Jeśli PiS nie prześle ustaleń Krajowego Planu Odbudowy do Komisji Europejskiej przed ratyfikacją zasobów własnych UE w Sejmie, Lewica nie będzie tego popierać - oświadczył w piątek europoseł Lewicy Robert Biedroń.
Sejm zajmie się projektem ws. ratyfikacji decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE 4 maja.
„>eśli PiS nie prześle ustaleń #KPO do Komisji Europejskiej przed ratyfikacją, @Lewica nie będzie tego popierać
—napisał Biedroń na Twitterze.
Polityk mówił także w Polsat News:
Nie wyobrażam sobie głosowania i na pewno tak się nie stanie, żebyśmy zagłosowali za czymś, czego nie znamy. To znaczy nie dostanie ten rząd mandatu do ratyfikacji, jeśli wcześniej nie prześle (Krajowego Planu Odbudowy - PAP) do Brukseli. To jest warunek sine qua non
—oświadczył Biedroń.
We wcześniejszej części rozmowy Biedroń, pytany, czy Lewica poprze KPO, odparł, że „jeżeli zostaną spełnione warunki Lewicy”.
Jako jedyny klub złożyliśmy poprawki do KPO, konsultowaliśmy je od 11 marca, zrobiliśmy wszystko, by te pieniądze trafiły do ludzi
—tłumaczył Biedroń.
Budka w „krótkich spodenkach”
Opozycja w końcu za pomocą Lewicy ma swoją sprawczość, coś, czego nie był w stanie zrobić Borys Budka, bo zachował się jak chłopiec w krótkich spodenkach
—stwierdził polityk Lewicy.
Odnosząc się do krytycznych głosów ze strony polityków KO i PSL pod adresem Lewicy za rozmowy z rządem ws. KPO, powiedział:
Mam takie wrażenie, że najgłośniej krzyczą politycy, którzy rzadko myślą o ludziach, a najczęściej myślą tylko i wyłącznie o swojej kieszeni. Bo oni nie mieli żadnego problemu (…) układać się z PiS w sprawie podwyżek dla posłów i senatorów, nie mieli żadnego problemu robić różne deale z PiS-em z Gowinem.
Biedroń skrytykował również Platformę Obywatelską za to, że pod jej przewodnictwem, opozycja przegrała sześć kampanii z rzędu z PiS-em.
Opozycja w końcu, za pomocą Lewicy ma swoją sprawczość, coś czego nie był w stanie zrobić Borys Budka, bo zachowywał się jak chłopiec w krótkich spodenkach. Sześć razy, przypomnę, pod wodzą Platformy opozycja przegrywała wybory. Nie zamierzam przegrywać kolejnych wyborów, zamierzam walczyć z PiS ostro
—podkreślił.
Premier Mateusz Morawiecki spotkał się we wtorek z przedstawicielami Lewicy w sprawie unijnego Funduszu Odbudowy i związanego z nim Krajowego Planu Odbudowy. W spotkaniu uczestniczyli też przedstawiciele klubu PiS. Obie strony porozumiały się w sprawie poparcia dla KPO. Według Biedronia, rząd zgodził się na wszystkie warunki Lewicy zaproponowane do KPO.
Robert Biedroń informował po spotkaniu z premierem, że Lewicy udało się wynegocjować m.in., iż w ramach KPO 850 mln euro trafi na wsparcie szpitali powiatowych, 300 mln euro dla poszkodowanych przez epidemię branż. 30 proc. z KPO ma - według niego - trafić do samorządów.
W środowym wywiadzie dla Polsat News premier Mateusz Morawiecki określił wtorkową rozmowę z politykami Lewicy jako „bardzo konstruktywną i rzeczową, choć niełatwą”. „To nie były łatwe rozmowy - warunki czy propozycje z tamtej strony były bardzo konkretne, ale my te warunki uznaliśmy za cenne, nie tylko dlatego, że one przybliżają nasze stanowiska, ale również za cenne z punktu widzenia rozwoju gospodarczego, czy dodatkowych mieszkań, zrobienia wszystkiego, co można, żeby tych mieszkań było jak najwięcej. To jest pięta achillesowa nie ostatnich 30 lat, 80 lat, tylko jak sięgniemy w przeszłość jeszcze głębiej, to był tu ogromny deficyt” - stwierdził Morawiecki.
