Na łamach „Gazety Wyborczej” mecenasi Jacek Dubois i Michał Zacharski opublikowali „wstrząsającą” relację z akcji ratowania sędziego Igora Tulei. Obrońcy sędziego postanowili wyjaśnić czytelnikom, „Dlaczego władza się cofnęła?”
CZYTAJ TAKŻE:
Udaliśmy się jako obrońcy sędziego na posiedzenie w minorowych nastrojach(…) Zdeterminowani byliśmy bronić, jak długo się da, wychodząc z założenia, że ani kawałka Tulei nie oddamy bez walki
— relacjonują adwokaci.
W całym artykule aż roi się od podobnie emocjonalnych stwierdzeń. Dowiadujemy się m.in., że sędzia Tuleya nie stawił się w prokuraturze, ponieważ nie chciał zachować się „jak owca prowadzona na rzeź”.
„Wojna” i „represje”
Mecenasi piszą również wprost, że sprawa pozbawienia Igora Tulei sędziowskiego immunitetu jest „wojną”. Dubois i Zacharski przekonują, że prawnik, nie stawiając się przed Izbą Dyscyplinarną, „zamiast odrażać, wzbudzał coraz większą sympatię”, kiedy czekał na zewnątrz wraz z solidaryzującymi się z nim osobami. Obrońcy sędziego sugerują, że władza postrzega sędziów i innych prawników jako „wrogą kastę” (co z tego, że „kastą” sędziowie sami się nazwali, ustami jednej ze swoich przedstawicielek) i stara się ją zwalczać. Tuleya to jeden z przedstawicieli tej wrogiej „kasty”, którego władza chce zohydzić, tak jak i pozostałych sędziów.
Ponadto autorzy tekstu na łamach „Gazety Wyborczej” zastanawiają się, dlaczego ostatecznie sędzia Igor Tuleya nie został zatrzymany. Czy sędzia Adam Roch wydał taką decyzję, kierując się swoimi przekonaniami? A może bał się, że w przyszłości sam może również odpowiadać karnie? A może to władza obawiała się, że sędzia zostanie „bohaterem”?
Jak było naprawdę, zapewne nigdy się nie dowiemy, chyba że któryś z przedstawicieli obecnej władzy zacznie w przyszłości „sypać” przed sądem albo komisją śledczą
— czytamy na łamach „GW”.
Sędzia czy celebryta?
Obrońcy Tulei jednoznacznie sugerują, „że celem tej władzy jest represja, a nie stosowanie prawa”, co przyznać miał sędzia Roch swoją decyzją w sprawie zatrzymania Tulei. Podobnie jak ich klient, adwokaci utrzymują, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, że jest niekonstytucyjna.
Przypomnijmy, że sam Tuleya, zamiast stawiać się w prokuraturze, regularnie brylował w mediach i snuł coraz bardziej histeryczną narrację, wchodząc powoli w rolę celebryty. Tymczasem uchwała Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego pokazuje charakter działań prawnika, który, jak oceniają sędziowie SN, „posunął się daleko dla sławy medialnej”.
aja/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/548874-sprawa-tulei-kuriozalna-relacja-obroncow-w-wyborczej