jako opozycja
—tłumaczył Dudek w rozmowie, której omówienie mogą przeczytać Państwo również na naszym portalu.
To, o czym dziś się mniej mówi, to kwestia tego, czy Lewica może stać się główną siłą parlamentarną, która będzie oceniać rząd z całkowicie innej strony niż Platforma? Czy mamy do czynienia ze zmianą osi sporu, na oś Lewica-PiS? Z pewnością Czarzasty, Zandberg i Biedroń będą mogli krytykować realizację Nowego Polskiego Ładu z o wiele lepszej pozycji, niż reszta opozycji, która go nie poprze, ani nie wynegocjowała własnych poprawek. Wydaje się, że takie pytania nie są bezpodstawne, choć z drugiej strony, jest dzisiaj za wcześnie na stawianie jednoznacznych odpowiedzi. Z pewnością Lewica ma nad czym myśleć podczas tego weekendu majowego, bo przed nią wielka polityczna szansa.
To, co wydaje się pewniejsze, to to, że „antypisizm” jest dziś paliwem, które nie daje już takiej mocy, jak kiedyś. Wciąż co prawda jest siłą, która zniewala, która ma wielu ważnych wyznawców, za którą stoją ogromne media, ale lata świetności ma już dawno za sobą, choćby nie wiem ile wpisów na Twitterze popełnili Tomasz Lis i Wojciech Czuchnowski. Oni tego nie zmienią. Pokazują to również ruchy na polskiej scenie politycznej, i proszę zauważyć, że nie ma dziś chętnych do tworzenia długoterminowych projektów z Platformą. Nie znaczy to jednak, że to koniec tej partii. To ciąż potężna machina partyjna dysponująca ogromnymi pieniędzmi i wspierana przez potężne media. Szymon Hołownia pokazał jednak, że i bez takich atutów, można się stać drugą „sondażową” siłą w Polsce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/549353-czy-lewica-zastapi-po-w-nowej-osi-sporu