Doktora Karola Nawrockiego można nazwać wojownikiem nie tylko metaforycznie - wszak aktywnie uprawia boks - ale to jego determinacja i profesjonalizm w działalności państwowej są jego najmocniejszymi atutami. 27 kwietnia Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej wskazało gdańskiego historyka jako kandydata na stanowisko prezesa IPN.
O Karolu Nawrockim zrobiło się głośno, gdy został mianowany Dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Prasa liberalna zaczęła krok po kroku analizować biografię młodego historyka, który zastąpił na tym stanowisku ulubieńca Donalda Tuska - profesora Pawła Machcewicza. Jeśli komentatorzy myśleli, że presja na Nawrockiego przyniesie efekty i ograniczy rozmach jego działalności - srodze się zawiedli. Z tego powodu zapewne i teraz, podczas zabiegów historyka o życzliwość Sejmu i Senatu, będą go atakować lewicowo-liberalne media.
Przywracanie miejsca Polski w historii
Gdy Nawrocki został w 2017 roku został dyrektorem Muzem, w stałej wystawie placówki uderzyło go marginalizowanie kontekstu polskiego. Postać Ireny Sendlerowej była zupełnie schowana, wielu zwiedzających w ogóle nie odnajdywało zakątka z jej historią, wątek rotmistrza Pileckiego był umieszczony wśród opowieści o… obozowych prostytutkach. Niemcy i Sowieci byli pokazywani jako ofiary wojenne takie same jak każde inne, na niektórych odcinkach można było żołnierzom Wehrmachtu wręcz współczuć. Nowy dyrektor zdecydował o uporządkowaniu tej narracji, za co spadła na niego lawina krytyki, groźby, a nawet pozew sądowy.
Koniec z wykorzystywaniem Muzeum do prywatnych celów
Jak bardzo ekipa Machcewicza traktowała muzeum jako własny folwark może świadczyć fakt, że gmach budowany pod specjalną opieką Donalda Tuska, zaopatrzono w luksusowe i rozległe apartamenty dla kierownictwa, wręcz zaprojektowane pod personalne potrzeby poprzedniej kadry. Dziś te mieszkania, podzielone na pokoje, można zwyczajnie wynająć, a ich wysoki standard oraz położenie w centrum Gdańska czyni z nich nie noclegownie aparatczyków a interesującą okazję dla turystów. Nic dziwnego, że Machcewicz napisał osobną książkę mitologizującą ideę muzeum o międzynarodowej randze, w której także i on sam stawał się herosem europejskiej czy światowej polityki historycznej (na Polskę wciąż tam brakowało miejsca).
Koniec z promowaniem komunizmu
Bezkompromisowa intuicja Nawrockiego okazywała się zdumiewająco trafna. Gdy w maju 2019 roku dyrektor przerwał wykonanie pieśni bolszewickich (sic!) znów stał się celem medialnych ataków. Ci sami dziennikarze milczeli, gdy wkrótce potem wyrzuceni muzycy odnaleźli się… na festiwalu zorganizowanym przez Kreml!
CZYTAJ WIĘCEJ:
Nie chcieli go w Muzeum II Wojny Światowej, dostał zaproszenie z Rosji
Polska polityka historyczna ma być w ofensywie
Kiedy podczas przesłuchania kandydatów na prezesa IPN Nawrocki mówił o dyplomacji historycznej, miał już za sobą wyraźne osiągnięcia w tej dziedzinie. Wystawa „Walka i cierpienie”, opowiadająca o polskich obywatelach rozrzuconych po świecie podczas II wojny światowej, zapisze się w dziejach polskiej edukacji historycznej. Ludzie Nawrockiego zarzucili stereotypowe opowieści wypisane na płaskich tablicach i stworzyli specjalną salę podzieloną na tematyczne przestrzenie, przenikające się nawzajem poprzez treści i konstrukcje. Wystawa (przypomnijmy: w formie multimedialnej, wielokonstrukcyjnej sali) zwiedziła nie tylko placówki muzealne w Polsce, ale także dziesiątki miejsc na całym świecie, siedziby ambasad RP (nawet w Arabii Saudyjskiej) czy w europejskich i światowych ośrodkach (Wellington, Barcelona), w których współczesne nurty naukowe rozmywają znaczenie historii narodowej.
