„Obskurancki język i agresja, spowodowały, że sympatyzowanie „Strajkowi Kobiet” szybko zamieniło się w obciach” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tomasz Rzymkowski, wiceminister edukacji i nauki, pytany o „Strajk Kobiet” i nawoływanie jego aktywistów do ataków na kościoły.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Strajk Kobiet” jawnie nawołuje do ataków na kościoły! Aktywiści Marty Lempart prezentują szokujące zdjęcia i nagrania
wPolityce.pl: „Strajk Kobiet” nawołuje w mediach społecznościowych do ataków na kościoły. To już nie jest walka o liberalizację prawa aborcyjnego, ale jawny antyklerykalizm. Z drugiej strony, Marta Lempart i Klementyna Suchanów od dłuższego czasu nie są widoczne w mediach, a jeszcze niedawno były w nich niemal codziennie. W żargonie politycznym mówi się w takich sytuacjach, że kogoś „schowano do szafy”, bo był niewygodny. Lempart i Suchanow stały się niewygodne?
Tomasz Rzymkowski, wiceminister edukacji i nauki: Myślę, że możemy tutaj mówić o casusie Mateusza Kijowskiego. Pani Lempart dała się poznać Polakom jako osoba wulgarna, pozbawiona jakichkolwiek hamulców kulturowych, co spotkało się z adekwatną oceną społeczną.
Choć trzeba przyznać, że na początku poparcie dla „Strajku Kobiet” było naprawdę duże.
Tak, ale właśnie ten obskurancki język i agresja, spowodowały, że sympatyzowanie „Strajkowi Kobiet” szybko zamieniło się w obciach.
Na początku „Strajk Kobiet” walczył o liberalizację prawa aborcyjnego, teraz skupił się na walce z Kościołem. Nie widać jednak, żeby do tej walki rwały się tłumy. Takie akcje, jak ta dzisiejsza, to jednorazowy zryw, próba przypomnienia o sobie?
Na to złożyło się kilka elementów. Wulgarny język, który na początku miał zszokować i zwrócić uwagę, zamienił się w swoisty stygmat. Język powszechnie uważany za wulgarny, nie jest językiem akceptowalnym w przestrzeni publicznej, a już szczególnie dyskwalifikuje osobę, która ma ambicje polityczne. Do tego trzeba dołożyć chorobliwy wręcz antyklerykalizm, podlany sosem agresji. Przemoc nigdy nie wzbudza sympatii. Pamiętam analizy dotyczące środowisk lewicowych we Włoszech, które miały w latach 70. blisko 40 proc. poparcie wśród Włochów. Wszystko wskazywało na to, że trockistowska, komunizująca lewica przejmie władzę we Włoszech, aż przyszły zamachy terrorystyczne, porwania i mordy polityczne, które spowodowały, że ekstremistyczna lewica została wyrugowana ze sceny politycznej Włoch. W Polsce mamy dziś to samo. Jeżeli lewica spod znaku „Strajku Kobiet” zaczyna swoją agendę przekształcać agendę terroru, przemocy, wulgarności, łamania wszelkich standardów ładu i spokoju społecznego, to nawet ze strony osób z nią sympatyzujących, spotka się ostracyzmem.
To koniec „Strajku Kobiet”? Marta Lempart nie stanie się ponownie „gwiazdą” protestów?
Trudno mi powiedzieć jakie pomysły ma na siebie Marta Lempart. Bardzo bym życzyłbym sobie, aby zmieniła język i metody działania, ale wątpię, aby to się stało. Widzę, że wulgarny język i agresja jest ich zwykłym sposobem działania, więc raczej wątpię, aby wróciła.
Drugi raz nie pociągnie za sobą tłumów?
Tak mi się wydaje. Ten kapitał polityczny, który było widać na ulicach polskich miast i miasteczek, poprzez wulgarny język i agendę płonącej rewolucji spotkał się z brakiem akceptacji społecznej.
Ale antyklerykalizm w społeczeństwie zapłonął, na pewno jest mocniejszy.
To kwestia tylko czasu, kiedy rozbije się na cząstki elementarne. Uważam, że to, co rozpaliło te emocje, jednocześnie tę emocję zdusiło.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/548594-nasz-wywiad-rzymkowski-o-nawolywaniach-strajku-kobiet