Kilka dni temu międzynarodowa organizacja Open For Business opublikowała raport, z którego wynika, że kraje takie, jak Polska, Węgry, Rumunia czy Ukraina tracą rocznie miliardy dolarów z powodu obowiązujących tam praw, spowalniających rozwój ekonomiczny.
Jeśli jednak niekorzystne prawo zostanie zmienione, wówczas wspomniane państwa mogą zwiększyć swój wzrost gospodarczy nawet o 1,7 proc. PKB rocznie (jak w przypadku Polski) – brzmi konkluzja raportu.
Recepta na sukces
Być może większość z Państwa nie wie, czym jest Open For Business, więc warto pokrótce to wyjaśnić. Otóż organizacja przedstawia się na swej stronie internetowej jako „koalicja wiodących światowych firm zajmujących się integracją LGBT+”. Jej misją jest „przedstawienie uzasadnienia biznesowego dotyczącego globalnego włączenia LGBT +”. Chodzi o udowodnienie, że warunkiem odniesienia sukcesu gospodarczego jest realizacja postulatów środowisk LGBT +. Partnerami inicjatywy są m.in. Google, Microsoft, Facebook, Barclays, Deutsche Bank, Mastercard, IKEA i inne globalne koncerny.
Właściwie po tej wizytówce już wszystko wiadomo. Jak się zapewne Państwo domyślacie, raport sporządzony przez tęgie głowy wykazał, że jeśli Polska, Węgry, Rumunia czy Ukraina wprowadzą „małżeństwa homoseksualne”, adopcję dzieci przez pary jednopłciowe czy genderową edukację seksualną do szkół, wówczas wzrost gospodarczy tych państw wystrzeli w górę jak rakieta.
Dlaczego? Dlatego, że – jak twierdzą autorzy raportu – polityka Warszawy, Budapesztu, Bukaresztu i Kijowa szkodzi narodowej reputacji oraz odstręcza zamiast przyciągać przedstawicieli LGBTQI+, którzy posiadają dużą siłę nabywczą i mogą ożywić gospodarkę. Jako przykład podana zostaje Irlandia, która w 2015 roku zalegalizowała „małżeństwa homoseksualne”, dzięki czemu stała się atrakcyjna dla wielu firm z całego świata i rozwija się dziś dynamicznie.
Nie ekonomia, lecz ideologia
Autorzy raportu pominęli fakt, że większość globalnych koncernów, zwłaszcza z branży IT, działała w Irlandii już wcześniej, bo od początku XXI wieku, a przyciągnęła je tam korzystna polityka fiskalna i podatkowa, elastyczne przepisy prawa pracy, wsparcie państwa dla branży badawczo-rozwojowej czy dobry system kształcenia informatycznego. Sukces ekonomiczny Dublina nie wynikał więc z przyjęcia agendy środowisk LGBT.
Gdyby tak było, to jak wyjaśnić dane Eurostatu z 2019 roku? Pokazywały one, że tuż przed pandemią wśród krajów mogących pochwalić się największym wzrostem gospodarczym na naszym kontynencie znalazły się Polska (4,7 proc.), Węgry (4,6 proc.), Litwa (4,3 proc.) czy Rumunia (4,1 proc.), natomiast państwa wcielające w życie postulaty LGBT miały o wiele słabsze wyniki ekonomiczne, jak np. Norwegia (0,9 proc.), Szwecja (1,4 proc.) czy Holandia (1,7 proc.). A jak wytłumaczyć w tym świetle sukcesy Chin, Korei Południowej czy Singapuru, które nie pasują zupełnie do schematu przedstawionego przez Open For Business?
Ukazana zależność między realizacją postulatów środowisk LGBT a gospodarczą prosperity w rzeczywistości nie istnieje. Dlatego raport należy traktować jak kolejną formę nacisku na państwa Europy Środkowo-Wschodniej, by przestały bronić i promować naturalnej rodziny oraz prawa naturalnego. Ma on uzasadnienie ideologiczne, a nie ekonomiczne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/549345-teczowa-rewolucja-jako-recepta-na-sukces-gospodarczy