We wtorek Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy w sprawie ratyfikacji decyzji o zwiększeniu zasobów własnych w budżecie UE, która dotyczy Funduszu Odbudowy gospodarek państw unijnych po pandemii. Sejm ma się zająć nim na dodatkowym posiedzeniu 4 maja.
Aby Fundusz Odbudowy został uruchomiony wszystkie państwa członkowskie muszą ratyfikować decyzję unijnych liderów o zwiększeniu zasobów własnych UE. Brak ratyfikacji tej decyzji wstrzymałby uruchomienie pakietu środków - zarówno z wieloletniego budżetu na lata 2021-2027, jak i Funduszu Odbudowy. Polska z unijnego budżetu i Funduszu Odbudowy ma otrzymać łącznie 770 mld zł.
Krajowy Plan Odbudowy, będący podstawą do wypłaty środków z unijnego Funduszu Odbudowy, musi przygotować każde państwo członkowskie i przesłać do Komisji Europejskiej. W dokumencie wyodrębniono część grantową i pożyczkową. Z Funduszu Odbudowy Polska będzie miała do dyspozycji około 58 mld euro.
Lewica z nowym kandydatem
Lewica jest gotowa poprzeć kandydaturę obecnego zastępcy Rzecznika Praw Obywatelskich Stanisława Trociuka na funkcję RPO, jeśli zgodzi się przyjąć tę nominację; uważam, że to kandydatura, która może zostać poparta ponad podziałami - powiedział w piątek europoseł Lewicy Robert Biedroń.
Jeśli chodzi o Rzecznika Praw Obywatelskich, to apeluję do opozycji, żebyśmy szukali tu dobrego kandydata, który będzie do przyjęcia ponad podziałami
—powiedział Biedroń w Polsat News.
Na uwagę dziennikarza, że „idzie to słabo”, odparł:
Myślę, że idzie całkiem nieźle. Pojawił się nowy kandydat i Lewica gotowa jest poprzeć tego kandydata, jeżeli oczywiście zgodzi się przyjąć tę nominację - Stanisław Trociuk, pracujący od początku w Biurze RPO.
Dopytywany, czy jest to oficjalny kandydat Lewicy, odparł:
Nie, nie jest to jeszcze nasz kandydat. Ale marzę o tym, by Stanisław Trociuk zdecydował się kandydować i aby został kandydatem całego parlamentu.
Mam nadzieje, że Lewica w najbliższym czasie, między innymi obok innych klubów, zgłosi kandydaturę pana rzecznika Trociuka, który - przypomnę - jest zastępcą rzecznika wszystkich dotychczasowych rzeczników
—powiedział Biedroń.
Według niego, ta kandydatura „to pomysł wielu parlamentarzystów, którzy dziś namawiają pana Trociuka do kandydowania”.
Uważam, że jest to kandydatura, kuluarowo słyszę, która może zostać poparta ponad podziałami. Także znam kolegów i koleżanki w PiS, którzy uważają, że to jest dobra kandydatura
—podkreślił Biedroń.
15 kwietnia Sejm powołał na urząd RPO posła PiS Bartłomieja Wróblewskiego. W głosowaniu przepadły kandydatury prawnika Sławomira Patyry i działacza społecznego Piotra Ikonowicza. By Wróblewski mógł objąć urząd Rzecznika, jego kandydaturę musi zaakceptować jeszcze Senat.
Wybór RPO jest konieczny, ponieważ we wrześniu ub. roku upłynęła kadencja RPO Adama Bodnara. Zgodnie z ustawą o RPO mimo upływu kadencji Rzecznik nadal pełni swój urząd do czasu powołania przez parlament następcy. 15 kwietnia Trybunał Konstytucyjny orzekł jednak, że przepis ustawy, który na to zezwala, jest niekonstytucyjny. Straci on moc po trzech miesiącach od publikacji wyroku.
Parlament wcześniej już trzykrotnie, bezskutecznie, próbował wybrać następcę Bodnara. Dwukrotnie jedyną kandydatką była mec. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, która była wspólną kandydatką KO, Lewicy i Polski 2050 Szymona Hołowni, nie uzyskała ona jednak poparcia Sejmu. Za trzecim razem Sejm powołał na RPO kandydata PiS, wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, jednak Senat nie wyraził na tę kandydaturę zgody.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/549229-biedron-ogryza-sie-budce-i-wskazuje-kandydata-na-rpo