ZOBACZ PREZENTACJĘ NIESAMOWITEJ WYSTAWY:
Uprzątnięcie wieloletnich zaniedbań
W czasie dyrektorowania Nawrockiego doszło także do przejęcia przez Muzeum zaniedbanych przez władze Gdańska terenów Westerplatte, na których powstanie oddział tejże placówki. Dokonano także ekshumacji na Cmentarzu Obrońców Westerplatte, po czym ((okazało się, że w niektórych grobach polskich bohaterów zostali pochowani Niemcy. To wydarzenie dobrze obrazuje stan zaniedbań polityki historycznej i miejsc pamięci, które po dekadach lekceważenia doczekują się wreszcie poważnego traktowania.
Wizja Nawrockiego dla IPN
Doktor Karol Nawrocki pracował wcześniej jako naczelnik wydziału edukacji w oddziale gdańskim Instytutu Pamięci Narodowej. Lata spędzone w IPN przydały się w rozeznaniu problemów i wyzwań, jakie stoją teraz przed Instytutem - podczas przesłuchania kandydat zapowiedział utworzenie osobnej jednostki, Biura Nowoczesnych Technologii, które będzie koncentrowało się na wielkich multimedialnych projektach, takich jak znany na całym świecie film „Niezwyciężeni”. Ekipa, która tworzyła to spektakularne dzieło powinna odetchnąć z ulgą, mając nadzieję na realizację warunków pracy, stworzonych specjalnie pod ich pasję i specjalizację.
Nawrocki wykazał się też znajomością specyfiki Archiwum IPN, które nazwał „sercem Instytutu” i obiecał specjalne wsparcie dla projektów wydawniczych, digitalizacji dokumentów oraz wypromowania projektu zbierającego dokumenty i pamiątki od osób prywatnych: Archiwum Pełnego Pamięci.
CZYTAJ WIĘCEJ: Gdy wieźli go do Auschwitz wyrzucił na tory list do żony. Wiadomość dostarczono do rąk własnych
Szczególnie urzekły nas słowa kandydata, że „prawda nie obroni się sama, prawdy trzeba bronić”
-mówi portalowi wPolityce.pl jeden z członków Kolegium IPN. I faktycznie, Nawrocki zapowiedział szereg ofensywnych działań Instytutu na arenie międzynarodowej, tłumaczenia książek na język angielski, współpracę z placówkami dyplomatycznymi, projekty multimedialne, a z listy osiągnięć historyka wiemy na pewno, że do realizacji tych planów nie zabraknie mu najważniejszego: odwagi.
Twardy gracz
Dotychczasowe działania, prowadzone wbrew nieżyczliwemu w Gdańsku otoczenia, są mocnym argumentem na to, że deklaracje Nawrockiego nie są pustymi obietnicami. Wyrugował piewców komunizmu, zadbał o porzucone miejsca pamięci na Westerplatte, zorganizował szereg działań o zasięgu międzynarodowym, a w samym Muzeum między świętym spokojem a propolskimi zmianami - wybrał to ostatnie. Odpowiedź na pytanie kto boi się Karola Nawrockiego jako szefa IPN nasuwa się więc sama.
Teraz Nawrockiego czeka głosowanie w sejmie, a następnie zatwierdzenie przez senat. Arytmetyka parlamentarna wskazywałaby, że kandydat zostanie zablokowany w senacie, ale czy na pewno? Historyk nieraz przełamywał niemożliwe, a więc tej rozgrywce warto się przyglądać ze szczególnym zainteresowaniem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/549100-kandydat-na-szefa-ipn-kto-sie-boi-karola-nawrockiego